- Pochodzę z Sanoka. Tam, na Podkarpaciu, tradycje hokejowe Stali sięgają 1958 roku. Po przeprowadzce do Wrocławia pomyślałem, że warto tutaj wrócić do tradycji uprawiania tej widowiskowej dyscypliny (w latach 70. i 80. w lidze polskiej występował Dolmel Wrocław - red.). A przede wszystkim chciałem sobie tutaj zwyczajnie pograć. Poprzez fora internetowe zaczęliśmy rozpuszczać informacje, że poszukujemy amatorów tego sportu - opowiada menedżer, a zarazem bramkarz Jason's, czyli Olek Twardowski.
Trenować mogą dzięki uprzejmości i współpracy z Zespołem Szkół nr 14 przy ul. Brücknera we Wrocławiu. Dodajmy, że słuszna część graczy w "czternastce" właśnie się uczy. - Jestem tu praktycznie z marszu, dziś spędziłem już 5 godzin na lodzie. A to WF, a to SKS-y, a to treningi, teraz pykamy tu sobie z drużyną. W szkole trenujemy pod okiem Macieja Ożoga z WTH Wrocław (grają w półzawodowej Lidze Open, dopuszczającej grę zawodników z przeszłością w profesjonalnej lidze - red.). Maciej to gość, który profesjonalnie uprawiał hokej, więc zna się na rzeczy. Karuzela się kręci wokół krążka - mówi jeden z młodych gniewnych Kajetan Niewczas.
Jak to się stało, że hokej nim zawładnął? - Niestety, zacząłem za późno trenować, by móc myśleć o karierze zawodowca. Tak naprawdę przycisnąłem na treningach bodaj rok temu. Choć muszę powiedzieć, że pierwszy raz na łyżwach śmigałem prawie czternaście lat temu, miałem cztery lata. Potem, z braku czasu, miałem dziesięć lat przerwy i gra w hokeja na rolkach piłeczką. Myślę jednak, że to szkolne zajęcia ostatecznie mnie do hokeja przekonały. Choć początki bywały bolesne. Pierwsze odciski od nowych łyżew. Frycowe trzeba było zapłacić - uśmiecha się Niewczas.
Olek Twardowski: Hokej to jest kontaktowy sport. Mój ostatni uraz? Taki drobiazg z kręgami
Warunki treningu Jason Wrocław ma spartańskie, choć może to nie do końca celne określenie. W hali Orbita na Wejherowskiej się już nie trenuje. Z większych tafli pozostaje więc lodowisko Spartan przy Spiskiej. No i podług modnego sloganu Spartan porusza miasto. W tym przypadku cenami. Godzinę amatorskiego treningu wyceniono tam na 700 zł. Horrendum!
- Obrazowo podsumuję to tak: najnowocześniejszą halę tego typu w kraju wybudowano w Sanoku, ze trzy lata temu. Tam za godzinę zapłacimy 100 zł. W takim Opolu to koszt około 300 zł. Ot, różnica - nie stroni od ironii menedżer Twardowski.
Trenują po pracy, po zajęciach. Dwa razy w tygodniu. Poniedziałek, piątek. Co najmniej dwie godziny. W kwietniu sezon na grę na lodzie się skończy, więc - siłą rzeczy - przyjdzie im przerzucić się na rolki. Poszukiwania adekwatnego obiektu rozpoczęto.
Prócz sportu mają też życie zawodowe, które toczy się głównym torem. Twardowski jest dyrektorem w firmie z branży telekomunikacyjnej , drugi z inicjatorów projektu Jason Wrocław, Marcin Pietrzak pracuje w firmie transportowej , jest grupa uczniów ze wspomnianej "czternastki", jest dobry duch drużyny - Robert "Robson" Sobalak, jest przyszły guru palestry - Tomasz Helemejko, i koniec końców jest też niekoronowany gwiazdor tego składu - Kanadyjczyk Etienne Biram.
- Zebrała się mieszanka wybuchowa. Uprzedzę pytanie o Etienne'a: znalazł się u nas dzięki... kobiecie. W ogóle, co innego go w Polsce mogło usidlić? Przyjechał tu w ramach programu Erasmus, na imprezie poznał dziewczynę Karolinę. I stało się. Teraz pracuje jako nauczyciel biznesowego angielskiego, w szkole też młodzież na wyższy poziom wprowadza - tłumaczy Twardowski.
A hokej to dla każdego Kanadyjczyka narodowa powinność, więc na inne pole do popisu niż tafla pewnie paść nie mogło.
- On już wcześniej grał w hokeja. Karolina znalazła informację o tworzeniu zespołu na hokejowym forum internetowym i tak oto Etienne znalazł się u nas - mówi Twardowski.
Przełomowym momentem dla drużyny był listopad 2009 roku. Dostali wtedy zaproszenie na towarzyski turniej drużyn z miast partnerskich do Drezna. Zajęli tam świetne drugie miejsce. - Wygrali ten turniej strażacy z Berlina. Byli zdecydowanie o jedną półkę wyżej niż wszyscy. I jeśli chodzi o poziom, i jeśli chodzi o gabaryty. O głowę wyżsi od wielu z nas. Taki Marcin Pietrzak, choć bardzo dobry technicznie, nie pograł sobie wcale. Parli na nas jak czołg. Dostał parę bloków i nie poszaleliśmy - mówi otwarcie Twardowski. Jest i inna strona medalu, bardziej wyrazista. Otóż, wspomniany Etienne otrzymał tytuł MVP (najbardziej wartościowy gracz) tych zawodów. - Bo nie dość, że był morderczo skuteczny, to jeszcze dobijał rywali z wielką gracją - śmieje się Twardowski.
Okazuje się, że w drużynie jest też spec od efektownych hokejowych młócek. Taki, co to porządek zaprowadza szybko w try miga - czy to sierpa pośle, kijem podcinkę rzuci, czy choćby pieczątkę na bandzie przeciwnikiem zrobi. To Łukasz Miśków. Twardziel , który grał zawodowo w hokeja, on nie przebierał w środkach. To rywale przebierali nogami... ze strachu przed nim.
A dlaczego akurat pozycja bramkarza, pytamy Olka Twardowskiego? - Już jako młody chłopak, jak grało się na osiedlu, w piłkę czy w hokeja, to stałem na bramce. Grało się między samochodami o prymat w dzielnicy. Kochanowskiego kontra Jana Pawła. I z innych osiedli po mnie przychodzili, by mnie do swoich drużyn zwerbować. Miałem furę szczęścia i dobry refleks. A drugi powód jest prozaiczny: ja nieco słabiej jeżdżę na łyżwach. Wirtuozem nie jestem i podejrzewam, że jeśli przyszłoby do kontaktowej walki, to ci Niemcy przy moich 170 centymetrach tak by mnie wbili w lód, żebym kwiczał - śmieje się Twardowski. Po chwili dodaje: ale jedno jest ważne, braki w jeździe na łyżwach potrafimy nadrobić olbrzymią ambicją. Takiego Robsona to wszędzie pełno. Nawet wślizgi robi - opowiada.
Turniej w Dreźnie odsłonił też inną ważną kwestię. Zainteresowanie miasta. Podczas wyprawy do Niemiec pomocny był Piotr Mazur z biura sportu Urzędu Miasta. Zawodnikom współfundowano komplety strojów. Choć to wierzchołek góry podstawowych potrzeb, bo na turniej miast patronackich panowie wybrali się na własny koszt. Zrzuta po stówie i w drogę. Bolączką jest też brak miejsca dla treningów. Bardziej doświadczeni koledzy z WTH trenować muszą w Świdnicy...
Kij - najtańszy drewniany to 70 zł, ale można kupić i taki za 1200. Ale że często się łamią...
Mimo paru szlabanów plany są jednak poważne. - Chcielibyśmy wystartować w Pucharze Polski Amatorów. W sierpniu jest zamknięcie obecnego sezonu PP i ustalenie terminarza nowych rozgrywek. Jestem umówiony na rozmowę z organizatorami. Natomiast w czerwcu swoisty test nastawienia magistratu do nas. Chcemy zorganizować w Hali Ludowej wielki turniej hokeja na rolkach. Jest zainteresowanie i administracji obiektu i jestem po rozmowach z administratorką Hali, która się do tego pomysłu zapaliła. Jest też zainteresowanie biura sportu - mówi Twardowski.
Sympatyczny menedżer widzi też inne efekty. - Na początku moja żona była sceptyczna. Blisko 30-letni facet, roczny synek Franek w domu, a gość ugania się za krążkiem, a tu naderwania więzadeł, kontuzje kolan, naciągnięte plecy. Ale jak zobaczyła, że dzięki temu człowiek się odstresuje i do tego zeszło mi parę kilo, to sama została naszą wierną fanką. Zresztą, mamy kobiecy "fan-klub" złożony z dziewczyn zawodników - mówi z rozbrajającą szczerością. W nowym sezonie chcą stworzyć grupę dla mniej zaawansowanych graczy. Mały Franek już dostał koszulkę w wersji mini.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?