Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz śpiewa w sądzie psalmy niczym męczennik na torturach

Janusz Michalczyk
archiwum polskapress
Oskarżony o molestowanie dzieci ksiądz wchodzi na salę rozpraw, śpiewając psalmy niczym męczennik poddawany torturom, a grupa wiernych manifestuje swoje poparcie dla niego, wyjaśniając dziennikarzom, że „to nie sąd i prokuratura są od sądzenia księdza, tylko Bóg”. Takie obrazki można było oglądać kilka dni temu w sądzie w Zgorzelcu.

Oczywiście, każdy ma prawo podawać się za niewinną osobę, dopóki nie usłyszy prawomocnego wyroku, ale zachowanie proboszcza z Ruszowa i jego zagorzałych zwolenników dużo mówi o tym, jak niewiele zmieniło się w polskim Kościele, mimo demaskatorskich atrykułów w gazetach i książek, a także filmów: dokumentalnego braci Sekielskich i wcześniejszej, opartego na faktach, fabularnej produkcji Wojciecha Smarzowskiego.

Jak widać, dla niektórych ludzi ksiądz jest tak samo ważny jak Jezus i Matka Boska. I tak samo nietykalny. Nawet, jeśli krzywdził dzieci ich sąsiadów. A nawet, co może poniekąd wprawiać w osłupienie, dręczył ich własne dzieci. Ten fenomen psychologiczny wcale nie jest tak szokujący, jak można by sądzić na pierwszy rzut oka. Zawsze istniało zjawisko ślepej wiary, bo w mózgu człowieka wdrukowana jest potrzeba autorytetu. Niewiele osób potrafi żyć, zdając się całkowicie na własny osąd, bez obdarzania zaufaniem przywódców politycznych czy religijnych, nie wspominając już o nestorach rodzin.

To ma sens, bo przez setki lat wiedza o świecie kumulowała się dzięki „sztafecie pokoleń”. Autorytet króla czy biskupa zapewniał stabilność i porządek społeczny. Czasy się jednak zmieniły, Kościołem katolickim wstrząsnęła seria pedofilskich skandali, na jaw wyszły praktyki wołające o pomstę do nieba, więc stawanie dziś w obronie zdeprawowanych księży jest trudne do zaakceptowania przez wszystkich myślących ludzi.

Ktoś złośliwy mógłby uznać, że niektórzy ludzie stawiają na piedestał proboszcza czy wikarego, bo wtedy sami uważają się za ważnych. Dobre stosunki z plebanem wydają się im chyba przepustką do raju, chociażby obiektywnie byli dalecy od chrześcijańskiego ideału. Głupie to i zaściankowe, świadczące o ograniczonych horyzontach myślowych, ale tak po prostu jest i to się nie zmieni.

Gorzej, że hierarchowie kościelni niewiele robią, by rozliczyć się ze swoich win i zaniechań. Same modlitwy nic nie dadzą, jeśli biskupi nadal będą grzeszyć pychą. Opowiadanie wiernym bajeczek o diabelskich atakach sił bezbożnych będzie z czasem coraz mniej skuteczne. Może kościoły nie opustoszeją całkowicie w ciągu kilku najbliższych lat, ale kierunek zmian jest oczywisty i Polska nie będzie wyjątkiem na mapie Europy. To są bezpodstawne złudzenia.

Dla większości ludzi zawsze będzie ważna sfera duchowości czy religijności, ale to nie znaczy, że muszą być skazani na zepsutą instytucję, w której żle pojęta lojalność i krycie pedofilów są ważniejsze od cierpienia ofiar. „Biskup legnicki z troską pochyla się nad wszystkimi osobami, które czują się zgorszone zaistniałą sytuacją” - napisano w komunikacie dotyczącym proboszcza z Ruszowa. Co to właściwie znaczy? Dla mnie to, niestety, tylko puste gadanie.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska