Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Czasem wystarczy jedno miłe słówko

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber - szef działu Sport
Wojciech Koerber - szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Co w sporcie? To samo. Kubicy znów się świat wywrócił do góry nogami, tzn. znów pojeździł na dachu. Opisałem ten scenariusz nie dalej jak dwa tygodnie temu. A Robert Lewandowski znów przeszedł do Realu, Manchesteru i Bayernu, zostając jednocześnie w Borussii.

W każdym razie media od roku nie zmieniają płyty. To już nawet nie zdolność bilokacji, to coś więcej. No, ale jest Lewy wielki, nie macie już chyba wątpliwości. Narzeczona budzi rano Cristiano Ronaldo słowami: "Wstawaj, już piąta". Na co ten zrywa się: "Co, znowu Lewandowski?!".

W czwartek Polak był już wszędzie. Rozmawiają Ronaldo z Messim. "To co, widzimy się na finale?" - zagaja Leo. Na co rywal: "No pewnie, oglądamy u mnie czy u Ciebie?".

Ale nie wszyscy doceniają Lewego. Oto słyszę, jak w trakcie tego pięknego spektaklu zareagował na Facebooku jeden z poważnych pracowników Śląska, mistrza Polski. A zareagował tak: "Lewandowski ty k...!!! Ch..., czemu nie potrafisz grać w reprezentacji..." (w oryginale wulgarne słowa w pełnym brzmieniu). To, zdaje się, człowiek, który z ramienia klubu bierze udział w debatach dotyczących kibicowania oraz sportowej rywalizacji w duchu fair play. Wychodzi na tym Facebooku cała prawda o ludziach. Wciąż zachodzę w głowę, jak można sobie pisać na oczach wszystkich tak paskudne CV. Może warto skorzystać z funkcji "usuń konto"?

Ja jednak temu człowiekowi wybaczam. Bo czuję, że już ochłonął, i że żałuje. Bo warto wybaczać. Bo warto zmieniać ludzi na lepsze. Wierzę, że jeszcze kiedyś na wrocławskim Stadionie Miejskim Lewy wbije Śląskowi przepięknego gola. I że ten człowiek, wciąż jako klubowy pracownik, wyszepce tylko z zachwytem "k… jego mać", zerwie się na równe nogi i zacznie klaskać. A później wróci do debat o języku futbolu.

Najpiękniejsze, co można usłyszeć na stadionie, gdy ten stadion potrafi obiektywnie docenić klasę rywala. Zupełnie nie kłóci się to z głośnym i pełnym pasji dopingowaniem swoich oraz pohukiwaniem na przyjezdnych.

Mówię Wam, warto gadać, szukać kompromisów. W czwartek poszedłem do dentysty. "Ale mogę Pana przyjąć dopiero 17 maja" - usłyszałem na wstępie. Nie warknąłem jednak, wręcz przeciwnie. I w ciągu dwóch sekund pojawiła się nowa, już lepsza oferta: "No, chyba, że jutro o 13? Właśnie się zwolniło miejsce". Tak, wystarczy być miłym… Bo może być jak w tym dowcipie o polskiej rzeczywistości. Staruszek poszedł do okulisty, wyznaczyli mu termin na 2021 rok. Precyzyjnie zatem dopytuje: "rano czy po południu?". Na co zdziwiona rejestratorka: "Proszę pana, czy to dziś ważne?" A staruszek: "Ważne, bo na rano mam już ortopedę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska