Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekonomiczne strefy specjalnej troski. Nawet dla bogatego Szwajcara

Marcin Walków
Specjalne strefy ekonomiczne miały działać do 2016 i 2017 roku. Ale ich żywot przedłużono do 2026 roku. Czy wtedy znikną?
Specjalne strefy ekonomiczne miały działać do 2016 i 2017 roku. Ale ich żywot przedłużono do 2026 roku. Czy wtedy znikną? infografika Maciej Dudzik
Pomoc publiczna w Polsce dla bogatego szwajcarskiego banku? Tylko w specjalnej strefie ekonomicznej. Robin Hood złapałby się za głowę. Ekonomiści też mają wątpliwości, czy ten mechanizm działa, jak należy.

Szwajcarski bank wprowadzi się do Wrocławia. Formalnie, zgodę musi wydać jeszcze resort gospodarki, ale zielone światło dali już miejscy radni. To oni zadecydowali, że w dwóch biurowcach Skanska i Times II w samym centrum Wrocławia powstanie podstrefa specjalnej strefy ekonomicznej. To w niej ulokuje się bank UBS, tworząc tzw. centrum usług wspólnych. Zatrudni co najmniej 200 osób. W zamian może skorzystać przede wszystkim ze zwolnienia od podatku dochodowego albo refundacji dwuletnich kosztów pracy nowo zatrudnionych pracowników.

- I wielkość tej pomocy nie może przekroczyć 25 proc. kosztów - mówi Dariusz Ostrowski, prezes Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.

Bank UBS zatrudni co najmniej 200 osób i zainwestuje 3 mln zł. Zdaniem Ostrowskiego ulgi w tej postaci to rozsądna cena za przyciągnięcie do Wrocławia kolejnego inwestora. Nad Odrą swoje centra usług wspólnych otworzyli już inni giganci - Credit Suisse, IBM i HP. Tylko te trzy firmy zatrudniają ponad 10 tys. osób.

W ten sposób stolica Dolnego Śląska już teraz widoczna jest na mapie miejsc, w których tzw. centra usług wspólnych mają się dobrze. Pod koniec stycznia "Financial Times" zaliczył Wrocław do czołówki europejskich usług biznesowych. Gazeta podaje, że Polska może rywalizować z takimi krajami, jak Indie czy Chiny. Wrocław zaś zyskuje dlatego, że międzynarodowe firmy mogą tu obniżać koszty, nie obniżając jakości.

Nie brakuje wątpliwości, czy Wrocław nie byłby wystarczająco atrakcyjny i bez pomocy publicznej. To przecież jeden z największych ośrodków akademickich w Polsce, stolica regionu leżąca na przecięciu europejskich szlaków komunikacyjnych, a Polska jest na 1. miejscu wśród państw Europy Środkowo-Wschodniej w ubiegłorocznym rankingu Bloomberga najlepszych krajów do prowadzenia biznesu. Okazuje się, że nie - bo strefa ekonomiczna miała być warunkiem inwestora.

- Gdyby takich przywilejów nie przyznał Wrocław, zrobiłaby to Praga, Budapeszt albo inne polskie miasto - mówi Paweł Panczyj, dyrektor zarządzający ABSL Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych. Jego zdaniem, nie można powiedzieć, że Wrocław, udzielając ulg, coś traci. - Bo inaczej nie dostałby nic, bank zainwestowałby gdzie indziej - dodaje.

Bo w tej branży liczą się przede wszystkim koszty, zwłaszcza koszty pracy. Dlatego światowe korporacje otwierają swoje call center w Indiach i Chinach, a UBS zleci wrocławianom to, co do tej pory robili pracownicy w Zurychu i Bazylei. Paweł Panczyj broni jednak centrów usług wspólnych. - Do Wrocławia nie przenosi się już prostych operacji finansowych i zwykłych call center. To się już nie opłaca. Credit Suisse przeniósł do Wrocławia dział prawny i audyt wewnętrzny, to nie są błahe sprawy, ale jedne z kluczowych działów - mówi.

Zdaniem ekonomistów w kuszeniu wielkich firm ulgami i niższymi kosztami pracy nad Odrą i tak tkwi pułapka. - Gdy korporacja za kilka lat stwierdzi, że te koszty we Wrocławiu są już za wysokie, przeniesie centrum na wschód. I niekoniecznie będzie to wschód Polski - uważa dr Tomasz Kopyściański z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

Bo choć Wrocław, jego zdaniem, ma i zaplecze kadrowe, i dobrze rozwija się technologicznie, to tzw. kraje rozwijające się nie zostają w tyle. - Konkurowanie kosztami pracy nie jest strategią długofalową. Dlatego warto się zastanowić, czy ulgi dla korporacji, które przychodzą do nas, szukając okazji, są dla nas dobre - ocenia ekspert.

Dlatego nie brakuje głosów, że po 20 latach istnienia stref ekonomicznych ich idea została wypaczona. - Strefy ekonomiczne powstały po to, by wspierać rozwój firm i zwiększać zatrudnienie w tych rejonach, gdzie panuje wysokie bezrobocie. Miały być zachętą dla przedsiębiorców, by tam inwestować. Ale wystarczy spojrzeć na mapę, by przekonać się, że tak nie jest - mówi dr Iwo Augustyński z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Bo najwięcej nie jest ich na tzw. ścianie wschodniej kraju, ale na Śląsku i w centralnej Polsce. I choć właśnie na wschodzie mogą liczyć na wyższe ulgi, wolą inwestować w gminach, gdzie jest choćby lepiej rozwinięta infrastruktura. A na takie inwestycje stać głównie gminy bogatsze. Nawet podwrocławskie Kobierzyce - jedna z najbogatszych gmin w kraju - przeznaczyły 80 ha dla Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. A jednym z argumentów przeciw strefie ekonomicznej dla UBS była jej lokalizacja w ścisłym centrum Wrocławia - miejscu, które siłą rzeczy stanowi atrakcyjną lokalizację dla biznesu w mieście o niskim, bo na poziomie 5,5 proc., bezrobociu.

We Wrocławiu nie tylko UBS skorzysta na istnieniu kolejnej strefy ekonomicznej. Taką formą pomocy publicznej zainteresowane są nie tylko zagraniczne korporacje, ale i nasza rodzima firma farmaceutyczna - Hasco-Lek. Ta chce otworzyć laboratorium badawczo-rozwojowe.

I można by powiedzieć: to jest ten kierunek. Na łamach "Gazety Wrocławskiej" prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC, mówił, że właśnie dla działalności badawczo-rozwojowej widzi miejsce we Wrocławiu, niekoniecznie dla centrów usług wspólnych. - Trzeba się zastanowić, czy każde nowe miejsce pracy jest równie atrakcyjne i pożyteczne dla Wrocławia i wysoko wykwalifikowanej kadry, którą miasto dysponuje - mówił prof. Orłowski. Zdaniem jednego z czołowych ekonomistów, w tego typu działalności niskie koszty pracy nie są przecież najważniejsze, a działalność tego typu nie tak łatwo z dnia na dzień przenieść w zupełnie inne miejsce.

Ale dr Iwo Augustyński w tym konkretnym przypadku zastanawia się, czy nie jest to kolejny przykład wypaczenia idei strefy ekonomicznej. Firma zainwestuje wprawdzie około 50 mln zł, ale zatrudnienie ma wzrosnąć o kilkadziesiąt osób. - Czy naprawdę firma związana z Wrocławiem, tu posiadająca siedzibę i fabryki, zdecydowałaby się na budowę laboratorium gdzieś daleko, gdyby tych ulg nie dostała? - zastanawia się ekonomista.

STREFY EKONOMICZNE W POLSCE - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Strefy ekonomiczne miały być bodźcem do rozwoju na dwie dekady. Ustawa pozwalająca na ich tworzenie została przyjęta w 1994 roku. Były to pierwsze lata wolnej Polski, przechodzącej transformację nie tylko ustrojową, ale i gospodarczą.
W kraju jest ich 14 i pierwotnie zakładano, że będą funkcjonować do 2016 i 2017 roku. Ale termin ten już dwukrotnie przesunięto, obecnie wydłużając ich żywotność do 2026 roku. W 2010 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport na temat działalności specjalnych stref ekonomicznych. I choć Izba pozytywnie oceniła efekty gospodarcze i społeczne, jakie przyniosła działalność stref, po uszach dostało Ministerstwo Gospodarki. Za brak pogłębionych analiz i ocen efektywności funkcjonowania tychże stref, mimo że od ich powstania upłynęło wówczas ponad 10 lat. NIK wskazała, że nie zbilansowano osiągniętych przez państwo korzyści z poniesionymi kosztami. Co więcej, nie obowiązywały wówczas jednolite zasady i procedury, określające, które tereny można włączać do stref, a które nie. Zdaniem kontrolerów to był jeden z powodów, dla których strefy swoją uwagę zwracały przede wszystkim ku najbardziej rozwiniętym regionom kraju.

- Nawet dziś, co pokazuje przykład Wrocławia, to głównie inwestorzy inicjują rozszerzanie granic stref ekonomicznych. A przecież strefa nie powinna być tam, gdzie chce tego inwestor, ale tam, gdzie jest ona rzeczywiście potrzebna - dodaje dr Iwo Augustyński.

W kraju obszar stref ekonomicznych zajmuje obecnie około 20 tys. hektarów. Zagospodarowanych jest około 60 proc. W ubiegłorocznym raporcie ministerialnym na temat działalności stref czytamy, że na koniec 2013 roku w strefach od początku ich istnienia zainwestowano łącznie ponad 90 mld zł.

Według raportu KPMG, w kolejnym roku wartość ta wzrosła o kolejne 10 mld zł. W 2013 roku w ulokowanych w strefach firmach zatrudnienie znalazło ponad 260 tys. pracowników. A niemal 75 proc. inwestycji w strefach pochodziło z Polski, Niemiec, USA, Holandii, Włoch i Japonii. Do stref napłynęło około 10 proc. inwestycji zagranicznych w Polsce.

Do końca 2012 roku wszyscy działający w specjalnych strefach ekonomicznych przedsiębiorcy uzyskali łącznie ponad 12 mld zł pomocy publicznej w postaci zwolnień podatkowych. Jak podaje resort gospodarki, kwota ta stanowiła niespełna 15 proc. tego, co firmy zainwestowały w Polsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska