Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Małachowski: W jeden wieczór zebraliśmy na rehabilitację Darcy’ego Warda 30 tysięcy złotych

Wojciech Koerber
Z synem, Heniem.
Z synem, Heniem. Grzegorz Jakubowski
Z Piotrem Małachowskim, mistrzem świata z Pekinu w rzucie dyskiem i zwycięzcą 63. Plebiscytu Gazety Wrocławskiej na Najlepszego Sportowca Dolnego Śląska w 2015 roku, rozmawia Wojciech Koerber.

Rejestruje Pan swoje triumfy w naszym Plebiscycie?

Tak, bo wielu tych wygranych przecież nie było, wcześniej zwyciężyłem raz, za 2010 rok, kiedy zostałem w Barcelonie mistrzem Europy. Jednak niemal rokrocznie na waszym balu, czy też gali, się pojawiam. Dla mnie sama nominacja jest już fajną sprawą.

Rzeczywiście, zawsze był Pan jak ten miś na Krupówkach - wszyscy chcieli zdjęcie. Dlaczego tym razem nie mógł się Pan pojawić?

Bo ciężko trenuję w Spale, a - jak głosi znane porzekadło - dzięki Spale są medale. Z powodu różnego rodzaju eventów i zobowiązań tracę w ciągu roku około dwóch treningowych tygodni. A to bardzo dużo, zwłaszcza w roku olimpijskim. Do tego dochodzą różne problemy zdrowotne, obowiązki rodzinne - jak u każdego - w związku z czym zbiera się długi okres bez treningu. Niestety, nie mogę już sobie pozwolić na kolejne przestoje.

Rozumiem, czas zbierania owoców się skończył, znów zaczyna się czas pracy. Ostatnim owocem było sobotnie szóste miejsce w Plebiscycie Sportowego na Najlepszego Sportowca Polski, a red. Petruczeko napisał, że był Pan pierwszym tancerzem na balu.

Pewnie dlatego, że jestem duży, więc na parkiecie widział głównie mnie i Tomka Majewskiego. Po prostu my najbardziej rzucaliśmy się redaktorowi w oczy. Ale to fakt - tańczyć, tańczyłem.

Były już jakieś propozycje z „Tańca z Gwiazdami”? To ostatnio modny wśród sportowców kierunek.

Zdarzały się już telefony i propozycje z różnych takich programów rozrywkowych, ale z każdej rezygnowałem. Na razie to nie dla mnie. Może kiedyś, gdy nie będę już wiedział, co z sobą zrobić. Na dziś nie jest to moim priorytetem.

Za to znów Pan zainicjował szczytną ideę, ogłaszając podczas gali w Teatrze Polskim zbiórkę pieniędzy na rzecz kontuzjowanego żużlowca Darcy’ego Warda, który złamał kręgosłup i walczy o powrót do zdrowia.
I powiem szczerze, że byłem w związku z powyższym trochę zestresowany. Nie jest problemem komuś podziękować, bo każdy z nas może sobie taką formułkę wcześniej przyszykować. Tym razem musiałem jednak powiedzieć trochę więcej, a nie wiedziałem jak zostanie to odebrane przez sportowców, gości, biznesmenów. Odzew okazał się jednak bardzo pozytywny i tylko w sobotni wieczór udało się zebrać ponad 30 tysięcy złotych. Poza tym PZPN, PZPS oraz PZMot. obiecały, że każdy ze związków dorzuci 10 tysięcy, a i firma Coca-Cola poprosiła o przesłanie numeru bankowego.

Jaki plan na ten rok?

Nie myślę o niczym innym, tylko o igrzyskach olimpijskich.

Nie dziwię się. Anicie Włodarczyk, Pawłowi Fajdkowi i Panu do kolekcji brakuje już tylko jednego - złota olimpijskiego.

To prawda. Za osiem miesięcy się okaże, kto jest sportowcem spełnionym.

A synek, Henio, jakieś sportowe inklinacje już zdradza?

Na razie ma problem ze zbieraniem zabawek. Włoży trzy i ucieka, mówi, że dalej już mu się nie chce. Fajny, radosny dzieciak. Gdy muszę wyjeżdżać, krzyczy „tata zostań, tata zostań”, gdy natomiast wracam, biega, wygłupia się i piszczy. Ruchliwy jest, może kiedyś w jakiś sport się pobawi.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska