MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Każdy protestować może, trochę lepiej albo trochę gorzej

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
W poniedziałek zamknięto apteki na godzinę. Między 13 i 14, zatem w porze obiadowej. Być może na skutek braku zimy w połowie stycznia dolnośląscy aptekarze uznali, że teoria globalnego ocieplenia została ostatecznie udowodniona, klimat nam się radykalnie zmienił i dlatego - na wzór cieplejszych krajów - wprowadzili sobie godzinę sjesty.

Tak mógłby pomyśleć ktoś, kto nie słyszał o protestach lekarzy przeciwko zapisom nowej ustawy, regulującej obrót lekami refundowanymi. Minister zdrowia i posłowie poszli lekarzom na rękę, znieśli zapisy o karach finansowych, więc lekarze już nie przybijają kontrowersyjnych pieczątek na receptach (refundacja do decyzji NFZ). Lekarze odnieśli sukces, więc aptekarze od razu poczuli się dyskryminowani, bo im nadal grożą kary za nieprawidłowości.

Nie ma co ukrywać, że ich pozycja jest dużo słabsza. Lekarz leczy, więc niewątpliwie czyni wielkie dobro, natomiast aptekarz zapisany lek tylko wydaje. Lekarzowi pacjent raczej nie podskoczy, zaś urządzić awanturę w aptece to żaden wyczyn. Mało tego - zamykając aptekę codziennie na godzinę, jej właściciel dobrowolnie uszczupla sobie dochody. Jest jasne, że długo tak nie pociągnie. W dodatku skuteczność protestu stoi pod znakiem zapytania, bo można mieć wątpliwości, czy całując klamkę w aptece, chorzy będą pomstować na ministra, premiera lub od razu na cały rząd.

Skuteczność protestu stoi pod znakiem zapytania, bo można mieć wątpliwości, czy całując klamkę w aptece, chorzy będą pomstować na ministra

Sytuację można streścić i tak, że w Polsce nikt nie chce być finansowo karany za niedopatrzenie czy niestaranność. Patrząc z innej strony - urzędnicy w ministerstwie wymyślają przepisy, które co prawda są korzystne dla stanu państwowej kasy, lecz zarazem utrudniają życie ludziom (np. lekarzom i aptekarzom), więc trudno się dziwić, że kto może, ten protestuje. Można też spojrzeć na problem jeszcze inaczej i zapytać: czym różni się Polak od Niemca czy Szweda? Bo w tamtych krajach jakoś udało się wprowadzić systemy, które zadowalają wszystkich: urzędników, lekarzy, aptekarzy i pacjentów.

Niewykluczone, że swój protest rozpocznie Jurek Owsiak, bo zapisy nowej ustawy mogą utrudnić przekazanie szpitalom sprzętu, który ma być zakupiony za pieniądze zebrane przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Nic dziwnego, że pod wrażeniem rosnącego zamieszania tracą cierpliwość nawet poważni ludzie. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Jerzy Stępień, zaproponował wczoraj, żeby zmniejszyć liczbę posłów o połowę, a zaoszczędzone środki przeznaczyć na zatrudnienie w Sejmie porządnych prawników, którzy pisaliby ustawy nie- wywołujące totalnego bałaganu.

To nie jest nowy pomysł. Wcześniej proponowano np. likwidację Senatu, którego sens sprowadza się do poprawiania błędów Sejmu. Podobne pomysły budzą zawsze aplauz obywateli, ale problem w tym, że żadna partia nie kwapi się z ograniczaniem dobrze płatnych posad. Politycy obiecają coś przed wyborami, zapiszą hasło w programie, lecz nie sposób przy Wiejskiej wypatrzyć ze świecą zwolenników zmian.

A jakiej by fuszerki posłowie nie zrobili, to marszałek Ewa Kopacz nie zamknie Sejmu nawet na godzinę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska