Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Impel Wrocław - Trefl Proxima Kraków 2:3 [WYNIK, RELACJA]

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
Impel Wrocław - Trefl Proxima Kraków 2:3 [WYNIK, RELACJA]. Zacięty mecz w Orbicie mógł się podobać kibicom, ale z pewnością mniej może podobać się wynik. Impel Wrocław przegrał z Treflem Proximą Kraków 2:3 i coraz uważniej musi spoglądać na dół tabeli Ligi Siatkówki Kobiet.

Impel Wrocław - Trefl Proxima Kraków 2:3 (20:25, 25:23, 24:26, 26:24, 13:15)

Impel: Szczurowska, Łozowska, Chojnacka, Gierak, Murek, Nichol, Stenzel (libero) oraz Trojan, Wołodko

Trefl: Talas, Clement, Paszek, M. Łukasik, Brzezińska, J. Łukasik (MVP), Kulig (libero)

Chyba nikogo nie trzeba było przekonywać, że to będzie dla obu drużyn bardzo ważne spotkanie. Przed pierwszym gwizdkiem zarówno Impel jak i Trefl Proxima miały po 11 punktów i tylko oczko więcej od Legionovii, która w Lidze Siatkówki Kobiet zajmuje miejsce 12., czyli pierwsze zagrożone spadkiem. Na domiar złego legionowiczanki niespodziewanie wygrały 3:2 w Łodzi z Budowlanymi w tej kolejce, co zmniejszyło ich stratę do reszty stawki.

Impel spotkanie z Treflem zaczął co prawda od 0:3, lecz szybko opanował sytuację. Prowadził 16:10 czy 17:11, co wskazywało raczej na pewną wygraną. Kobieca siatkówka bywa jednak nieobliczalna i to potwierdziło się w sobotę w Orbicie raz jeszcze. Od stanu 19:15 punkty zdobywały właściwie już tylko krakowianki. Efekt był taki, że wygrały końcówkę 10:1 (!) i w całym meczu objęły oczywiście prowadzenie. Olbrzymie problemy z przyjęciem zagrywki miała Tamara Gałucha, którą to obrały za cel swoich serwisów siatkarki Trefla Proximy. Nasza pani kapitan miała w tej odsłonie zaledwie 27 proc. pozytywnego odbioru o perfekcyjnym już nie wspominając.

Niestety - fatalna końcówka pierwszego seta odbiła się na Impelkach na początku drugiej partii. Miejscowe zaczęły popełniać sporo błędów w ataku i zanim nie obejrzały przegrywały 4:7, a po przerwie na rządnie 4:8. Aż trzykrotnie pomyliła się młoda Szczurowska i pewnie w normalnych okolicznościach na chwilę odpoczęłaby na ławce, ale... nie miał kto jej zmienić. To na szczęście dziewczyna, która nie spuszcza głowy, więc bardzo szybko wrocławska ekipa wyszła na prowadzenia 12:10, w czym pomógł też autowy atak Martyny Łukasik.
Losy seta rozstrzygnęły się przy remisie 17:17, kiedy to drużyna Marka Solarewicza zdobyły pięć punktów z rzędu. Krakowianki popełniały błędy, a dwa punkty blokiem dołożyła do tego Amerykanka Valerie Nichol. I choć końcówka znów była nerwowa (od 24:19 do 24:23), to jednak zwycięska - zakończona skutecznym atakiem ze środkiem Anny Łozowskiej, która wróciła do pierwszej szóstki po kontuzji palca.

Trzecia partia była bardzo wyrównana. Raz tylko Trefl odjechał wrocławiankom na trzy punkty, ale okazało się, że to niewiele. Dużo emocji przyniosła sama końcówka. Impel przegrywał 22:23, ale mimo tego jako pierwszy miał piłkę meczową. Nie wykorzystał jej, a zespół Alessandro Chiappiniego zdobył trzy oczka z rzędu i tym sposobem wyszedł na prowadzenie 2:1. Zwycięstwo w tej odsłonie przypieczętowała była siatkarka Impela Ewelina Brzezińska, bardziej pewnie znana u nas pod panieńskim nazwiskiem Sieczka.

Czwarty set - znów punkt za punkt. W decydującym momencie Trefl uszczelnia blok, na co nadziewa się Natalia Murek. Mamy 19:21 i sytuacja robi się nieciekawa. Później najpierw Łukasik atakuje w aut, a potem Murek serwuje także poza boisko. Na szczęście efektywnie zbija Szczurowska i Impel traci jeden punkt, lecz nie potrafi za moment wykorzystać kontrataku i gościom brakuje tylko dwóch skutecznych akcji do wygranej za trzy punkty. Na szczęście Gałucha jakimś cudem wciska piłkę przy rękach blokujących i kolejny remis. Chiappini prosi o czas. W kolejnych dwóch akcjach kluczową rolę gra Szczurowska - najpierw blokuje, a potem kończy atak. Dzięki temu jest piłka setowa, którą udaje się wykorzystać!

Tie-break to walka i niezły rollercoaster. Impel przegrywa 4:7, by prowadzić 9:8 po jakiejś niewiarygodnej obronie daleko za bandami i prostym błędzie Adrianny Budzoń. Przy remisie po 12 rywalki oddały gospodyniom piłkę lecz błąd w komunikacji sprawił, że nie udało się zdobyć punktu. To był kosztowny błąd, bo nie udało się już odwrócić losów meczu. W ostatniej akcji broniła jeszcze Szczurowska, ale niefortunnie, bo piłka pofrunęła pod sufit Orbity i dotknęła telebimu.

No cóż - wszyscy we Wrocławiu liczyli z pewnością na więcej niż jeden punkt w tak ważnym spotkaniu.

ZOBACZ TAKŻE:
* Lista dotychczasowych zwycięzców naszego plebiscytu
* Z historii plebiscytu, czyli od Popiela do Małachowskiego ZDJĘCIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska