Do zdarzenia doszło w lipcu tego roku. Dziewczynka z licznymi obrażeniami trafiła do kliniki we Wrocławiu. Miała połamaną czaszkę i krwiaka mózgu.
Wciąż nie wiadomo, kto za to odpowie. Dziecko jest rehabilitowane, brakuje mu koordynacji ruchowej. Najbliższe lata pokażą, czy zostało trwale okaleczone. Barbara Izbiańska, szefowa lubińskiej prokuratury, twierdzi, że aby wydać akt oskarżenia, niezbędne jest powołanie biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej.
- Prokuratur w całej Polsce jest kilkaset, a Zakładów Medycyny Sądowej zaledwie dziesięć - mówi prokurator. - Dlatego musimy poczekać na swoją kolej - dodaje. Prokuratura nawiązała współpracę ze szczecińskim ZMS, który wydałby opinię w ciągu pół roku.
Przypomnijmy, że Jarosław Jaroszewski, były dyrektor szpitala ds. medycznych, po zdarzeniu wyjaśniał, że dziecko zostało szybko wypchnięte, dlatego nie zdążono go złapać.
Placówka uznała, że był to nieszczęśliwy wypadek. Ojciec dziecka, który był obecny przy porodzie, kwituje sprawę jednoznacznie. - To zaniedbanie personelu. Rozmawiali między sobą o wakacjach, śmiali się, nie zważając na żonę - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?