Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Oława" honorowym obywatelem Oławy?

Jacek Antczak
Adamowi Wójcikowi, zdaniem wielu fachowców najlepszemu polskiemu koszykarzowi w dziejach tego sportu, brakuje 40 punktów do przekroczenia granicy 10 000 zdobytych w rozgrywkach ekstraklasy. Na każdym meczu Śląska Wrocław kibice zmieniają cyferki na banerze z hasłem "Licznik Oławy".

Legendarny koszykarz urodził się w Oławie niespełna 42 lata temu. W podwrocławskim mieście spędził dzieciństwo i młodość. Chodził tam do podstawówki (SP nr 2 i SP nr 5 ). Do koszykówki przekonał Adama, jego nauczyciel wuefu i sąsiad z bloku - Mieczysław Turek. W 1984 roku, na meczu szkolnej drużyny, która wypatrzył go trener juniorów Gwardii Wrocław (a dziś, po 27 latach - młodzieży z WKK Wrocław), Krzysztof Walonis. Wziął od czternastolatka adres i przysłał do Oławy telegram z zaproszeniem na trening, dla mierzącego wówczas 170 cm ucznia 7 klasy.
- Mieszkaliśmy wtedy w bloku przy ulicy 3 Maja. Skakałem w dal, grałem w siatkówkę i stałem na bramce w podwórkowej drużynie. Nie miałem pojęcia, że we Wrocławiu toczą się wielkie mecze koszykarskie - opowiada Adam Wójcik, którego rodzice i brat ( kiedyś siatkarz MKS) nadal mieszkają w Oławie.

- Wszyscy tu Adama znają, bardzo lubią i mu kibicują od zawsze. I często zapraszają na przykład na jubileusze szkół, do których chodził. Czasem przyjeżdża do Oławy, ale uważam, że stanowczo zbyt rzadko - mówi Helena Wójcik. Mama Adama podobnie jak większość oławian, jest bardzo dumna z osiągnięć koszykarza.

- Pseudonim "Oława" przylgnął do Adam już w czasach gdy grał w Gwardii, ale tak nazywali go też koledzy ze Śląska Wrocław w czasach, gdy regularnie zdobywali mistrzostwo Polski. Ulubionym żartem przyjaciół Adama było wtedy wypatrywanie czy w rodzinnym mieście kolegi stoi już jego pomnik, gdy w drodze na mecze przejeżdżali przez Oławę. Zagranicznym koszykarzom wskazywali nawet pomnik... papieża, mówiąc, że to postument "Wójciora" (kolejny boiskowy pseudonim koszykarza).

- Pomnik? No to byłaby przesada, ale ma pan rację, musimy pomyśleć o godnym uhonorowaniu Adama Wójcika, który rozsławia Oławę w Polsce - mówi Franciszek Październik, burmistrz miasta. - Być może skierujemy do Rady Miejskiej życiorys sportowca z wnioskiem o nadaniu mu honorowego obywatelstwa Oławy - deklaruje burmistrz.
Gdyby tak się stało, Adam Wójcik znalazłby się w świetnym towarzystwie, od 1999 roku Honorowym Obywatelem Oławy jest bowiem kardynał Henryk Gulbinowicz.

Adam Wójcik często wspomina swoje dzieciństwo w Oławie. Tam doznał nawet pierwszej kontuzji. Kiedy dowiedział się, że ma jechać na pierwszy w życiu turniej koszykówki, z radości podskoczył na klatce schodowej i... rozwalił sobie głowę o framugę (i na zawody nie pojechał). Koszykarz zerka też czasem na "licznik Oławy", ale jego koledzy nie używają już tego pseudonimu. Czasem wołają na niego "Legenda".
- W Oławie, gdy Adam był nastolatkiem dla wszystkich był "Adaśkiem" - wspomina Helena Wójcik.

Oława miała jeszcze jedną osobę znaną w całej Polsce po pseudonimem "Oława". Ten "Oława" okryty był jednak złą sławą. Mieczysława. M był gangsterem.
- Kiedyś byłem w szoku gdy w radiu usłyszałem, że "mężczyzna znany pod ksywą "Oława" uczestniczył w strzelaninie we Wrocławiu" - śmieje się Adam Wójcik. - Na drugi dzień koledzy z drużyny mieli ubaw i pytali mnie, jak ja to robię, że po tak ciężkich treningach, a wieczorami mam jeszcze siłę dokonywać rozbojów na mieście.

CZYTAJ TEŻ: EL PROFESORE Z OŁAWY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska