Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazda festiwalu Wromantic: Chcę się wyróżniać, przekraczać granice. I trafić na sam szczyt

Marta Wróbel
James Arthur jest zwycięzcą brytyjskiej edycji programu talent show "X Factor"
James Arthur jest zwycięzcą brytyjskiej edycji programu talent show "X Factor" fot. materiały prasowe
O polskich fanach, polskim jedzeniu, wygranej w "X Factorze" i pasji do muzyki opowiada James Arthur, który 22 czerwca zaśpiewa na Stadionie Wrocław w ramach festiwalu Wromantic.

Śpiewasz "You're Nobody Til Somebody Loves You" - "Jesteś nikim, dopóki ktoś cię nie pokocha". A kim Ty jesteś?
Jestem kimś, kto jest ze sobą szczęśliwy. Myślę, że wcześniej nie byłem, z różnych powodów. To bardzo dziwne uczucie przejść drogę od niczego do sławy. Na początku walczyłem z tym, ale teraz jestem zadowolony z pracy, którą wykonuję i życia, które prowadzę. Mam wspaniałą rodzinę, zespół, z którym pracuję, naprawdę jestem w najlepszym miejscu w życiu w jakim byłem do tej pory.

Jesteś zwycięzcą brytyjskiej edycji programu "X Factor". Powiedziałeś kiedyś, że chcesz być postrzegany jako jego wyjątkowy finalista. Dlaczego?
Nie chcę, żeby ludzie mówili o mnie byle co. Jestem wyjątkowym artystą i nie potrzebuję potwierdzenia własnej wartości ze strony innych. Na pewno dobrze jest być zapamiętanym jako zwycięzca programu, który przekraczał granice, zrobił coś innego. W każdym tygodniu wykonywałem co-ver piosenki, który brzmiał jak mój własny utwór. To powinno być głównym celem programu. Ja uważam, że tego dokonałem i pokazałem moje umiejętności. Byłem bardzo zadowolony z udziału w "X Factorze".

Co dał Ci udział w programie?
"X Factor" dał mi wiele możliwości. Traktuję ten program jako platformę, na której mogłem pokazać swoje umiejętności. Wszyscy, którzy pracują przy tym programie są wspaniali i mam dla nich wiele szacunku.

Polecasz innym udział w programach typu talent show?
Zachęcam każdego, kto jest muzykiem, pisze utwory, by zgłosił się do talent show. Nie ma innej drogi, żeby dostać się do branży muzycznej, jeżeli nie masz pieniędzy. Wiele dzieciaków ma talent, a nie ma funduszy. Ja też ich nie miałem i jedynym sposobem, żeby podpisać kontrakt płytowy, był udział w programie "X Factor". Dlatego zachęcam młodych ludzi, żeby próbowali swoich sił.

Jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś nie wziął udziału w "X Factorze"?
Gdybym nie wygrał, na pewno bym żył, tworzył muzykę i cieszył się nią. Różnicą byłoby to, że świat nie wiedziałby, kim jestem i pewnie nie miałbym pieniędzy. Dobrze więc jest być w miejscu, w którym jestem teraz.

Jakie są dobre i złe strony bycia gwiazdą?
Złą stroną jest to, że jesteś nieustannie oceniany przez wszystkich. Dzieje się tak 24 godziny na dobę, więc nie możesz się "wyłączyć", bo mógłbyś zrobić negatywne wrażenie na ludziach. Muszę sprawić, żeby ludzie mnie szanowali. Mimo że często jestem zmęczony i to nie zawsze jest możliwe, ale staram się. To właściwie jedyna negatywna strona sławy, wszystko inne jest wspaniałe. Budzę się rano, mam pracę marzeń, idę do studia, nagrywam i za to mi płacą. Ludzie są szczęśliwi, kiedy słuchają mojej muzyki. Kochają ją, czerpią z niej serce i duszę, więc to jest dla mnie idealna praca.

Kiedy zdałeś sobie sprawę, że muzyka jest Twoim powołaniem?
Zawsze wiedziałem, że muzyka jest moim przeznaczeniem.

DALSZA CZĘŚĆ ROZMOWY NA KOLEJNEJ STRONIE

Za jakiego artystę chcesz uchodzić?
Chcę być pamiętany z tego, że tworzę naprawdę dobrą muzykę. Chcę się wyróżniać i przekraczać granice, pokazać, że jestem artystą, który może zaserwować każdy styl muzyczny, gdyż jestem fanem różnych gatunków. Uważam, że to wspaniałe, gdy łączysz gatunki i starasz się być nowatorski. Chcę być znany i szanowany za to, jaką muzykę tworzę. To właśnie jest moim celem, żeby trafić na szczyt.

Skąd jako artysta czerpiesz inspiracje?
Inspiracje czerpię z życia, od ludzi, z każdego dnia. Jako ludzie nieustannie się uczymy. Jeżeli szukasz natchnienia, znajdujesz je. Przychodzą pomysły, zaczynają ewoluować i nabierać realnego kształtu. Stąd właśnie biorą się wspaniałe piosenki.

Z kim chciałbyś nagrywać piosenki?
Moim marzeniem jest współpraca z Eminemem. Zawsze chciałem zaśpiewać w jednej z jego piosenek, ale to mrzonka, musisz być kimś wyjątkowym albo jego przyjacielem, żeby do tego doszło. Jeżeli jednak kiedyś uda mi się to osiągnąć, będę uważał, że jestem człowiekiem spełnionym, bo jest on dla mnie wielką inspiracją.

Kim są Twoi muzyczni idole?
Moim idolem jest Michael Jackson. Kiedy byłem małym chłopcem, jego muzyka towarzyszyła nam w domu, słuchała jej moja mama. Gdy byłem dzieciakiem, zawsze słuchałem rhythm'n' bluesa, soulu i popu. Potem odkryłem Steviego Wondera, Marvina Gaye'a, Prince'a i jego kawałek "Temptation". Muzyka soul miała na mnie wpływ. Potem przyszedł czas na legendy rocka - Black Sabbath, Led Zeppelin, Nirvanę. Kurt Cobain był moim bohaterem i uważam, że jego sposób pisania piosenek różni się od sposobu tworzenia innych artystów - jest niepohamowany i pełen emocji.

Jak wspominasz swoje poprzednie występy w Polsce?
Za każdym razem, kiedy występowałem w Polsce, to było czyste wariactwo. Widzieliśmy nawet ambulans, czekający na moich fanów, którym jestem ogromnie wdzięczny za okazywaną mi sympatię. Polska to miejsce, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Moi polscy fani są pełni emocji. Są niesamowici i odlotowi. Podczas mojego koncertu skandowali różne hasła, przynieśli transparenty i dzięki temu poczułem się tak, zupełnie tak, jakby Polska była moim drugim domem.

A pamiętasz coś szczególnego ze swoich poprzednich pobytów w naszym kraju?
Jedzenie jest u was bardzo dobre. Wychowałem się w Wielkiej Brytanii żywiąc się śmieciowym jedzeniem, więc teraz bardzo chętnie próbuję smakołyków w innych krajach. Z wcześniejszych pobytów w Polsce pamiętam, że zjadłem u was pyszne śniadanie, dobrą kiełbasę, bekon i pyszne wypieki.

Czego możemy się spodziewać od Jamesa Arthura podczas koncertu 22 czerwca na wrocławskim stadionie?
Będą małe zmiany w stosunku do zwyczajowej listy piosenek, która pojawia się na moich koncertach. Wykonam oczywiście hity: "You're Nobody Til Somebody Loves You", "Impossible", "Recovery" i "Get Down", ale będą też niespodzianki. Przygotowuję tzw. mashaupy, czyli połączenia kilku znanych utworów z moimi kompozycjami. Mam nadzieję porwać nimi widownię. Chcę, żeby i tym razem moi fani byli pełni energii, śpiewali ze mną i pomogli unieść ciężar występu na żywo.

Rozmowa została przeprowadzona przez dziennikarzy "Gazety Wrocławskiej" i Eska TV.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska