Oprawa meczu był nadzwyczaj widowiskowa, ale jelczanie już zdążyli przyzwyczaić do tego, że lubią zaskakiwać. Poniedziałkowy mecz był pierwszą częścią akcji charytatywnej "Podaj do Kuby", w ramach której odbywa się zbiórka funduszy na zakup nowego wózka inwalidzkiego dla młodego kibica Orła, Jakuba Sierpińskiego. Swoją obecnością uświetnili to wydarzenie m.in. Błażej Korczyński, selekcjoner reprezentacji Polski, czy kadra do lat 19.
Mimo dodatkowej motywacji, jelczanie nie potrafili na boisku odgryźć się za porażkę poniesioną w poprzednim meczu z Cleareksem. Choć z samego przebiegu gry można było wywnioskować, że to podopieczni Jesusa "Chusa" Lopeza Garcii prowadzili grę, to jednak chorzowianie dokładali kolejne oczka do tablicy wyników.
- Drużyna z Chorzowa zrobiła to, co w piłce nożnej jest najważniejsze, czyli strzelała bramki - mówił po meczu Maciej Foltyn. - Gdybym miał jednak rozegrać ten mecz od początku, to chyba nic bym nie zmienił. Graliśmy dobry futsal, stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, ale bramkarz Cleareksu wygrał im spotkanie - dodał bramkarz gospodarzy. Między słupkami Cleareksu stał grający trener, Rafał Krzyśka i to on będzie się śnił po nocach zawodnikom Orła.
Napięcie miedzy zespołami rosło z każdą minutą, a frustrację można było zobaczyć gołym okiem. Kiedy Orzeł stracił pierwszą bramkę, musiał się odsłonić, a tym samym narażał się na kontrataki rywali. To jednak atakujący popełnili więcej fauli, bo aż sześć, czyli zgodnie z przepisami futsalu - oddali przedłużony rzut karny. Nie wykorzystał go jednak Adriano Foglia, tracąc kluczową szansę na odmianę obrazu gry.
W drugiej połowie role się odwróciły i to sfrustrowany Orzeł sprezentował swoim przeciwnikom dwa przedłużone rzuty karne. Jeden z nich poskutkował bramką, drugi zaś heroicznie obronił Maciej Foltyn, przyjmując podbródkowy na skraju nokautu. Iskierka nadziei zatliła się w ostatnich minutach meczu, kiedy do siatki wreszcie trafił Sebastian Wojciechowski, jednak już minutę później Krzyśka ukarał Orła za grę lotnym bramkarzem, zamykając wynik spotkania.
- Nie pierwszy raz to mówię, szczęściem mogą tłumaczyć się amatorzy - mówi po meczu "Chus". - Nam zabrakło zdecydowanie czego innego - precyzji, zimnej krwi, po prostu wykończenia. Rafał Krzyśka w bramce Cleareksu czynił cuda, ale nie może być tak, ze nie wykorzystujemy tylu szans. Jutro z samego rana moi zawodnicy meldują się na treningu i ćwiczymy strzały, aż do upadłego - zapowiada Hiszpan.
Orzeł Acana Jelcz-Laskowice 1-4 Clearex Chorzów
Sebastian Wojciechowski 37 - Maciej Mizgajski 5, 34 (k), Sebastian Leszczak 20, Rafał Krzyśka 38
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?