Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maks pochodzi z Rosji. Teraz uczy uchodźców z Ukrainy języka polskiego [TYLKO U NAS]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Urodził i wychował się w Rosji. Ma obywatelstwo rosyjskie, ale to w Polsce zrozumiał, gdzie jest jego dom.
Urodził i wychował się w Rosji. Ma obywatelstwo rosyjskie, ale to w Polsce zrozumiał, gdzie jest jego dom. Maciej Rajfur
Jeżeli w Rosji nie ma wolności, prawdziwej demokracji, swobody słowa i wyboru, to miło mi być zdrajcą takiego kraju - mówi Maks. 34-latek mieszka w Polsce i opowiada nam o swojej sytuacji i podejściu do wojny.

Maks urodził się w Rosji. Pochodzi z dość dużego miasta w centralnej części tamtego kraju. Ma obywatelstwo rosyjskie i od 2 lat mieszka w Polsce razem z żoną. Pracuje we Wrocławiu.

Maciej Rajfur: To niezwykła sytuacja. Rosjanin uczy języka polskiego Ukraińców, którzy uciekli przed wojną, którą z kolei wywołali… Rosjanie. Jak się w tym odnajdujesz?

Maks A.: Może to dla niektórych dziwnie zabrzmi, ale ja nie czuję się Rosjaninem. Owszem, urodziłem się w Rosji i wychowałem. Etnicznie pochodzę z Europy Wschodniej. Mam obywatelstwo rosyjskie, ale to w Polsce zrozumiałem, gdzie jest mój dom. Wcześniej nigdy nie miałem takiego poczucia. Ja po prostu nie traktuję siebie jak Rosjanina. Moja „paszportowa ojczyzna” to kraj panującego absurdu. Byłem świadkiem i ofiarą strasznej propagandy, która już trwa ponad 20 lat. Długo marzyłem i zabiegałem, by opuścić Rosję. Udało się to w 2012 roku.

Jak podchodzisz do wojny na Ukrainie?

To, co teraz się tam dzieje, jest niewyobrażalne. Oczywiście nie popieram tego ataku, wręcz mu się jawnie sprzeciwiam. To czysta zbrodnia wojenna. Nie da się ukryć, że Rosja jest bardzo agresywnym krajem i doświadczałem tego od najmłodszych lat.

Przed wyjazdem na dobre z Rosji myślałeś kategoriami propagandy rosyjskiej?

Wcześniej bywałem na Zachodzie podczas różnych podróży, więc miałem pojęcie o tym, jak wygląda życie w Europie. Ale wszyscy moi znajomi mówili: „Wybierasz się do Polski? Uważaj! Tam cię zabiją, wyrzucą cię do lasu, odbiorą ci wszystko”. Ostrzegano mnie. I nie ukrywam, że kiedy pierwszy raz przyjechałem Polski, trochę bałem się, że ktoś mnie może zabić. I takie bzdury rozpuszczano już dziesięć lat temu w Rosji. Gdy zobaczyłem, jak tu jest, uświadomiłem sobie w pełni, jaka silna propaganda działa w Rosji. Teraz nie mam z tymi znajomymi kontaktu, bo nasze drogi się rozeszły.

Jak wracałeś z różnych podróży europejskich do Rosji, nie mówiłeś swoim rodakom, że świat nie wygląda tak, jak przekonuje telewizja, gazety i władza?

Mówiłem. Opowiadałem, że nikt mnie tam nie chce skrzywdzić, ale nie wierzono mi. Szybko znajomi tłumaczyli sobie, że dostałem od kogoś pieniądze, żeby taką narrację propagować. Moja ciocia w Rosji uważa mnie za faszystę i banderowca. Ona, niestety, popiera to, co robi Putin. Właściwie bardzo wielu Rosjan nie wie o tych zbrodniach wojennych. Moim zdaniem ponad 70 procent nie ma dostępu do pełnej informacji. Dostają wiadomości wyłącznie przez propagandową telewizję. Dla niektórych wojna nie istnieje. Nie dlatego, że nie przyjmują tego do wiadomości, tylko to do nich nie dociera.

Czyli niejako zdradzasz swoje państwo tym wywiadem? Możesz mieć problemy?

Tutaj nie, ale gdybym wrócił do Rosji, to może mi grozić do 20 lat za zdradę państwa lub do 15 lat za rozpowszechnianie fake-newsów na temat wojny. Oczywiście fake-newsów z perspektywy rosyjskiej. Zastanawiałem od początku, czy milczeć. Ale ile warte jest takie życie, kiedy obawiasz się wygłaszać własne opinie? Kiedy odwracasz wzrok, gdy zbrodniarze mordują kobiety z dziećmi? Gdzie władza angażuje cię w atak na kraj sąsiada? Wczoraj miałeś przyjaciół w Ukrainie, a teraz mówisz, że cię to nie obchodzi. Czy dasz radę po tym wszystkim uczyć własnego syna mówić prawdę? Jeżeli w Rosji nie ma wolności, prawdziwej demokracji, swobody słowa i wyboru, to miło mi być zdrajcą takiego kraju.

Zdecydowałeś się pomagać uchodźcom. Uczysz ich języka polskiego w parafii pw. św. Alberta Wielkiego we Wrocławiu-Sołtysowicach. Dlaczego to robisz?

Polska to mój dom i, czy tego chcemy, czy nie, wojna tu przyszła w osobach uchodźców. Musimy ich wspierać. To są przede wszystkim ludzie - matki i dzieci, którzy doświadczają tragedii. Szukają lepszego życia. Wcześniej prowadziłem konsultacje prawne dla uchodźców przy parafii, a potem zaproponowano mi, bym uczył ich polskiego. Podjąłem wyzwanie. W sumie to… jestem magistrem filologii rosyjskiej, więc można powiedzieć, że w końcu wykonuję swój zawód. Wcześniej nie pracowałem w tej branży.

Czy uchodźcy, których uczysz wiedzą, że jesteś Rosjaninem?

Nie chwaliłem się jakoś specjalnie. Powiedziałem im po prostu, że urodziłem się w Rosji.

Jak zareagowali?

Nie mieli z tym żadnego problemu. Nie pojawiła się negatywna reakcja.

Komunikujecie się po rosyjsku?

Na razie tak. Oni dobrze znają rosyjski, ale będę do nich coraz więcej mówił po polsku. Ja rozumiem też ukraiński. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny. Przychodzą na nie dorośli w przedziale wiekowym 30-45 lat.

Od czego zaczęliście naukę?

Przede wszystkim od alfabetu i czytania po polsku, bo ono różni się od czytania po rosyjsku i ukraińsku. Szczególnie zbitki językowe, dwuznaki takie jak „rz”, „sz”, „dż”. One wpływają na wymowę, a co za tym idzie, na rozumienie. Uchodźcy muszą szybko nauczyć się podstaw potrzebnych na co dzień, dlatego od razu zabieramy się za kilka podstawowych tematów – przywitania, pożegnania, zwroty, mówienie o czasie. Np. we wschodnich językach zwykle zwraca się do kogoś przez „wy” – to źle się w Polsce kojarzy ze względu na czasy komunistyczne. Nie chciałbym, żeby Ukraińcy byli źle odbierani dlatego, że tak mówią.

Gdzie poznałeś tak dobrze język polski?

Podczas kursów językowych oraz samodzielne. Nie mówię doskonale, zdarza mi się popełniać błędy, ale cieszę się, że mogę pomagać innym.

Podobieństwo języków rosyjskiego, ukraińskiego i polskiego chyba wam pomaga w nauce.

Ma znaczenie, choć nie bardzo duże. Ukraińskim uchodźcom jest trochę łatwiej, ale dużo zależy od indywidualnej motywacji. Lekcje dają mi dużo satysfakcji i radości. Pamiętam teorię nauki języków ze studiów, która mi faktycznie pomaga. To dla mnie wyzwanie. Tak naprawdę pierwszy raz w życiu spełniam się zawodowo.

Czy ludzie z Twojego otoczenia inaczej Cię traktują przez tę wojnę? Jesteś Rosjaninem. A narodowość kojarzy się teraz z jednym.

Osobiście nie spotkałem się z jakąś jawną niechęcią, czy zmianą nastawienia. Jeden przyjaciel z zachodniej Europy jest bardzo zdziwiony, że wspieram Ukrainę i Polskę, a nie Rosję, że występuję przeciw rodzinnemu krajowi. Ale mam nadzieję, że to pozytywne zaskoczenie.

A jak powinniśmy traktować Rosjan ze względu na tę wojnę. Tych, którzy pracują, żyją obok nas?

Myślę, że to zależy od indywidualnych przypadków. Warto popatrzeć na człowieka, a nie na jego paszport. Jakie ma poglądy, co mówi, jak się zachowuje. Możemy spotkać Rosjanina, który potępia działania Putina i sprzeciwia się tym zbrodniom, a inny to poprze lub nawet będzie z tego w jakiś sposób korzystał. Nie powinniśmy akceptować tego drugiego podejścia i należy wyrazić wtedy zdecydowany sprzeciw.
ZOBACZ TAKŻE

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska