Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma sprawiedliwości

Aleksander Malak
Janusz Wójtowicz
Taką sobie uciąłem pogawędkę z przyjacielem. Przyjaciel jest profesorem wyższej uczelni, wykładowcą (cóż, przyjaciół się nie wybiera).

- Wiesz - powiedział przyjaciel - od pewnego czasu obserwuję interesujące zjawisko dotyczące studiujących pań...

Zastrzygłem uszami.

- One biją mężczyzn już pod każdym względem, oczywiście, mam na myśli tylko studiowanie. Już nie wystarcza im bycie bardzo dobrymi studentkami. Już chcą być najlepsze. Najlepsze w akademickich dyskusjach, najlepsze w zajęciach laboratoryjnych, niedościgłe w prezentowanych pracach...

- Nie dziwię się - odparłem i w tym momencie zapanował nade mną wrodzony cynizm. - Komputery są coraz szybsze, serwery bogatsze, więc i metoda "kopiuj - wklej" jest coraz doskonalsza.

- Zapomnij o tym - powiedział przyjaciel. - Po pierwsze to jest uczelnia państwowa, po drugie - one za studia nie płacą. Wspomniana przez ciebie metoda jest absolutnie wykluczona. W końcu potrafię to odróżnić, a i mój dziekan też nie wpisuje studentom stopni przede mną, jak w opisywanych niedawno innych szkołach, rzekomo wyższych.

- Skoro tak, to nie ma sprawiedliwości - zdecydowałem twardo.

- Ależ - żachnął się przyjaciel - uważasz, że jestem niesprawiedliwy, że stawiam oceny na piękne oczy, że w pierwszym rzędzie zwracam uwagę na płeć, dopiero potem na postępy naukowe? Mylisz się!
- Nie wykluczam - wybrzmiałem lekko skonfundowany - ale podtrzymuję, że sprawiedliwości nie ma. Bo i cóż z tego, że panie chcą i są najlepsze. Choćby nie wiem jak się starały, nie staną się równe tym, którym stawiasz czwórki. Nie, nie na studiach, potem - w pracy, której tak samo nie dostaną, jak panowie, a jeżeli, to za dużo mniejsze pieniądze, w zdobywaniu szacunku, autorytetu. I żadne parytety nie pomogą. Na domiar złego i tak skończą powykręcane artretyzmem...

Ponieważ przyjaciel uznał w tym momencie, że moje kpiny (choć nie miałem ani ochoty, ani intencji) poszły, jego zdaniem, za daleko, więc ostentacyjnie podał tyły, postanowiłem wyjaśnić mu ów artretyzm niniejszym.

Chodzi o tzw. indeks palca serdecznego, czyli zależność między palcami wskazującym i serdecznym. Okazuje się, że panie mają (przeważnie) oba palce tej samej długości, panowie - dłuższy serdeczny. A jak dowodzą uczeni angielscy, świadczy to o poziomie testosteronu w organizmie.

"Udało się nawet zaobserwować, że w przypadku obu płci cecha ta może świadczyć o zdolnościach sportowych i matematycznych, seksualności oraz o zdolnościach muzycznych". Jednocześnie "naukowcy z Uniwersytetu w Nottingham zaobserwowali, że stosunek długości drugiego i czwartego palca może też pomóc w określaniu ryzyka zwyrodnienia stawów kolanowego oraz biodrowego".

W ten sposób okazało się, że im mniejszy stosunek długości palca wskazującego do serdecznego, tym większe ryzyko zwyrodnienia stawów w przyszłości: kolanowego, biodrowego, dłoni i kręgosłupa. Podobno dotyczy to społeczeństw rozwiniętych, podobno nie jest owa zależność do końca potwierdzona, ale tak czy owak, nie ma sprawiedliwości, drogi przyjacielu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska