Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jazztopad Festival 2023 we Wrocławiu. Koncerty w mieszkaniach, muzycy z odległych zakątków świata i medytacje

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Wideo
od 16 lat
W piątek 17 listopada rusza 20. edycja Jazztopadu. Dyrektor festiwalu, Piotr Turkiewicz opowiada o czekających nas atrakcjach. Przed nami seria wyjątkowych wydarzeń, które zadowolą najbardziej wybrednych melomanów.

Z Piotrem Turkiewiczem kończyłam na przełomie wieków Państwowe Liceum Muzyczne im. Karola Szymanowskiego we Wrocławiu. Jako, że Jazztopad ma za zadanie przełamać bariery, w naszej rozmowie nie tytułowaliśmy się specjalnie. Już sam ten fakt przybliża ideę festiwalu, który ma być ucztą dla duszy.

Przed nami 20. edycja Jazztopadu. Ty objąłeś festiwal w roku 2008. Pamiętasz tę pierwszą, swoją edycję, jako dyrektora?

Jasne, bardzo dobrze pamiętam. Dobrze ją też wspominam pod wieloma względami. Nie do końca wiedzieliśmy, choć przyświecała nam pewna koncepcja, w którym kierunku powinniśmy się rozwijać. Miałem też, od samego początku listę marzeń do spełnienia. Ale wówczas Jazztopad był jeszcze malutkim festiwalem, nie mieliśmy publiczności ani pieniędzy na komunikację. Pierwszym artystą, do którego zadzwoniłem był Kenny Wheeler - mój guru. Byłem wielkim fanem tego trębacza i kompozytora. I on przyjechał! A my sprzedaliśmy 50 biletów... Miałem wrażenie, że do kas będą ustawiać się kolejki, tymczasem proces budowania publiczności miał trwać latami. Fajne to było dlatego, że wówczas osobiście projektowałem plakat, z bratem wymyślaliśmy logotyp. Roznosiłem ulotki po Wrocławiu! To była wersja (Jazztopadu - red.) "zrób to sam", mimo że oczywiście Filharmonia Wrocławska jak najbardziej się w ten proces zaangażowała, bo od początku był to jej festiwal. Mam z tego okresu wiele wspomnień związanych z pomocą ze strony przyjaciół. Zaangażowało się wtedy mnóstwo muzyków, którzy mówili "hej, zróbmy to razem!"

A jak to wyszło z tą dyrektorską "bucket list"? Udało się zrealizować marzenia? Jeśli miałbyś ocenić to w procentach...

Bardzo dużo się udało! Sądzę, że 80 lub 90 procent. To czego się nie udało zrealizować, wynikało z faktu, że artyści albo odeszli albo przestali grać. Albo po prostu nie dogadaliśmy się w wymiarze moich wymagań dotyczących idei Jazztopadu. Często bowiem zdarza się, że artyści obwarowani są instytucjami czy agencjami, a mi zależy na tym, by festiwal łamał bariery między publicznością a muzykami. Brak bezpośredniego kontaktu z artystami uniemożliwiał nam wyjaśnienie na czym Jazztopad polega. Że muzycy przyjeżdżają do nas na kilka dni, a nie na jedną noc. Że mamy koncerty w mieszkaniach. Zmniejszamy dystans między sceną, a publicznością. Z drugiej strony gdyby wtedy, 15 lat temu ktoś mi powiedział, że będę tu gdzie jestem teraz, też bym w to zapewne nie uwierzył. Od siedmiu lat mamy edycję w Nowym Jorku, wydaliśmy wiele płyt dla znanych. Marzyłem o tym ale nie sądziłem, że to się wydarzy! Poza tym udało się nam zawiązać festiwalowe przyjaźnie choćby z Charlesem Lloydem czy Waynem Shorterem, którzy wielokrotnie występowali na naszej scenie.

Tegoroczna inauguracja Jazztoapdu miała się odbyć w 90. urodziny Wayne'a Shortera. Ale muzyk przecież zmarł w marcu. Lecz koncert nadal się dobywa, ku Jego pamięci?

Zgadza się, to jest koncert poświęcony muzykowi i też jego twórczości symfonicznej. Wayne oczywiście znany jest jako fenomenalny instrumentalista ale dla mnie to przede wszystkim wybitny kompozytor. Udało się nam zaprosić jego współpracowników, którzy przez lata z nim występowali. Będą John Patitucci, Danilo Pérez, Esperanza Spalding. Trzon jego kwartetu, kultowy zespół, który przez ostatnie 20 lat wprowadzał świeżość na scenę jazzową. Trzy koncerty, które Wayne dał we Wrocławiu to były, także dla nas i festiwalu wyjątkowe momenty. Na koncercie inauguracyjnym zajrzymy do jego twórczości przekrojowo, od kompozycji z lat 80. po te, nad którymi pracował do samego końca. Wayne odszedł, ale jego muzyka jest wśród nas.

Ale przecież kończymy innymi urodzinami?

Urodzinami Charlesa Lloyda, tak jak wspominałem, artysty silnie związanego z festiwalem. Więc tę edycję zamyka pewna klamra. A pomiędzy początkiem i końcem mamy wiele ciekawych propozycji.

O to właśnie chciałam zapytać. 20. edycja to na pewno pewien jubileuszowy ciężar, ale za Tobą są już inne, okrągłe rocznice. Sądzę, że macie w zanadrzu jakieś niespodzianki. Możemy coś w tym temacie zdradzić?

Przede wszystkim chciałem spędzić ten czas między artystami, którzy już na festiwalu byli i są z Jazztopadem związani. Na przykład występowali już u nas lub pisali dla nas kompozycje. Takich, którzy znają naszą scenę. Bo to trochę jak urodziny. Jak się wyprawia imprezę urodzinową, to zaprasza się znajomych. Specyfika naszego festiwalu, te połączenia, które dzieją się między muzykami i publicznością, na przykład w klubokawiarni Mleczarnia, czy w prywatnych mieszkaniach, spotkania z artystami... To wszystko jest tez po to, by artyści, którzy nas odwiedzają, mieli okazję wystąpić z lokalnymi muzykami. W tej edycji pojawi się wiele znanych naszym słuchaczom "twarzy". Odwiedzi nas między innymi Peter Knight, który sięgnie do najstarszej tradycji śpiewu Aborygenów w Australii. Jazztopad ujmuje jazz bardzo szeroko, nie tylko w tradycyjnym spektrum. Wszędzie tam gdzie jest improwizacja, jest też jazz. Tę weekendową improwizację przełamiemy koncertem klubowym, typowo europejskim. Zagra Petter Eldh - basista, a muzyka będzie rytmiczna, groove'owa. Tak staramy się układać program, od lat. Co- do niespodzianek, będą premiery, a także zaskakujące spotkania podczas koncertów w mieszkaniach prywatnych, czy festiwalowym klubie.

Dyrektor tego festiwalu jest wiolonczelistą. Mogłoby się wydawać, że nie każdy instrument pasuje do jazzu ale to chyba nieprawda?

Nieprawda, każdy instrument właśnie pasuje do jazzu. Swoją obecnością zaszczyci nas w tym roku świetna kompozytorka i wiolonczelistka Peggy Lee. W ogóle wiolonczela pojawia się od lat na festiwalu. Ja mam wielki sentyment do tego instrumentu, dlatego to już tradycja, że ten instrument gra na Jazztopadzie.

W takim razie zaprośmy na Jazztopad. Gdzie, co i jak - w pigułce.

Zaczynamy 17 listopada w sali głównej (NFM - red.). W pierwszy weekend zaglądamy do Australii, Kanady i Szwecji, oprócz tego mamy już koncerty w mieszkaniach i sesje improwizowane w klubie (Mleczarnia - red.), w przyszłym tygodniu zaczynamy od medytacji, koncertem wysłuchanym w ciemności, na leżąco. Wybrzmi też premiera Craiga Taborna z Lutosławski Quartet. Poza tym czekają na nas ciekawe projekty, koncerty mniej znanych artystów, koncerty solowe. Inaczej niż 15 lat temu, dziś te mniej znane nazwiska przyciągają publiczność, a bilety szybko się sprzedają. Już nie mogę się doczekać.

My także! Zapraszamy serdecznie na Jazztopad!

Zobacz też:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska