Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Czy Mucha poleci na Platiniego. I o stylu jeszcze słówko

Wojciech Koerber
Kim tu się zająć? No Mucha się prosi. Przyleciała ostatnio do Wrocławia, nawet myślałem, by wyjść naprzeciw, tylko o jakim sporcie mielibyśmy rozmawiać. Nie poszedłem. Zdążyła już zatrudnić swojego fryzjera z Lublina, znaczy wniosków nie wyciąga. Trzeba bowiem wiedzieć, że fryzjerzy w polskim sporcie kończą z nazwiskiem obciętym do jednej literki.

W każdym razie ci, co golą frajerów, zamiast układać włosy. Tzn. układają - wyniki. Zdążyła też pani Joasia, to już wiecie, zapytać przed spotkaniem o Superpuchar, "kto wybrał drużyny do tego meczu". A jaka wiedza, taka prasa. Fatalna. Pewna znana persona zdradziła mi ostatnio, że pytano nawet bliskiego współpracownika pani minister, jak się ona teraz czuje. A ten, ura bura król podwóra, pytaniem na pytanie:

"W skali od 1 do 5 czy od 1 do 10?" I dodaje z błyskiem w oku: "jeden i jeden". No więc biedni ci podwładni Muchy. Całe życie musi człowiek udawać, że jest głupszy od szefa. A z dnia na dzień coraz trudniej się upilnować, sami wiecie, o czym mówię. Że igram ze swoimi władzami? Eee tam, znają mój styl, zresztą mają poczucie humoru.

Otóż największą zaletą pani minister miało być to, że na sporcie nie zna się kompletnie. Że poleci Mucha na Platiniego lub nawet odwrotnie. I będzie spokój z tą uefą. To teraz takie modne - nie trzeba się znać, ważne by zarządzać umieć i rząd doradców sobie dobrać. A gówno prawda, slogan idiotyczny. Nie od tego jest minister, by pachnieć tylko. Musi mieć wiedzę i pojęcie. Jak się nie znam, to się nie pcham. Lecz polityk to inny rodzaj ludzki, bez rusztowania w plecach. Byle na wizję, zero skrupułów, hamulców. Parcie. Ludzie renesansu - znają się na wszystkim, czyli na niczym.

Liczyła Mucha na inny resort, ale dali sport, więc wzięła sport. A ma charyzmę tej słynnej projektantki - sorry, zapomniałem imienia - co nawołuje nas w reklamówce TVP do płacenia abonamentu. Albo Andrzeja, trenera siatkówki, też z tej serii (oczywiście, że płacę, jakim byłbym autorytetem dla swoich chłopaków - jakoś tak to leci). A propos trenerów siatkówki. Uciąłem sobie właśnie godzinną rozmowę z prawdziwym jej szkoleniowcem, Gościniakiem. Trzy razy dziękował mi za tę pogawędkę, aż głupio. W każdym razie, widać, zna się gość na ludziach. Panie Staszku, pozdrawiam! To facet z klasą, kocha tę siatkówkę, więc wychowuje młodzież. Nie pcha się. I on ma słuchać brzęczenia Muchy? Proszę. Proszę!

I tak się kręci. Otwarcie Narodowego mieliśmy w Gdańsku (z Niemcami), a obiektu w Gdańsku na stadionie Legii (z Francją). Nic, tylko flaszkę otworzyć, bez niej tego nie rozbierjosz, jak mówią niektórzy trenerzy... siatkówki. A co poza tym? Człowiek się zmienia, ten nagłówek - "po bandzie" - jakiś toporny i prostacki zaczął mi się wydawać. Może lepszy byłby "między wierszami"? Subtelniejszy, bardziej elegancki. I o stylu słówko raz jeszcze. Im częściej będzie mnie ktoś pouczał, że nie zaczyna się zdania od więc, tym bardziej to słowo pokocham. I jeszcze się zastanawiam, czy nie zrezygnować z przecinków przed że, bo tylko mi miejsce zajmują, pieprzone ogonki. W ogóle przestaję się mieścić w tej ramce. Myślę o przenosinach, dostrzegłem, że piątkowy felietonista ma szersze ramy. Oho, znów gafa, to przecież dzień naczelnego. Teraz to już na bank po mnie. Więc żegnajcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska