Dlatego wrocławianie coraz częściej przesiadają się na rower. Z wyliczeń magistratu wynika, że w 2006 roku w godzinach szczytu komunikacyjnego (między godz. 16 a 17) ul. Powstańców Śląskich przejeżdżało średnio 220 rowerzystów, teraz - już 479.
Jeżdżąc rowerem, nie tylko oszczędzamy nawet kilkaset złotych miesięcznie, ale też zyskujemy czas i zdrowie. - Zawsze byłam zapaloną rowerzystką, a kiedy benzyna tak zdrożała, autem jeżdżę tylko w zimie. Oszczędzam 400 złotych. Straciłam też kilka kilogramów - opowiada Katarzyna Gawdzik, która codziennie jeździ rowerem z Kozanowa do pracy przy ul. Zapolskiej. W jedną stronę pokonuje 9 kilometrów. Zajmuje jej to pół godziny. - Samochodem jechałam dwa razy dłużej, gdy trafiłam na korki - mówi.
Moda na rower we Wrocławiu zapanowała na całego. Głównym tego powodem jest wzrost ceny paliwa. Już w maju litr 95-tki ma kosztować 6 zł. Wrocławianie, jeżdżąc w granicach miasta samochodem, wydają ok. 400-600 złotych miesięcznie. Z większymi kosztami muszą liczyć się ci, którzy dojeżdżają do stolicy Dolnego Śląska z okolicznych miejscowości. Tak jak Agnieszka Chroma, która jeździ codziennie do pracy we Wrocławiu ponad 40 kilometrów spod Sobótki.
- Na szczęście mam zbiornik na gaz, ale i tak wydaję ok. 500 złotych miesięcznie. Poza tym benzynę też trzeba co jakiś czas przecież dolać na rozruch silnika - opowiada pani Agnieszka. Gdyby jeździła cały czas na paliwie, z pewnością wydawałaby miesięcznie kilkaset złotych więcej.
We Wrocławiu lepiej przesiąść się do tramwaju bądź autobusu. Na pewno trochę dłużej pojedzie się komunikacją miejską niż autem, ale na pewno zaoszczędzimy. Bilet miesięczny na wszystkie normalne linie kosztuje 80 zł.
To, że coraz częściej korzystamy z roweru, zauważyli również sprzedawcy jednośladów we Wrocławiu. - Miesięcznie sprzedajemy ok. 100-150 sztuk. To dwa razy więcej niż trzy lata temu - mówi Błażej Dobiech, kierownik sklepu Roweria.pl przy ul. Długiej. - Klienci najczęściej mówią przy zakupie, że cena paliwa jest wysoka i chcieliby chociaż zaoszczędzić na dojazdach do pracy - opowiada Dobiech.
Natomiast ci, którzy nie mają własnych dwóch kółek, chętnie biorą je z wypożyczalni miejskiej. Pierwsze 20 minut jest za darmo, godzina kosztuje 2 zł, a każda następna - 4 zł. W 2011 roku wrocławianie skorzystali z takich rowerów ponad 100 tysięcy razy.
Alicja Krzywińska tłumaczy, że ona najczęściej wypożycza rower w weekend na dwie godziny i jeździ po mieście. - Dla przyjemności i zgrabnej sylwetki - uśmiecha się wrocławianka.
Na dwóch kółkach jeździ też Rafał Jurkowlaniec, marszałek Dolnego Śląska. - Jeśli dopisuje pogoda, to wsiadam na rower i jadę z Marszowic do pracy. Dzięki temu czuję pozytywny kop adrenaliny - opowiada.
Około 20 km przejeżdża w 40 minut. Gdy dojeżdża do pracy, wskakuje pod prysznic, a potem przebiera się w garnitur.
W tym roku Wrocław ma zamiar wydać ok. 1,8 mln złotych na nowe inwestycje rowerowe. Po obu stronach ul. Kazimierza Wielkiego zostaną wydzielone pasy dla rowerzystów. Powstaną też nowe drogi rowerowe, m.in. wzdłuż ul. Gwareckiej, Dokerskiej i Maślickiej oraz cztery kontrapasy na Komuny Paryskiej, Jedności Narodowej, Grunwaldzkiej i Rybackiej. Jednak wciąż daleko nam do Belgów. -Tam za każdy przejechany kilometr na rowerze dostaje się 21 eurocentów - mówi Daniel Chojnacki, oficer rowerowy z magistratu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
