Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto ma pilnować kiboli? Policja i kolej obarczają się winą za rozróbę w pociągu

Marcin Moneta
2008 rok. Starcia fanów Śląska z policją w pobliżu stadionu przy ul. Oporowskiej we Wrocławiu
2008 rok. Starcia fanów Śląska z policją w pobliżu stadionu przy ul. Oporowskiej we Wrocławiu Mikołaj Nowacki
Siedmiuset fanów Śląska wsiadło do pociągu do Gdyni późnym wieczorem w sobotę. W niedzielę rano byli u celu. Z informacji przekazanych przez kolejarzy wynika, że wrocławianie zajmowali cztery wagony, ale pod ich presją inni pasażerowie uciekli z kilku kolejnych. Kibice zachowywali się agresywnie i wulgarnie. Otwierali drzwi wagonów, wychylali się z pociągu, rzucali pustymi butelkami.

Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski twierdzi, że funkcjonariusze nie kontrolowali sytuacji w pociągu i na dworcach, gdzie się zatrzymywał. Do zadymy często dochodzi w Poznaniu, bo kibice Lecha prowokują jadących na mecze wrocławian.

Kibice, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że ostatni policjanci wysiedli z pociągu w Bydgoszczy, a potem - na odcinku do Trójmiasta - nikt już nie przeszkadzał urządzającym burdy.

Podczas przejazdu pociągu policja nie interweniowała, bo - jak twierdzi - nie dostała żadnej skargi od pasażerów lub PKP. Jednocześnie sugeruje, że na większości trasy funkcjonariusze kontrolowali sytuację w pociągu. Kolej twierdzi, że kierownik pociągu informował o ekscesach, ale policja zbagatelizowała sygnał. Według policji informowano ją tylko o głośnych śpiewach. Jak widać nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za pociąg-widmo.

Czy zatem jesteśmy skazani na to, że fani futbolu będą również w przyszłości bezkarnie terroryzować innych pasażerów i dewastować pociągi?

Rzecznik komendy głównej Mariusz Sokołowski przyznaje, że policji nie było w pociągu na całej trasie. Jego zdaniem jednak odpowiedzialność za bezpieczeństwo składu powinna wziąć na siebie Służba Ochrony Kolei. - My nie możemy wyręczać służby z tego, do czego została powołana. Czy w samolotach, którymi też przecież podróżują kibice, są patrole policji? Dlaczego policjanci, na których płacimy podatki, mają jeździć pociągami, a nie patrolować ulic? Skoro przewoźnik bierze pieniądze za bilety, powinien też brać odpowiedzialność za bezpieczeństwo pasażerów pociągu - tłumaczy Sokołowski.

Dodaje, że w tym konkretnym składzie było tylko dwóch pracowników Służby Ochrony Kolei. - Pamiętajmy, że oni również mają możliwość użycia środków przymusu bezpośredniego. Policja nie jest od ochraniania pociągów - przekonuje Sokołowski.
Zaznacza, że zdaniem policji przewoźnicy powinni w takich sytuacjach brać całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Tak samo jak organizatorzy imprez masowych.

- Nigdzie w Europie nie ma takich zasad - ripostuje Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP Intercity. Dodaje, że sokiści są od łapania złodziei i wandali, ale nie są przygotowani do starć z dużymi grupami agresywnych kiboli.

Według Małgorzaty Sitkowskiej z PKP Intercity, konduktor zawiadamiał policję o agresywnym zachowaniu kibiców jeszcze przed Poznaniem. Zgłoszenie trafiło do jednostki w Krotoszynie. Podkreśla, że przez większość trasy pociąg jechał bez eskorty policji.

- Pociąg jest miejscem przestrzeni publicznej, za bezpieczeństwo w nim odpowiada także policja - twierdzi Sitkowska. Wskazuje, że trudno sobie wyobrazić, by do uspokojenia kilkuset agresywnych mężczyzn wystarczyło kilku konduktorów i sokistów.

Wszystko wskazuje na to, że za ostatnie ekscesy fanów zapłaci Śląsk. Grozi mu kara finansowa. - Tą sprawą zajmiemy się w środę - mówi rzecznik spółki Ekstraklasa Adrian Skubis. Podkreśla, że klub odpowiada za zachowanie kibiców nie tylko na stadionie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska