Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pantery z Wrocławia lepsze od Czarnych Panter z Pragi

RED.
Rozgrywający Panthers Wrocław Tim Morovick po raz kolejny pokazał swoją klasę
Rozgrywający Panthers Wrocław Tim Morovick po raz kolejny pokazał swoją klasę Łukasz Skwiot
Panthers Wrocław po świetnym meczu pokonali w sobotni wieczór mistrzów Czech Prague Black Panthers 39:22 i udowodnili, kto rządzi w tej części Europy. To był wielki dzień dla futbolu amerykańskiego w stolicy Dolnego Śląska.

O godzinie 19. Panthers Wrocław podejmowali Prague Black Panthers w ramach europejskiego pucharu CEFL. Zespół niemający sobie równych w Czechach oraz w Polsce. We wcześniejszych latach sześciokrotnie bez większych problemów ogrywał najpierw The Crew, a następnie Giants Wrocław.

Panthers Bowl zaczął się znacznie lepiej dla gości. Wrocławianie nie potrafili znaleźć rytmu w ataku w porównaniu do Czechów mających w składzie Williama Younga, autora pierwszego przyłożenia po 6-jardowej akcji biegowej. Czesi szybko uciszyli żywiołowo dopingującą publiczność. Ale tylko na chwilę, bo Tim Morovick uruchomił dalekim podaniem Tomasza Dziedzica, którego zatrzymano zaledwie jard od pola punktowego. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W następnej akcji Konrad Starczewski przebił się przez obronę przeciwnika i zdobył touchdown.

Kolejne minuty obfitowały w wiele efektownych akcji w obronie. Wzdłuż i wszerz boiska szalał Krzysztof Wis, na rozgrywającego Black Panthers Jana Dundáčka szarżowali Paweł Sekuła, Szymon Adamczyk i Hubert Ogrodowczyk. Wrocławskie Pantery uderzały znacznie mocniej i celniej. Jednak to Czesi wbili następne punkty po kolejnym dobrym biegu Dundáčka. Wydawało się, że quarterback Prague Black Panthers jest nieuchwytny – wyrywał się obrońcom, a gdy był pod sporą presją to odrzucał futbolówkę do Younga. Z każdą minutą drugiej kwarty Czesi czuli się coraz pewniej. Nie popełniali błędów, tak jak wrocławianie, co kończyło się licznymi przewinieniami.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Panthers Wrocław zejdą na przerwę przegrywając 7:14. Albo jeszcze wyżej. Do końca pierwszej połowy pozostawało ok. 70 sekund i Jan Dundáček podał do Jana Stieglera, jednego z najlepszych skrzydłowych w Czechach. Wtedy na jego drodze pojawił się Hubert Ogrodowczyk. Linebacker Panthers Wrocław wpadł z pełnym impetem w Stieglera i wybił mu piłkę, a tę podniósł Mateusz Kamiński! Defensywa Panter dała kolegom z ataku drugie życie. A ci byli bezlitośni. Na zegarze pozostało 14 sekund do końca połowy i 31 jardów do pola punktowego. Tim Morovick odpalił rakietę ziemia-powietrze, a tę przechwycił między dwoma obrońcami w polu punktowym Tomasz Dziedzic. – Wolno zaczęliśmy, ale w drugiej kwarcie poczuliśmy krew. Pokazaliśmy, jak wrocławskie Pantery grają w futbol – powiedział w wywiadzie pomeczowym Szymon Adamczyk.

W trzeciej kwarcie Panthers Wrocław zagrali koncert, a ich widownią byli… Prague Black Panthers. Goście nie mieli nic do powiedzenia, gdy Dawid Pańczyszyn celnym kopnięciem z 35 jardów dał prowadzenie 17:14. Mogli tylko przyklasnąć podczas udanych biegów Mateusza Szeflera, Starczewskiego i dwóch przyłożeniach Morovicka. W końcu pozostały im jedynie ukłony, gdy podczas podwyższenia Bartosz Dziedzic zabrał piłkę spod nogi Pańczyszyna i sam wyprowadził w pole przeciwnika. Było 32:14. – W przerwie wprowadziliśmy potrzebne zmiany. Graliśmy z sercem i pasją, nie odpuszczaliśmy. Jesteśmy szczęśliwi – przyznał trener Nick Johansen.

Jeszcze na początku czwartej kwarty prażanie odpowiedzieli przyłożeniem Williama Younga, lecz był to jedynie jęk poranionej Czarnej Pantery. Ostatnie słowo należało do mistrzów Polski i Tima Morovicka wykorzystującego udane bloki kolegów przy ponad 20-jardowej akcji na przyłożenie. Panthers Wrocław wygrali 39:22 po najlepszym meczu w sezonie. Najbardziej wartościowym graczem meczu wybrano Tomasza Dziedzica, który kilkukrotnie ratował zespół z opresji. Jednakże na słowa uznania zasługuje cała drużyna – za walkę i perfekcyjną trzecią kwartę. Takie Pantery to duma wrocławskich kibiców. – Gramy dla nich. To najlepsi kibice w Polsce, którzy jeżdżą za nami po całym kraju. Dzięki nim na każdym meczu czujemy się jak w domu. To my wyznaczamy trendy we Wrocławiu – podkreślał Adamczyk.

Nick Johansen dodał, że to był fantastyczny dzień dla wrocławskiego sportu.

Nic dodać, nic ująć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska