Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Jest źle, a za rok będzie jeszcze gorzej? [OPINIA]

Jakub Guder
Są powody, by łapać się za głowy. Gdy wyniki są kiepskie, to narasta też problem niskiej frekwencji. Podczas ostatniej kolejki mniej kibiców przyszło tylko na stadiony w Łęcznej i Bielsku-Białej
Są powody, by łapać się za głowy. Gdy wyniki są kiepskie, to narasta też problem niskiej frekwencji. Podczas ostatniej kolejki mniej kibiców przyszło tylko na stadiony w Łęcznej i Bielsku-Białej fot. Tomasz Hołod
Sportowy kryzys Śląska to tylko wierzchołek obecnej sytuacji klubu. Bo chociaż długi się zmniejszają, to kosztem olbrzymich oszczędności. Gorzej, że przyszły sezon może być dla WKS-u jeszcze trudniejszy.

Największym problemem klubu jest to, że nikt go nie chce. Miasto sprzedaje swoje udziały i tak jak zapowiadało już wcześniej, kolejny rok z rzędu tnie wydatki na Śląsk. W przyszłym roku przeznaczy na WKS z budżetu zaledwie 3 mln zł. To o połowę mniej niż w 2015 roku, co oczywiście zmusi zarząd do kolejnych drastycznych cięć.

Chętni na akcje miasta nie walką drzwiami i oknami. Gdy ogłoszono przetarg, zgłosił się tylko jeden kupiec - Wrocławskie Konsorcjum Sportowe, które ma obecnie większościowy pakiet. Sprawa początkowo miała rozstrzygnąć się do końca wakacji, najpóźniej we wrześniu, a mamy koniec października i nadal nic nie wiadomo. Nawet dyplomatyczny zazwyczaj prezydent Rafał Dutkiewicz traci cierpliwość. W weekend był gościem Radia Wrocław, a pytany o przebieg rozmów odpowiedział: „Mam wrażenie, że oni (konsorcjum - przyp. JG) sami ze sobą nie mogą uzgodnić jednolitego podejścia. Miałem z nimi ostatnio trochę ostrzejszą rozmowę, żeby się określili. To powinno się stać w listopadzie”.

Jeśli do końca roku układ właścicielski się nie zmieni, to budżet znów będzie mniejszy i nie znajdą się pieniądze chociażby na przedłużenie wygasających w czerwcu 2016 roku kontraktów. Umowy kończą się wtedy kluczowym graczom: Flavio, Dudu, Mariuszowi Pawełkowi, Tomaszowi Hołocie czy Tomowi Hateleyowi, ale też Krzysztofowi Ostrowskiemu czy Krzysztofowi Danielewiczowi. To ponad połowa podstawowego składu, który teraz gra u Pawłowskiego! W styczniu wszyscy ci zawodnicy będą mogli podpisać umowy z nowymi klubami.

- Zespół potrzebuje wzmocnień. Za mojej kadencji odeszło 17 zawodników. Nikogo nie kupiliśmy. Trenuje z nami 10 juniorów. Poziom drużyny i treningu się obniżył - mówi Pawłowski.

Śląsk nie może liczyć też na wielkie pieniądze z reklam. Nie ma sponsora na koszulkach, bandy reklamowe przy boisku w trakcie meczów można policzyć na palcach obu rąk. Wiceprezes Marek Drabczyk, który przyszedł do Śląska z Warszawy i miał ściągnąć sponsorów, nie podpisał do tej pory żadnej umowy, która poważnie zasiliłaby klubowy budżet. Nie jest to bynajmniej kwestia jego nieporadności. Nieoficjalnie mówi się, że Drabczyk kompletnie nie spodziewał się, iż może we Wrocławiu trafić na tak trudny grunt wśród potencjalnych reklamo-dawców. Pojawiają się zresztą coraz liczniejsze głosy, że wkrótce może odejść.

Zresztą sam układ w zarządzie też nie jest zdrowy. Tajemnicą Poliszynela jest, że Drabczyk i prezes Paweł Żelem rzadko ze sobą rozmawiają. Nawet gdy polecieli z drużyną na pucharowy mecz z Göteborgiem, to posiłki jedli raczej przy osobnych stołach.

Żelem miał wyprowadzić klub z finansowego kryzysu i wygląda na to, że WKS drugi rok z rzędu zakończy na plusie, a do tego uregulowano większość zaległości wobec zawodników. Uboczny skutek tej polityki jest taki, że obniżył się poziom sportowy zespołu. Sprzedano Milę i Picha, a pieniędzy za te transfery nie przeznaczono na wzmocnienia, ale na spłatę zobowiązań wobec miasta. To z powodu oszczędności nie przedłużono umów z Marco Paixao, Stevanoviciem czy Kelemenem i z tego samego powodu latem może odejściu kilku kolejnych, piłkarzy. Na ich miejsce przyjdą pewnie tańsi, gdzie indziej niechciani i zwyczajnie słabsi.

Przy takiej polityce zaciskania pasa niezrozumiałe jest to, co stało się z Andrei Ciolacu. Rumun przez 8 miesięcy pobierał pensję na poziomie blisko 20 tys. zł miesięcznie, ale nie zagrał ani razu (!) w pierwszym składzie. Nie był to piłkarz wzięty ad hoc, z przypadku, z łapanki. Długo przebywał na testach i wydaje się, że decyzja o jego zatrudnieniu była przez sztab szkoleniowy przemyślana. Ciolacu trenował, czekał na swoją szansę, kilka razy załapał się nawet do meczowej osiemnastki. Stracił jednak cierpliwość i poszedł na rozmowę do prezesa Żelema, co nie spodobało się Pawłowskiemu. Sedno sprawy jest jednak w tym, że z czasem dogadał się z trenerem, a ten był w stanie dać mu drugą szansę. Mimo to klub nawet nie zgłosił go do trwającej rundy jesiennej, a w poniedziałek rozwiązano z nim kontrakt. W błoto poszło ponad 100 tys. zł. Gdyby miał trudny charakter - w porządku. On jednak pracował na tyle mocno, że chwalił go sam trener.

Trudno winić za tę sytuację obecnych prezesów i sztab. Śląsk płaci za kilka lat życia ponad stan

Całego obrazu dopełnia piłkarska akademia Śląska, która dawno została z tyłu za lokalnym rywalem z Lubina, nie mówiąc o Legii czy Lechu. W 2014 roku szkółka drużyny ze stolicy Wielkopolski miała budżet na poziomie 1 mln euro. W Śląsku - w tym samym okresie - wydatki były akceptowane na bieżąco, w zależności od potrzeb. Młodzi zawodnicy WKS-u na co dzień trenują przeważnie na boiskach użyczanych im przez wrocławską AWF. Juniorzy starsi - czyli grupa, która już wkrótce powinna wskoczyć do dorosłej piłki - drugi rok z rzędu biją się w Centralnej Lidze Juniorów o utrzymanie. Kilka tygodni temu przegrali aż 0:4 z ekipą FC Academy Wrocław, w której - w teorii - grają zawodnicy mniej utalentowani lub nie-chciani.

Cierpliwość traci chyba pomału sam Pawłowski. Po meczu z Koroną mówił, że „mamy takich zawodników, jakich mamy”, pytał „ile można czekać na formę” lub stwierdził, że „nie mamy na pozycję Danielewicza lepszego piłkarza” (nie mogli zagrać Machaj i Hateley). Pierwszy raz od kiedy jest we Wrocławiu tak jasno wypowiedział się o klasie zawodników, jakimi dysponuje. Pytanie, czy oni teraz będą chcieli jeszcze za niego umierać? Oby, bo tylko dobra gra i zwycięstwa pomogą Śląskowi wyjść z tego zaklętego kręgu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska