Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Aktorstwa Filmowego na celowniku. Tyle że strzały oddane zostały ze ślepaków...

Robert Migdał
Zespół Teatru Polskiego we Wrocławiu i jego Rada Artystyczna piszą list za listem (otwarte) w obronie swojego dyrektora - Krzysztofa Mieszkowskiego - któremu grozi rychłe wyrzucenie z pracy za to, że wydaje więcej na kierowany przez siebie teatr, niż ma do wydania.

Ostatnio Rada napisała kolejny list (oczywiście o pieniądzach, ich wydawaniu, gospodarowaniu) do Radosława Mołonia, wicemarszałka województwa dolnośląskiego, który pieniądze na działalność teatru daje. W liście tym, utrzymanym w tonie pouczająco-wyjaśniająco-radzącym, czytam m.in.: "Budżet instytucji nie powinien być skonstruowany tak, aby zapewnić tylko jej przetrwanie (...) ale powinien on odpowiadać celom statutowym instytucji. W przypadku teatru celem jest przygotowanie i granie spektakli - to są właśnie działania w imieniu podatników. W naszym przekonaniu budżet, który tego nie zapewnia, jest zbilansowany źle, a to, że są w nim duże rezerwy, pokazuje rozrzutność urzędu, o której nieustannie jesteśmy informowani (niesławny już portal internetowy, zorganizowany wbrew środowisku Festiwal Aktorstwa Filmowego, lansujące urzędników billboardy i wiele innych inicjatyw, które wzbudziły oburzenie obywateli)". Koniec cytatu.

Zastanawiam się, czemu Wielce Szanowni Państwo z Rady Artystycznej Teatru Polskiego czepiają się Festiwalu Aktorstwa Filmowego (w skrócie FAF)? Moim skromnym zdaniem szefa działu kultury "Gazety Wrocławskiej", ten strzał jest totalnie chybiony. Broń została załadowana ślepakami, Drodzy Państwo.

Po pierwsze dlatego, że dzięki FAF wszyscy spragnieni dobrego kina mogą oglądać, i co ważne - za darmo (!), dziesiątki filmów. Klasykę, ale i premiery (w ubiegłym roku, w ciągu sześciu festiwalowych dni, filmy obejrzało 13 000 ludzi).

Po drugie - na festiwalu organizowane są spotkania z gwiazdami. Można z nimi porozmawiać, posłuchać, co ciekawego mają do powiedzenia o sobie, o swoim zawodzie, o roli. W ubiegłym roku na FAF gościli m.in. Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Jan Nowicki, Robert Gonera, Dawid Ogrodnik, Jan Nowicki, Agata Buzek, Andrzej Chyra, Małgorzata Kożuchowska, Janusz Chabior, Zbigniew Waleryś, Sonia Bohosiewicz, Julia Kijowska... Wymieniać mógłbym jeszcze długo.

Po trzecie - festiwal to konkurs. Nietypowy, bo to aktorzy oceniają swoich kolegów po fachu - innych aktorów. Dlatego nagroda przyznawana we Wrocławiu (Złoty Szczeniak) jest taka wartościowa.

Po czwarte. Festiwal to nie tylko filmy, ale i koncerty (w roku ubiegłym śpiewali Bogusław Linda ze Świetlikami czy też Arek Jakubik) oraz warsztaty aktorskie dla młodych ludzi. Ja widzę wiele plusów.

Minusy widzi za to Rada Artystyczna Teatru Polskiego, zarzucając rozrzutność marszałkowi, dlatego, że daje kasę na Festiwal. Hola, hola. Akurat słowo "rozrzutność" nie powinno być używane przez Teatr Polski ("Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" - to z Pisma Świętego).

No i pierwszy raz czytam, że Festiwal Aktorstwa Filmowego jest organizowany wbrew "środowisku". Jakiemu środowisku? O kogo chodzi? Jakoś przez ostatnie miesiące nie czytałem żadnych pełnych oburzenia listów otwartych "środowiska", że Festiwal Aktorstwa jest niedobry i że szkoda na niego pieniędzy. Cisza była.
Niecelny strzał, proszę Państwa, niecelny...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska