Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie lekceważcie mocy zielonej kartki, nawet gdy sądzicie, że jest dla frajerów

Janusz Michalczyk
Wroclaw 16-10-2007 portrety dzienikarzy i redaktorow gazety wroclawskiej. na zdjeciu janusz michalczyk fot. pawel relikowski
Wroclaw 16-10-2007 portrety dzienikarzy i redaktorow gazety wroclawskiej. na zdjeciu janusz michalczyk fot. pawel relikowski brak
Czerwona czy żółta kartka pokazana na boisku przez sędziego oznacza oczywiście karę za drastyczne złamanie reguł, przy czym żółta jest ostrzeżeniem, a po obejrzeniu czerwonej delikwent musi opuścić plac gry. A co się dzieje, gdy arbiter wyciągnie z kieszeni kartonik zielony?

Wyobraźcie sobie, że... nic konkretnego. Jak to?! Otóż, taka kartka ma być wyrazem uznania dla piłkarza, który w kontrowersyjnej sytuacji zachował się uczciwie. W tym miejscu należy wyjaśnić, że zielone kartki są na razie stosowane tylko we Włoszech i wcale nie w najwyższej klasie futbolowych rozgrywek, czyli mamy do czynienia z eksperymentem. Życie pokaże, czy to dobry pomysł, czy nietrafiona propozycja. Zanim zielone kartki pojawią się na polskich boiskach, przyjrzyjmy się uzasadnieniu.

Weźmy typową sytuację. Walczący o piłkę zawodnik wywraca się pod bramką przeciwnika. Za chwilę sędzia przyzna rzut karny, egzekutor strzeli i zdobędzie gola. Ale co to?! Zawodnik wstaje, podchodzi do sędziego i tłumaczy mu, że obrońca nawet go nie dotknął, więc rzut karny się nie należy. Arbiter z uśmiechem wyciąga zieloną kartkę, koledzy i przeciwnicy serdecznie gratulują, publiczność nagradza burzą oklasków. Inna sytuacja. W podbramkowym zamieszaniu piłka ląduje w siatce i jedna z drużyn unosi ręce w górę w geście triumfu. Zanim sędzia zdąży wskazać na środek boiska, jeden z zawodników ogłasza, że piłka odbiła się od jego ręki, więc przyznanie gola byłoby pomyłką. Kartka, gratulacje, aplauz. Domyślam się, że nie tylko znawcy futbolu kręcą w tej chwili z niedowierzaniem głową, mrucząc pod nosem: niemożliwe, nikt się tak nie zachowa...

Nie brak piłkarzy, którzy próbują nabrać sędziego - taki spryciarz pada nagle na murawę niczym rażony gromem i zwija się z rzekomego bólu (Włosi są w tym mistrzami). Cwaniaków kusi to, że przyznanie rzutu karnego zwiększa szansę na sukces, za który piłkarze są sowicie wynagradzani. Pokusa jest wielka, a ryzyko niewielkie. W dodatku do niedawna wszystkie pomyłki arbitrów były traktowane jak sól nadająca smak futbolowej zupie. To się jednak powoli zmienia. Wprowadzono już dodatkowych sędziów stojących przy bramkach, a do piłek wkłada się czipy, by wykluczyć błędy w ocenie, czy padł gol.

Trudniej chyba pokonać psychologiczną barierę - zawodnik, który zapracował na zieloną kartkę, mógłby zostać potraktowany przez trenerów, kolegów czy kibiców jak frajer, a może wręcz jako ktoś działający na szkodę swej drużyny. Mimo że zasada fair play jest dobrze znana w sporcie, nie może dziwić, że znacznie więcej pozytywnych przypadków notuje się w dyscyplinach indywidualnych.

Dla mnie zielona kartka ma nieodparty urok, bo może wybijać ludzi z myślowych kolein. Zasługuje wręcz na to, by upowszechniać ją tak na niwie publicznej, jak i prywatnej. Każdy łatwo przywoła sytuacje, w których by się przydała. Oto garść moich propozycji. Podczas obrad Sejmu marszałek nagrodzi w ten sposób posła opozycji, który sprawiedliwie pochwalił rząd, albo ministra dziękującego za wsparcie opozycji. W przedszkolu pani pokaże zieloną kartkę Jasiowi po tym, jak przyzna się, że to on pociągnął za włosy Emilkę. Żona wyciągnie „zieleń”, gdy nieproszony mąż wyniesie śmieci. Nie lekceważcie mocy zielonej kartki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska