Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy trener Impela: Norwegom w siatkówce nie jest łatwo

Paweł Witkowski
Rywalizacji Bjoergen-Kowalczyk nie śledzi pilnie tak jak inni Norwegowie. Za to wie kto jest mistrzem Polski w piłce nożnej. O swoim hobby oraz pomysłach na prowadzenie Impela opowiada "Gazecie Wrocławskiej" nowy trener wrocławianek Tore Aleksandersen.

Pojawiły się żartobliwe opinie, że nie widział Pan tabeli polskiej ligi przed przyjazdem do Wrocławia, bo gdyby było inaczej, nie podjąłby się prowadzenia Impela.
Wiedziałem doskonale, w jakim położeniu znajduje się zespół. Zdawałem sobie sprawę, że do samego zapewnienia sobie awansu do play-off jeszcze daleka droga. Jednak o Impelu usłyszałem wiele pozytywnych opinii. Przekonałem się, że jego władze poważnie podchodzą do siatkówki i chcą zbudować solidny klub. To zaważyło na mojej decyzji. Wiem, że ten sezon będzie dla mnie wyzwaniem. Przed rozgrywkami szefostwo zakładało włączenie się do czołówki. Z zespołem zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by poprawić naszą grę, zwyciężać i dostać się do fazy play-off. A tam wiele się może wydarzyć.

Debiut się udał, ale ekipa Białegostoku, która ma poważne problemy finansowe, nie postawiła zbyt wysokich warunków.
Zwyciężyliśmy w trzech setach, do 16, 13 i 18. To dobry wynik. To ważne dla drużyny, żeby wygrać bez straty seta. Trzeba pamiętać, że przed meczem miałem raptem dwa treningi z zespołem. Zawodniczkom też nie jest łatwo "wystartować" tuż pod okiem nowego trenera, który może mieć zupełnie inne metody szkoleniowe niż jego poprzednik. Może rywal nie był z najwyższej półki, ale pokazaliśmy pewne zalety, na których możemy opierać naszą grę. Poza tym zarobiliśmy trzy punkty. Więcej w meczu się ugrać nie da.

Oglądał Pan wcześniejsze mecze Impela. Czego brakowało w tym zespole?
Ciężko powiedzieć, bo patrzyłem na to z zewnątrz. Będę unikał oceny, bo każdy trener ma swoją wizję zespołu. Na pewno popracujemy nad zagrywką. Chciałbym, żeby zespół zwiększył dynamikę ataku i częściej atakował z drugiej linii, tego brakowało mu we wcześniejszych meczach. Ponadto popełniamy zbyt wiele błędów w bloku i obronie.

A jakie pozytywy dostrzegł Pan w tych spotkaniach?
Właśnie one były jednym z powodów, dla których zdecydowałem się na przyjazd do Wrocławia. Ten zespół ma spory potencjał. Jest w nim młodość i doświadczenie. Jednak najważniejsze jest, by to wszystko poukładać. Liczba klasowych siatkarek wcale nie świadczy o sile drużyny. Istotne jest, aby te zawodniczki właściwie ze sobą współpracowały.

Plan na następne cztery mecze?
Czekają nas pojedynki ze ścisłą czołówką. Ważna będzie dyscyplina w grze. To, co będziemy ćwiczyć, trzeba będzie pokazać na boisku. Teraz każda z zawodniczek musi sobie zdawać z tego sprawę, że ma zagrać albo dobrze, albo bardzo dobrze. Już nie ma miejsca nawet na przeciętny występ.

Norwegia jest krajem, który kojarzy się bardziej ze sportami zimowymi. Nawet kolarstwo wydaje się bardziej popularnym sportem niż siatkówka. Dlaczego wybrał Pan akurat tę dyscyplinę?
Pracę szkoleniową rozpocząłem jeszcze jako 20-latek. Wcześniej grałem w piłkę nożną na poziomie III ligi oraz w siatkówkę, na poziomie II ligi. Po kontuzji kolan musiałem przerwać swoje zawodnicze występy. Postawiłem na karierę trenerską. Prowadziłem siatkarski Aukra VBK. W połowie lat 90, odbyłem swój pierwszy staż w USA. Potem byłem w Japonii, Chinach i Brazylii. Fachu uczyłem się między innymi u Arie Selingera. Dwanaście lat temu uznałem, że czas na pracę za granicą. Najpierw były USA, potem Niemcy, Finlandia i tak dotarłem do Polski. Powiem tak: bycie Norwegiem w siatkówce nie jest łatwe. Władze klubu niekoniecznie chcą zaufać osobie z kraju, w którym ten sport nie stoi na wysokim poziomie. Gdy mają do wyboru trenera np. z Włoch, to właśnie na niego postawią. Moim zdaniem miejsce pochodzenia nie ma wpływu na to, jakim jest się trenerem. Hugh McCutcheon wywalczył złoto olimpijskie z męską oraz srebro z żeńską reprezentacją USA, a jest Nowozelandczykiem. Nie wierzę, że jego ojczyzna jest lepsza pod względem siatkarskim niż Norwegia. Także doświadczenie boiskowe nie zawsze świadczy o umiejętnościach trenerskich. Popatrzmy na piłkę nożną. Uważany za jednego z najlepszych szkoleniowców Jose Mourinho nie grał w piłkę na najwyższym poziomie. Chyba najdokładniejszą oceną umiejętności trenera są osiągnięte przez niego wyniki.

W USA zdobył Pan pierwsze mistrzostwo...
To była profesjonalna liga, ale nie poradziła sobie finansowo. Działała tylko jeden sezon. Występowały w niej tylko cztery drużyny, ale bardzo mocne. Prowadziłem Minnesotę Chill. Grały tam m.in. Lindsey Berg, żona Hugh McCutcheona Elisabeth Bachman. W jednym z zespołów występowała Makare Wilson.

Największy sukces?
Ciężko powiedzieć. Mocno cieszyłem się, gdy w 2006 roku z Schwerinerem wygraliśmy mistrzostwo i puchar. Była to najmłodsza drużyna, która sięgnęła po tytuł. Średnia wieku zespołu wynosiła nieco powyżej 21 lat. Tę ekipę budowałem przez 3 lata. Miałem sporą satysfakcję po tym sukcesie.

Wspomniał Pan, że nie jest typowym europejskim szkoleniowcem...
Wiele wniosków wyciągnąłem podczas pobytu w Azji, gdzie liczy się przede wszystkim technika. Chciałbym też, żeby moje zespoły grały bardzo szybko. Dla mnie ważna jest ciężka praca na zajęciach. Lubię treningi.

Na którym miejscu w Europie sklasyfikowałby Pan polską ligę?
Moim zdaniem jest jedną z czołowych czterech obok rosyjskiej, tureckiej i nieco słabnącej ostatnio - włoskiej.

To też był powód przyjścia do Impela?
Powiedzmy tak: gdybym także otrzymał propozycję z niemieckiej ligi, która także mocno się rozwija, odrzuciłbym ją. Spędziłem tam wiele lat, a możliwość prowadzenia klubu w Polsce traktuję jako wyzwanie.

Pana hobby?
Bardzo lubię piłkę nożną. Na bieżąco śledzę wydarzenia w tym sporcie. Lubię też przysiąść przy książce, obejrzeć film. Jednak w tej chwili moim głównym hobby to szukanie możliwości spotkania się z rodziną. Ponieważ żona pracuje, została z trójką dzieci w kraju. Największą frajdę sprawia mi spędzanie czasu z dziećmi. Nawet polubiłem wożenie ich na lekcje muzyki, jazdy konnej czy treningi zapasów.

Wie Pan, kto jest mistrzem Polski w piłce nożnej?
Wiedziałem to, zanim przyjechałem do Wrocławia. Nie jest tak, że orientuję się w polskiej piłce, ale mignęła mi taka informacja, że drużyna właśnie z tego miasta została mistrzem. Na pewno, jak czas pozwoli, to wybiorę się na jej mecz.

Jak ocenia Pan szanse na awans do play-off?
Są duże. Musimy wygrywać. Nie możemy liczyć tylko na zwycięstwo z Le... (Legionovią - dop. PW). Jeszcze nie umiem poprawnie wymienić tej nazwy (uśmiech). Jednego lub dwóch rywali z pierwszej czwórki też musimy pokonać.

Lubi Pan sporty zimowe?
Raczej nie, wolę letnie. Za to mój tato jak większość Norwegów pilnie śledzi rywalizację Bjoergen - Kowalczyk. Gdybym miał wybierać, w jakim miejscu żyć, zdecydowałbym się na cieplejsze kraje.

To nie był Pan pocieszony, gdy we Wrocławiu spadł śnieg...
Oj, jestem przyzwyczajony. Takie małe opady nie robią na mnie żadnego wrażenia.

Jak się podoba Wrocław?
Po meczu miałem chwilę, aby wybrać się na Rynek. Pięknie się prezentuje.

Przywykł Pan do korków na drogach?
Jeszcze nie. Pochodzę z małej miejscowości. Przyzwyczaiłem się do tego, że na drodze nie ma prawie żadnego ruchu. Teraz trzeba się przestawić na to, że na światłach należy czekać aż zapali się zielone (śmiech). Radzę sobie z dojazdem, ale bez GPS-a byłoby ciężko.

Tore Aleksandersen
urodził się 27.02.1968 roku w Molde. Karierę szkoleniową rozpoczął w norweskim Aukra VBK. W 2002 roku z Minnesotą Chill zdobył mistrzostwo USA. Potem pracował w Schweriner, gdzie wywalczył 2 tytuły mistrzowskie (2006 i 2011), wicemistrzostwo (2007), 2-krotnie Puchar Niemiec (2006, 2007) i zakwalifikował się do turnieju finałowego Top Teams Cup (obecnie Challenge Cup). W międzyczasie prowadził Stavanger, z którym zdobył 2 mistrzostwa Norwegii. Od 2010 roku prowadzi kobiecą reprezentację Finlandii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska