Likwidują pociągi i problem ich przeładowania znika "sam" (LIST)

Pan Wiesław wysłał nam list następującej treści:
Był sobie taki pociąg "Przemyślanin", który jeszcze w ubiegłym roku jeździł na trasie Szczecin - Wrocław - Przemyśl. Często korzystałem (wraz z wieloma podróżnymi) , bo była to wygodna opcja z możliwością przejazdu w wagonie sypialnym. Były również pociągi o nazwie: "Dolnoślązak", ("Kossak" i "Wołodyjowski" ze Szczecina przez Wrocław do Przemyśla). Myślę, że KTOŚ w INTERCITY po dogłębnej analizie słusznie doszedł do wniosku, że takie połączenia kolejowe są odpowiedzią na zapotrzebowanie podróżnych.
W rozkładzie na rok 2013 nie ma ani jednego!. Na moje pytanie w informacji na dworcu Głównym we Wrocławiu - dlaczego zlikwidowano te pociągi udzielono mi idiotycznej odpowiedzi - cytuję: " Nie ma zainteresowania tym połączeniem.".
W tej sytuacji gratuluję wyobraźni szefom INTERCITY w likwidowaniu jedynego bezpośredniego połączenia koleją między zachodem i wschodem kraju. Być może w sytuacji gdy kursowały (aż) cztery pociągi nie było odpowiedniego "obłożenia", ale pomysł zlikwidowania WSZYSTKICH pociągów na tej trasie jest tak ciekawy, że nadaje się do szerszej dyskusji w mediach o metodach planowania transportu publicznego w PKP..
Proponuję w przyszłym roku pójść jeszcze dalej i zlikwidować wszystkie połączenia PKP np. z Wrocławia do Warszawy. Transport publiczny na tej trasie przejmie firma "POLSKI BUS" (już teraz realizuje 10 kursów dziennie!), a Zarząd PKP INTERCITY SAM SIĘ WYŻYWI..

Kilka dni później otrzymaliśmy od pana Wiesława drugi list, w którym opisuje, jakie wytłumaczenie otrzymał od PKP Intercity ws. likwidacji wspomnianych połączeń:

W załączeniu dalszy ciąg interesującej korespondencji z INTERCITY w sprawie likwidacji bezpośrednich połączeń kolejowych na trasie Wrocław-Przemyśl. Mamy więc już dwie wersje wydarzeń: według wersji informacji kolejowej na Dworcu Głównym we Wrocławiu przyczyną jest niechęć pasażerów do podróżowania na tej trasie. Inną wersję zaprezentował Wysoki Przedstawiciel Spółki - przyczyna leży otóż w "PKP Polskie Linie" S.A, która to Spółka narzuca ograniczenia w ruchu na trasie Kraków-Przemyśl.
Do informacji załączono obszerny, kilkudziesięciostronicowy Regulamin, zapewne w nadziei, że się zniechęcę i przestanę zawracać głowę zapracowanym Zarządcom Spółki. Zapoznałem się jednak ze specjalistycznym tekstem Regulaminu, następnie pozyskałem informację (z rozkładu jazdy), że ograniczenia stawiane przez PLK nie dotyczą trasy Poznań - Przemyśl (z pominięciem Wrocławia). Tak więc można by odnieść wrażenie, że potrzeby mieszkańców Dolnego Śląska nie są brane pod uwagę podczas planowania rozkładu jazdy.
Lektura Regulaminu odkrywa jednak prawdziwą przyczynę. Chodzi otóż o pieniądze. INTERCITY jako użytkownik infrastruktury kolejowej płaci PLK za jej eksploatację m.in. w zależności od masy brutto pociągu (patrz.rozdz.6 §28 Regulaminu). W celu obniżenia kosztów próbowano więc skracać składy, co wywoływało niezadowolenie podróżnych bo pociągi były przeładowane. Teraz po prostu likwiduje się pociągi i problem "sam" znika.
Chcąc więc dociec prawdy powinniśmy oczekiwać nie tyle optymistycznych informacji, ile "nowych" połączeń kolejowych się nam oferuje, lecz domagać się informacji jaka była łączna masa brutto pociągów INTERCITY poruszających się po kraju na dobę np. w roku 2010, 2011, 2012, 2013. Takie dane źródłowe są bardzo proste do pozyskania, reprezentatywne i łatwe do zaprezentowania (np. w formie wykresu słupkowego).
Nie zmienia to faktu zaniechania w miarę optymalnego rozkładu jazdy w formie "gęstości wygodnych międzywojewódzkich połączeń bezpośrednich" (np. mamy ogółem 15 połączeń bezpośrednich w relacji Wrocław- Warszawa na dobę), "zero" połączeń w relacji Wrocław (Dolny Śląsk)- Przemyśl (Podkarpackie).
Moje zainteresowanie tym tematem wynika z pogłębiającej się degrengolady komunikacji kolejowej w naszym kraju, sentymentu do upadającej kolei i zawodowych zainteresowań patologią zarządzania…