Jeszcze parę lat temu mało kto przypuszczał, że dzisiejszy mecz będzie starciem dwóch najlepszych drużyn w kraju.
Określenie takim mianem Wisły dziwić nikogo nie powinno, wszak Biała Gwiazda od przeszło dekady należy do ścisłego topu polskiej ligi . Tak samo było w sezonie 2007/2008. A jak wiele brakowało wtedy do niej Śląskowi? Rok wcześniej WKS zajął dopiero 9. miejsce w drugiej lidze (obecnie pierwszej). W kolejnym wywalczył upragniony awans do ekstraklasy, a po drodze przyszło mu zmierzyć się z Wisłą w Pucharze Polski.
Po jednej stronie reprezentanci kraju i wielkie gwiazdy ekstraklasy. Po drugiej piłkarze próbujący się wedrzeć w świadomość szerszego grona kibiców, którym w zdecydowanej większości i tak to się nie udało.
Do przerwy wszystko szło zgodnie z planem gości, bowiem prowadzili 2:0. Ale po zmianie stron obraz gry przybrał nieoczekiwany zwrot. Śląsk grał jak z nut, momentami bawiąc się w dziada z Wisłą. Dwa gole doprowadziły do dogrywki, a potem do karnych. A w nich trafiali wszyscy, poza tym ostatnim - Wojciechem Górskim. WKS przegrał, ale zgłosił swe wysokie aspiracje, które potwierdził kilka miesięcy później.
26.09.2007, Wrocław, Oporowska, 1/16 finału Remes Pucharu Polski
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 2:2 (0:2, 2:2) karne 4:5
Śląsk: Janukiewicz - Wołczek, Pokorny, Wójcik, CapI - Szewczuk (46 Klofik), Sztylka, Górski, Rosiński (46 Ostrowski) - ŁudzińskiI, Imeh (86 UlatowskiI).
Wisła: JuszczykI - Baszczyński, GłowackiI, Cleber, Dudka - Kosowski, Can-toro, Jirsak (77 Sobolewski), Zieńczuk - Pa. Brożek (60 Dudu), Małecki (71 Boguski).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?