Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magistrat: Porozumienie z Solorzem ws. Śląska blisko! Solorz: Nieee wiem

Marcin Rybak
Mariaż Zygmunta Solorza ze Śląskiem Wrocław dobiegnie końca?
Mariaż Zygmunta Solorza ze Śląskiem Wrocław dobiegnie końca? fot. Janusz Wójtowicz
Rozmowy, których celem jest uratowanie piłkarskiego Śląska przed bankructwem, idą w bardzo dobrym kierunku – mówią nieoficjalnie urzędnicy wrocławskiego magistratu. – Solorz przejrzał na oczy. Zrozumiał, że klubowi naprawdę grozi bankructwo. "Porozumienie blisko!" – cieszy się dziś oficjalny magistracki serwis. – Trwają rozmowy pełnomocników – uspokaja emocje mecenas Józef Birka z Polsatu. – Trzeba poczekać aż powstanie jakiś dokument o ustaleniach, który zaakceptują mocodawcy, czyli magistrat i sam Zygmunt Solorz.

– Podobno porozumiał się pan z miastem w sprawie Śląska Wrocław – zapytaliśmy w środę wieczorem samego Zygmunta Solorza. – Nieee wiem – odpowiedział właściciel Polsatu. I zasugerował, że prawnicy zapewne prowadzą negocjacje, ale akurat wczoraj był bardzo zajęty innymi tematami i nie miał czasu zainteresować się kwestią Śląska.

Jak więc jest? Od kilku tygodni piłkarski Śląski Wrocław balansuje na krawędzi bankructwa. Do dramatu piłkarską drużynę doprowadził konflikt właścicieli spółki, zarządzającej drużyną, czyli cypryjskiej firmy miliardera Zygmunta Solorza i magistratu. Na próbę wykiwania Solorza i odebrania mu drużyny poprzez egzekucję długu klubu wobec miasta ludzie Solorza w Śląsku odpowiedzieli wnioskiem o upadłość klubu.

Mimo oficjalnej wojny, wciąż trwają negocjacje. Prowadzą je prawnicy obydwu stron. Ze strony Solorza nie uczestniczy w nich mecenas Józef Birka (do niedawna reprezentant miliardera w Radzie Nadzorczej klubu), tylko inna osoba. Ze strony miejskiej – jak się dowiadujemy – negocjuje warszawska kancelaria mecenasa Józefa Palinki.

Do wrocławskich mediów zaczęły docierać nieoficjalne informacje jakoby porozumienie było bardzo blisko. Rzecz w tym, że wyglądają one trochę jak bajka o dobrym carze i złych bojarach. W tej wersji sam Solorz miał nie być do końca zorientowany w autentycznej dramatycznej sytuacji klubu. Dopiero gdy jego pełnomocnik zobaczył dokumenty doszło do przełomu i woli porozumienia.

Solorz miałby wyjść ze Śląska i oddać pełną kontrolę nad nim magistratowi. Problem w tym, że w zamian chce zwrotu nakładów na słynną dziurę, w której miała powstać galeria handlowa Śląska Wrocław. Biegli wartość tych nakładów wyliczyli na kwoty od 22 do 29 milionów złotych. Ale w magistracie nikt w tak wielkie sumy nie dowierza.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że negocjacje koncentrują się wokół tego jak "zbić" ową sumę do kwoty jak najniższej i możliwej do zaakceptowania przez urząd. Miałoby to polegać, po pierwsze na przyjęciu do rozliczenia niższej z wycen i odjęcie od niej 5 mln zł kary umownej – jaka należy się Śląskowi Wrocław od firmy Polsat Nieruchomości za niewybudowanie galerii. Kolejna suma to 6 mln zł. Magistrat pożyczył te pieniądze Śląskowi ale zrefundować tą pożyczkę miał Solorz, czego do dziś nie zrobił. W taki sposób z 22 mln zrobiłoby się 11 mln. Oczywiście – co podkreślają cały czas w Urzędzie Miejskim – kwota byłaby płatna po sprzedaży gruntu. W zamian za ugodę w sprawie gruntu Solorz odsprzedaje magistratowi swoje akcje w Śląsku.

Czy tak właśnie wyglądać będzie porozumienie? Taki jego kształt wymagałby – po stronie miliardera – rewolucji w myśleniu o całej sprawie. Jeszcze kilka tygodni temu w Polsacie Nieruchomości mówiono nam choćby, że kara umowna – jakiej Śląsk domaga się za niewybudowanie galerii – nie należy się.

Inna kwestia, w której Solorz i magistrat różnili się od zawsze fundamentalnie to rozdzielenie kwestii zwrotu nakładów od kwestii wyjścia Solorza z klubu. Miliarder akceptował wyjście z klubu tylko pod warunkiem zwrotu mu "nakładów" na dziurę. Magistrat powtarzał "rozdzielmy te problemy". Ty nam oddaj klub a my – po sprzedaży gruntu – rozliczymy się z tobą. Ale ze strony Solorza zawsze słychać było obawy, że takie rozwiązanie spowoduje, że miliarder nigdy nie zobaczy swoich pieniędzy.

Przełom w myśleniu Solorza mógłby więc polegać na akceptacji wyjścia z klubu w zamian jedynie za obietnicę "nakładów". Chyba, że to strona miejska zrozumiała, że bez rozliczenia się albo choćby jednoznacznych mocnych gwarancji i zabezpieczeń dla biznesmena, do ugody nie dojdzie.

A czasu jest coraz mniej. W piątek Śląsk musi złożyć w sądzie projekt układu z wierzycielami. Układu, który ma być częścią – wnioskowanej przez klub – upadłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska