Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie obrażaj się, gdy ktoś mówi ci, że masz grube dziecko. Chroń je inaczej

Agata Grzelińska
Agata Grzelińska
Agata Grzelińska Tomasz Hołod
Drodzy rodzice małych, wielkich nieszczęśliwych ludzików, którym nie przeszkadza, że Wasza pociecha jest okrąglutka, pulchniutka i tłuściutka. Możecie się obrażać na lekarzy, nauczycieli, bliższych i dalszych krewnych, inne dzieci czy wreszcie przechodniów na ulicach, którzy mówią Wam mniej lub bardziej delikatnie, że zatuczyliście dziecko. Możecie się obrażać, na tych, co rzucają Wam pełne pretensji spojrzenia, jakby chcieli powiedzieć: „Rany, jak można tak zapaść takiego malucha!”. Albo na tych, co zbyt ostentacyjnie gapią się, jak Wasz kilkuletni skarb sapie jak lokomotywa i męczy się, robiąc kilka kroków, jakby miał lat nie 5 czy 6, ale co najmniej 95. Możecie się obrażać, bo wiadomo, przyjemne to nie jest, kulturalne też nie za bardzo, nijak ma się również do tak modnego dziś słowa „tolerancja”. Możecie też wypowiedzieć wojnę rówieśnikom swego dziecka, którzy rzucą mu w chwili złości obraźliwe: „Ty grubasie!”. Możecie, tylko co dalej? Żeby było jasne - tekst ten nie ma na celu szerzenia złych zachowań. Nie wolno nikogo obrażać i nie wolno nikomu sprawiać przykrości.

Chodzi o to, że rzecz nie powinna się skończyć wyłącznie na obrażaniu się na świat. Obraź się, jeśli już musisz, ale tylko na chwilę, a potem weź sobie ten sygnał do serca i zacznij działać. Jeżeli już zdarzy się, że nie zauważyłaś/-łeś, że Twoje dziecko za dużo przybrało na wadze, nie zadręczaj się. Po pierwsze, szkoda czasu. Po drugie, zadręczanie się nic nie da. Mogłaś/mogłeś przeoczyć ten fakt, bo cieszyłaś/-łeś się, że dziecko ma apetyt, a poza tym tak bardzo je kochasz, że zawsze jest dla Ciebie najpiękniejsze i idealne. Oczywiście, jest idealne, ale przyznasz - powinno też być zdrowe. A nadwaga zdrowiu nie sprzyja. Otyłość tym bardziej. Nie warto więc koncentrować się na tym, że ktoś obraził Wasze szczęście, ale na tym, by o to szczęście zadbać. Bo chudsze będzie zdrowsze, bo z chudszego... nikt nie będzie się śmiał.

Skąd pomysł, by prawić rodzicom morały? Już wyjaśniam. W ostatnim czasie miałam okazję rozmawiać z kilkoma lekarzami, którzy zajmują się leczeniem dzieci chorych z powodu otyłości. Dzieci te nie tylko mają poważne kłopoty ze zdrowiem, ale są też nieszczęśliwe, bo nie akceptują swojego wyglądu. Rozmawiałam też z przedstawicielami fundacji i urzędnikami, którzy tworzą programy profilaktyczne, mające pomóc schudnąć dzieciom, a raczej całym rodzinom - bo najczęściej duże dziecko ma dużą mamę i dużego tatę. W ramach tych programów rodziny dostają bezpłatną (!) fachową pomoc lekarzy, dietetyków, psychologów, trenerów. Nie muszą za nic płacić. Jedyne, co muszą, jeśli chcą skorzystać z tej pomocy, to ją przyjąć. I co? I niestety, z tym jest największy kłopot. Bo rodzice często nie są tą pomocą zainteresowani. Niby chcą, żeby ich dziecko było zdrowe, niby sami chcą być zdrowi, ale najlepiej, jakby mogli to osiągnąć, łykając cudowną tabletkę. Zmiana diety? Ruch? Wysiłek? Chwila zastanowienia? Już niekoniecznie. Rzucają więc lekarzom czy nauczycielom pełne wyrzutu spojrzenie i wracają do swoich słodkich, tłustych i niezdrowych fast foodów, wracają na swoją kanapę lub fotel, oszukując się, że przecież kochanego ciałka nigdy za wiele. Zapominają tylko, że gdy ciałka jest za wiele, będzie ono żyło znacznie krócej, bo otyłość jest śmiertelnie niebezpieczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska