Piotr Borys, decyzją rady regionalnej PO, nie znalazł się na liście Platformy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. . Po tym, jak ogłoszono decyzję rady, w PO doszło do słownych utarczek. Borys powiedział, że poczuł się, jakby Jacek Protasiewicz, szef PO na Dolnym Śląsku, publicznie powiedział mu "raus", a Piotr Lech, sekretarz partii, napisał na Facebooku Gazety Wrocławskiej, że Borys to "platformiana Doda".
Borys nie zamierza jednak rezygnować z posady w Brukseli. Jak ustaliliśmy, pospiesznie szuka nowej partii. Z naszych informacji wynika, że Borys prowadzi zaawansowane rozmowy z Polskim Stronnictwem Ludowym. - Jeśli już, to rozmowy toczone są w Warszawie. Słyszałem o tym, ale oficjalnie nic nie wiem - mówi Zdzisław Średniawski, jeden z liderów PSL w naszym województwie.
- W ciągu kilku dni podejmę decyzję, co dalej z moim życiem publicznym - mówi z kolei sam Borys.
Z naszych informacji wynika, że za zmianę barw politycznych chce od PSL pierwszego miejsca na dolnośląsko-opolskiej liście do Parlamentu Europejskiego. Dotąd ludowcy planowali, że dostanie je Halina Szymiec-Raczyńska, posłanka tej partii (startowała z list Ruchu Palikota w okręgu wałbrzyskim, ale w 2013 roku wstąpiła do klubu PSL).
Przypomnijmy, że Borys to jeden z najbliższych współpracowników Grzegorza Schetyny, byłego lidera PO na Dolnym Śląsku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?