Tym bardziej, że dzwonili ostatnio koledzy z innych części kraju, trochę narzekali, że ciężko. Nawet sobie pomyślałem przez chwilę, że może chodzi o jakiś ogólnopolski projekt pt. "jaką najmniejszą grupą ludzi da się wydać gazetę", i że chcąc nie chcąc biorą w tym eksperymencie udział. Ale nie. Po prostu latem, gdy urlopy, bywa ciężko i gorąco, tak jest w każdej branży. A jeszcze do tego kryzys.
Wyjątek potwierdzający regułę to branża deweloperska, ktoś przecież musi te długi ściągać. Kumpel z liceum - nie poszło mu w deweloperce, straty odrobił na windykacji - pochwalił się właśnie, że wynajął lożę na Stadionie Wrocław. A więc do czwartku będziemy się drapać po głowie, czy te loże rzeczywiście nabiorą wartości, czy jednak wygrana z Brugią to tylko ta jedna piękna chwila na 20 lat kopania? Cóż, jako że serce polskiego kibica futbolu łamane jest regularnie i notorycznie, wmawiam sobie znane porzekadło: Liczmy na najlepsze, lecz bądźmy gotowi na najgorsze. Ale, ale. To serce niezmiennie jest też cholernie naiwne. Wierzy i ufa, choć robione w konia po wielokroć. Wystarczy mu powiedzieć tak - a niech wyjdzie jedna konterka tylko i ci Belgowie muszą już strzelić trzy. Mogą nie dać rady. A może lepiej jechać tam autobusem, zamiast lecieć? Będzie można wstawić autobus między słupki.
Wracając wszelako do tematu - wciąż nie jestem pewien, że mam do czego wracać. Spotkałem ostatnio na mieście Marka Plawgę, właśnie skończył karierę i zastanawia się, co dalej, a wspominał kiedyś o ewentualnym podjęciu współpracy z mediami. Zapytałem, czy lepiej wracać i pilnować stołka, ale uspokoił. Być może kurtuazyjnie tylko. W każdym razie może i byli więksi, bardziej złoci, lecz to bodaj jedyny polski lekkoatleta, który z jednych MŚ przywiózł więcej niż jeden medal (dwa brązowe z Osaki, 400 przez płotki i 4x400).
No nic. Anegdotka jeszcze tylko. Kolega, może i znacie, niekiedy chodzi po mieście w koszulce Śląska z napisem "spiker", w końcu prowadzi na WKS-ie konferansjerkę. No więc tenże Andrzej Gliniak ma wielbiciela, który podobno wysyła mu na Facebooku wierszyki. Np. taki: "chciałbym Cię posłuchać dłużej, ale muszę iść na żużel". No więc parafraza taka niewielka z mojej strony - chciałbym Wam popisać dłużej, lecz też muszę iść na żużel.
Ale co będzie w poniedziałek? Czy stołek czeka? I komputer?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?