Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Dariusz Sztylka dotrzymuje słowa i strzela bramki

Mariusz Wiśniewski
Już w drodze powrotnej z meczu z Lokomotivem Sofia Dariusz Sztylka obiecał gola z ŁKS-em
Już w drodze powrotnej z meczu z Lokomotivem Sofia Dariusz Sztylka obiecał gola z ŁKS-em Tomasz Hołod
Droga powrotna z meczu rewanżowego Śląska z Lokomotivem w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Po nadaniu bagażu pozostało jszcze trochę czasu do wejścia na pokład samolotu. Większość graczy spokojnie czekała, tylko Dariusz Sztylka biegał między odpoczywającymi i szukał pomocy.

- Ma może ktoś pożyczyć lewy (bułgarska waluta - red.)? - pytał wszystkich po kolei.

Z pomocą przyszedł dziennikarz "Gazety Wrocławskiej".

- Dzięki. Oddam ci w Polsce w złotówkach - powiedział piłkarz.
- Daj spokój. Strzelisz coś z ŁKS-em i będziemy kwita - odparł dziennikarz.
- Załatwione - ze śmiechem obiecał Sztylka.

Gdyby to dotyczyło któregoś z napastników albo nawet ofensywnych pomocników, złożona obietnica nie byłaby czymś wyjątkowym. Ale tu chodziło o defensywnego pomocnika, którego zadaniem jest destrukcja, a dopiero później zdobywanie goli. Tymczasem dwa dni później w meczu z łódzkim klubem zawodnik strzelił nie jednego, ale dwa gole. Najpierw perfekcyjnie wykorzystał rzut karny, a później przymierzył z pola karnego po dośrodkowaniu Piotra Ćwielonga z rzutu rożnego.

- Śmiesznie wyszło z tymi lewami - komentował po spotkaniu z ŁKS-em. - Ale przecież obiecałem, to musiałem dotrzymać słowa - dodał ze śmiechem.

Dla Sztylki pojedynek z ŁKS-em był wyjątkowy, bowiem po raz pierwszy udało mu się w jednym meczu w ekstraklasie zdobyć dwa gole. Jednak nie tylko same trafienia, ale ogólna postawa na boisku kapitana Śląska sprawiła, że śmiało można go uznać za bohatera spotkania. Sztylka po profesorsku rządził i dzielił w środku pola, doskonale czytał grę i pewnie rozbijał ataki rywali. Był prawdziwym liderem zespołu.

Sztylka wysoką formą imponuje od początku sezonu, czego dowodem może być fakt, że trener Orest Lenczyk systematycznie na niego stawia. A wydawało się, że po tym, jak zaczął błyszczeć Rok Elsner i do drużyny dołączył Mateusz Cetnarski, dla Sztylki nie będzie miejsca na boisku. Tymczasem piłkarz, który przebył ze Śląskiem drogę z ekstraklasy do trzeciej ligi i z powrotem, pokazuje, że nadal można na niego liczyć.

Kiedy się patrzy na grę Sztylki, można się jedynie zastanawiać: co mu przyszło do głowy, aby po ostatnim meczu tamtego sezonu z Arką Gdynia ogłaszać koniec kariery? Jeżeli mu tylko będzie dopisywało zdrowie, może pograć jeszcze kilka sezonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska