Wprawdzie z mieszkania na 10. piętrze Michał Karkulowski mógł zjechać windą, ale na parterze zaczynały się schody. Niby nic - tylko sześć stopni, ale dla osoby na wózku to była bariera nie do pokonania. Każde wyjście do lekarza wiązało się z dużymi problemami. O spacerach nie było mowy. Schorowana żona i drobna córka pana Michała nie były w stanie znieść ciężkiego wózka. Musiały prosić o pomoc sąsiadów. Pisaliśmy o sprawie w kwietniu 2015 roku.
Dziś pan Michał nie musi już nikogo prosić o zniesienie wózka, gdy chce wyjść z domu. Wystarczy pomoc córki. Wszystko dzięki podjazdowi dla wózków, który stanął przed blokiem.
- Teraz jest o wiele wygodniej. Byliśmy już na kilku spacerach. Tato jest bardzo zadowolony, że wreszcie może wyjść z domu - opowiada Magdalena Karkulowska. A jej kuzyn dodaje, że dziękują wszystkim, którzy przyczynili się do wybudowania podjazdu.
- Przede wszystkim spółdzielni mieszkaniowej i MOPS-owi za finansowanie, firmie K-O Kasprzak - Olma za wykonanie, mediom za nagłośnienie i wielu ludziom, którzy pomagali - mówi pan Tomasz, siostrzeniec Michała Karkulowskiego. Przypomina, że na podjazd jego wujek czekał... 17 lat. I że to starszy pan był inwestorem.
Przetarty szlak
Barbara Tatarczyk, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej „Kozanów IV”, która w ubiegłym roku obiecała pomoc, dotrzymała słowa.
- Państwo Karkulowscy złożyli wniosek o podjazd. To oni byli inwestorami. Poinformowaliśmy ich, że istnieje możliwość dofinansowania inwestycji z MOPS-u i zapewniliśmy, że my też ją dofinansujemy - mówi prezes Tatarczyk i dodaje, że spółdzielnia wzięła na siebie wykonanie fundamentu do podjazdu. Zapowiada też, że takich inwestycji na Kozanowie będzie więcej, tym bardziej że na osiedlu mieszka coraz więcej starszych osób, mających problemy z poruszaniem się.
- Podejmujemy inwentaryzację zasobów, poprosiliśmy też mieszkańców, by zgłaszali nam, gdzie pilnie potrzebna jest poprawa dostępności do budynku czy udogodnienia dla niepełnosprawnych - mówi pani prezes. - Wspólnie z urzędem wojewódzkim pracujemy nad tym, by zniwelować bariery architektoniczne. Będziemy na przykład obniżać chodniki, czy budować kolejne podjazdy.
- Cieszymy się, że przetarliśmy szlak dla innych - dodaje siostrzeniec pana Michała i wylicza, że podjazd kosztował w sumie ok. 40 tys. zł. 70 procent kosztów pokrył MOPS, a 30 spółdzielnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?