Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial? Wolę teraz Czereśnia Party

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu sport
Wojciech Koerber, szef działu sport Janusz Wójtowicz
Powiedzieć Wam w dwóch słowach, jak jest? Jest dobrze. A w trzech? Nie jest dobrze. No nie jest, bo słyszę, że oto na mundialu pokiwali już sędziowie Chorwację i Meksyk. Ciężko wtedy trzymać nerwy na wodzy.

Ten stan umysłu opisał w swojej autobiografii, na przykładzie kolegi, Andrzej Iwan, uczestnik MŚ z 1982 roku. Chodzi o Michała Wróbla z krakowskiej Wisły, który i na stare lata pozostał strasznym nerwusem. Rzecz działa się wtedy, gdy obaj, już tylko hobbystycznie, na stare lata grali w klubie o nazwie Kuchnie Izdebnik. W niższej lidze. I przed ważnym meczem Iwan apeluje: "Michał, tylko proszę, nie dostań dzisiaj czerwonej kartki, będą Cię prowokować." Na co Wróbel: "Nie ma sprawy, Andrzejku, wytrzymam". No i chodził Wróbel cały spięty, żeby tej kartki nie dostać, powtarzał sobie w głowie, że nie tym razem, aż tu nagle przed samym meczem zwraca sędzia Wróblowi uwagę: "Proszę włożyć koszulkę w spodenki". A ten, jakby znienacka zaatakowany, nie wytrzymał: "Już się, k..., ch..., nie masz do czego przy...?". Dostał czerwoną przed pierwszym gwizdkiem.

Na czerwoną kartkę zasłużył też duński żużlowiec Nicki Pedersen, który po płotach woził już każdego, z każdym kolegą z pary włącznie. W sobotni wieczór, podczas Grand Prix Szwecji, wkomponował w ogrodzenie Mateja Zagara. Gdy rozzłoszczony Słoweniec zerwał się na równe nogi i doskoczył do niższego o dwie głowy Pedersena, ten - siedząc na motocyklu - kopnął rywala w... krocze i uciekł. Nabroił i uciekł, później prowokując jeszcze w parku maszyn. Pamiętacie, co mówił do mikrofonu szczęśliwy Zagar, gdy miesiąc temu wygrał swój pierwszy turniej Grand Prix? "Już nie jestem dziewicą!" - radował się. W sobotę natomiast przyznał do polskiej kamery, po scysji z Pedersenem, że "ma już dość tego kutasa".

Nerwy, nerwy, nerwy... Te Krzysztofa Kasprzaka miała koić w Malilli prywatna pani psycholog, Julia Chomska, córka trenera Chomskiego. Kasper przyjechał do Szwecji z nią, skupiony, zamknięty w sobie, zupełnie inny niż przy okazji wcześniejszych tegorocznych rund GP. I co? I już na wstępie nie wytrzymał. Najpierw zerwał taśmę, a później nie zdobył ani oczka.

Głowa w sporcie to podstawa. To kod do odpowiedniego uruchomienia ciała. Pamiętacie, czego uczyli Małysza "doktorzy", jak sam mówił? Skakania z odciętą głową.Gorzej, gdy głowa zmęczona. Sportowcy mają swój tygodniowy mikrocykl, dziennikarze sportowi również. Szczyt formy również musimy szykować na niedzielę, najwięcej stron do przerobienia. Tyle że nie ma już czasu na regenerację i odnowę biologiczną. Bo od poniedziałku znów praca od rana do uzyskania sukcesu. A sukces nie zawsze chce nadejść przed upływem dedlajnu. Jak to zmienić? Opowiem bajeczkę. Wrona usiadła na drzewie, nie robiąc nic. Gdy królik postanowił zrobić to samo i usiadł na ziemi, przyszedł lis i go zjadł. Wniosek jest zatem następujący: by siedzieć i nic nie robić, trzeba być na górze.

Ja na górę drogi jeszcze nie odnalazłem. Efekt jest taki, że wspomnianych mundialowych spotkań nie oglądam, bo wcześniej padam. Ale, spokojnie, swoje z życia też potrafię wyjąć. Mianowicie wysyłam Starą do sklepu, przynosi najdroższe i najpiękniejsze czereśnie, a ja siadam przed pełną miską i nie odzywając się do nikogo, zaczynam coś, co nazwałem "Czereśnia Party". Miejsce zbrodni opuszczam dopiero po całkowitym opróżnieniu michy. Tzn. nie opuszczam, bo leżę i kwiczę. I po chwili właśnie zasypiam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska