Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Różne odcienie jesieni Śląska Wrocław

Mariusz Wiśniewski
Orest Lenczyk miał dużo powodów do radości tej jesieni
Orest Lenczyk miał dużo powodów do radości tej jesieni Andrzej Banaś
Jaka była ta runda dla piłkarzy z Oporowskiej? Mila podawał, Kaźmierczak strzelał gole, a Celeban wojował.

To, co zaprezentowali wrocławianie w rundzie jesiennej, zasługuje na miano fenomenu. Bo jak inaczej nazwać to, co stało się w pierwszej połowie sezonu ze Śląskiem. Po siedmiu meczach drużyna z Oporowskiej miała na swoim koncie cztery punkty i pięć porażek z rzędu. W kolejnych ośmiu kolejkach wrocławianie jako jedyny zespół w ekstraklasie nie zaznał porażki, wydostał się ze strefy spadkowej i zaczęto nawet mówić o walce o europejskie puchary. Przemiana była niesamowita.

Co ciekawe, Śląsk po 15 kolejkach ma taki sam bilans jak przed rokiem - pięć zwycięstw, pięć remisów i pięć porażek. Wtedy dało to siódme miejsce, dzisiaj dziewiąte, ale sytuacja jest diametralnie inna. I nie chodzi tylko o układ w tabeli (teraz strata do trzeciej Legii Warszawa wynosi siedem punktów, przed rokiem do trzeciego Ruchu Chorzów było dziewięć oczek), ale o morale drużyny. Zespół po wspaniałej serii spotkań bez porażki uwierzył, że stać go na walkę z każdym i uwierzył w metody trenera Oresta Lenczyka. To dobrze rokuje na rundę wiosenną. Na razie jednak jesień za nami i nasze subiektywne wyróżnienia we wrocławskiej ekipie.

Największy wygrany - trener Orest Lenczyk
Jako jedyny trener nie przegrał jesienią meczu. A przecież prowadził Śląsk nie w dwóch czy trzech meczach, ale aż ośmiu. Może się wydawać, że nie zrobił nic wielkiego - poustawiał zawodników na swoich pozycjach, nieco zmodyfikował taktykę i poskutkowało. Tym samym nestor polskich trenerów pokazał młodym wilkom, że muszą się jeszcze wiele uczyć, i to niekoniecznie za granicą.

Największy przegrany - Ryszard Tarasiewicz
Dwa lata temu miał za sobą kibiców, włodarzy klubu i piłkarzy. W ciągu tego czasu stracił poparcie niemal wszystkich. Co zgubiło Tarasiewicza? Wydaje się, że największym błędem była wiara w swoją nieomylność. Mimo wszystko nie należy zapominać, co zrobił dla Śląska. Dla kibiców nadal jest on legendą.

Największa gwiazda - Sebastian Mila
Do miana gwiazdy Śląska śmiało mogą jeszcze kandydować Piotr Celeban czy Przemysław Kaźmierczak. Stawiamy na Milę, bo mimo wszystko ma on największy wpływ na postawę drużyny. Pierwsze siedem meczów nie miał udanych jak cały zespół, ale kiedy trener Lenczyk zdjął z niego zadania defensywne, zaczął błyszczeć. W ośmiu ostatnich meczach zaliczył aż siedem asyst. Trudno znaleźć w lidze lepiej podającego zawodnika.

Najwartościowszy piłkarz - Przemysław Kaźmierczak
Rzadko się zdarza, aby defensywny pomocnik był najskuteczniejszym graczem zespołu. A tak jest w przypadku Kaźmierczaka, który ma na swoim koncie pięć goli. Piłkarz, który skutecznie rozbija ataki rywali, fantastycznie asystuje i jeszcze sam zdobywa gole, to skarb dla drużyny. Jeżeli utrzyma formę, powinien dostać szansę od selekcjonera reprezentacji Franciszka Smudy.
Największe rozczarowanie - Łukasz Madej, Piotr Ćwielong i Marek Gancarczyk
Każdy z nich dostał szansę pokazania się i żaden z nich jej nie wykorzystał. Z tej trójki najlepiej wypadł Piotr Ćwielong, ale można od niego oczekiwać czegoś więcej. Co prawda, Śląsk nie grał już z wykorzystaniem skrzydłowych, jak to było jeszcze do niedawna, ale to nie tłumaczy wymienionych piłkarzy. Marek Gancarczyk wszedł na boisko w meczu z Polonią Warszawa i był słabszy od swojego brata, który grał od pierwszych minut i mógł czuć zmęczenie.

Największe odkrycie - Waldemar Sobota
Trafił do Śląska z MKS-u Kluczbork i z miejsca stał się jedną z najważniejszych postaci zespołu. Grał bez kompleksów i właściwie nie było widać, że jest debiutantem w ekstraklasie. W wielu spotkaniach po prostu ośmieszał swoich bardziej doświadczonych rywali i robił z nimi, co chciał. Zwrócił na siebie uwagę wielu drużyn. Chce go w swoich szeregach między innymi Wisła Kraków. I pomyśleć, że trafił do Śląska na zasadzie wolnego transferu.

Największy pechowiec - Sebastian Dudek
W pierwszy meczu kolejki z Jagiellonią wszedł do gry w 78 min, a mimo to nie dotrwał do końca. Po ostrym wejściu Mladena Kascelana musiał opuścić boisko. Wykonane po meczu badania wykazały, że ma złamaną kość piszczela. Miał wrócić do treningów po 2 miesiącach, ale komplikacje sprawiły, że ten sezon może mieć definitywnie stracony.

Największy wojownik - Piotr Celeban
Profesjonalista w każdym calu, a przy tym niezwykle zadziorny i czysto grający obrońca. W meczu z Ruchem jeden z rywali złamał mu nos. Celeban nie tylko dograł spotkanie do końca, ale jeszcze zdobył gola, jak się później okazało, na wagę trzech punktów. Definitywnie pokazał też, że najlepsze miejsce na boisku dla niego to środek obrony. Chociaż na boku też radził sobie całkiem nieźle.

Najlepszy mecz - z Zagłębiem Lubin (3:1)
Śląsk wyżej pokonał Górnika Zabrze, ale porównując rywali, znacznie trudniejszym przeciwnikiem było Zagłębie. Wrocławianie zagrali w derbach perfekcyjnie. Sytuacja w tabeli wymagała tego, aby wygrali, z takim przekonaniem wyszli na boisko i nie dali szans rywalowi. Okrasą spotkania były ładne gole Kaźmierczaka i Sotirovicia. Trzeciego gola dorzucił Remigiusz Jezierski i mógł po latach znowu zademonstrować cieszynkę.

Najsłabszy mecz - z Lechią Gdańsk (0:2)
Wyższej porażki wrocławianie doznali z Widzewem Łódź (2:5), ale w tym spotkaniu przynajmniej stwarzali sobie sytuacje bramkowe, tylko brakowało skuteczności. W Gdańsku natomiast Śląsk był tłem dla gospodarzy i mógł przegrać znacznie wyżej. W tym spotkaniu prowadzony jeszcze przez Ryszarda Tarasiewicza wrocławski zespół praktycznie ani razu nie zagroził bramce rywali i był pod każdym względem słabszy.

Najdramatyczniejszy mecz - z Polonią Warszawa (2:2)
Dramatyczne było też spotkanie w Gdyni (2:2), ale my stawiamy na to na własnym stadionie z Polonią Warszawa. Wrocławianie prowadzili do przerwy 1:0, ale w drugiej połowie stracili dwa gole i zanosiło się na kolejną porażkę. Wtedy w doliczonym czasie Mila dośrodkował w pole karne, a Kaźmierczak strzałem głową uratował punkt dla Śląska. Później w ten sposób po stałych fragmentach gry wrocławianie jeszcze kilka razy trafiali do siatki rywali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska