Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Donald Tusk to nie Jagiellon i kto u Obamów jest kobietą. O sztuce wciskania kitu nie tylko latem

Arkadiusz Franas
Od miesięcy jesteśmy bombardowani informacjami, jak to poważnymi kandydatami do szefowania europejskimi strukturami są premier Donald Tusk i minister Radosław Sikorski. Pierwszy miałby być idealnym kandydatem na przewodniczącego Rady Europejskiej, a drugi na szefa unijnej dyplomacji. Pamiętajmy też, że Sikorski niedawno był również idealnym kandydatem na szefa NATO. Ale znaleziono lepszy ideał w Norwegii. Teraz będzie chyba podobnie.

Premier już asekuruje się, że nigdy nie chciał, ale też za bardzo nie dementował i dawał się namawiać. I choć politycy PO twierdzą, że naszemu szefowi MSZ nie zaszkodziły taśmy, to jakoś nie chce mi się wierzyć, iż w Europie nikt się nie przejął wypowiedziami naszego ministra typu "brytyjski premier spier... pakt fiskalny i jest niekompetentny w sprawach europejskich". Myślę, że na Starym Kontynencie nie o taką dyplomację chodzi. Bo równie dobrze można by wtedy rozważać kandydaturę Janusza Korwin-Mikkego lub Krzysztofa Skiby z Big Cyca, który kilkanaście lat temu na jednym z koncertów ówczesnemu premierowi Jerzemu Buzkowi pokazał to, co miał pod spodniami, bo spodnie opuścił... Oczywiście, premier Buzek zaraz potem opuścił salę.

Wciskanie kitu, że polscy politycy cieszą się takim poważaniem wśród przywódców europejskich, to doskonała robota specjalistów od wizerunku. Pokazują nam, jak są ważni na kontynencie, bo przecież brani są pod uwagę przy wyborze najważniejszych władz. I tylko w Polsce ich "osiągnięć" (jak ktoś chce, to cudzysłów może skreślić) niby nie doceniamy. Z niewiadomych tylko przyczyn zawsze przegrywają z politykami Luksemburga, Łotwy czy Danii. I w żadnym stopniu nie lekceważę wspomnianych krajów. Zwłaszcza że zawsze są przed Polską. Nie tylko w piłce nożnej. Jednym słowem, według specjalistów od wizerunku, Polska XXI wieku to prawie jak Polska Jagiellonów z XV czy XVI w., gdy nasi władcy ścierali się o najważniejsze zaszczyty z Habsburgami i byli królami innych państw. Co prawda niektórzy przeciwnicy polityczni pewnie nie mieliby nic przeciw temu, by skończyło się jak z Jagiellonami. Niektórzy z nich przecież stracili władzę (i życie, ale w XXI w. na szczęście nikt nie myśli o tak drastycznych rozwiązaniach), jak na przykład król Czech Ludwik II Jagiellończyk, zdradzony przez swoich podczas bitwy z Turkami pod Mohaczem. Tylko tym marzącym o potędze sprzed lat przypominam, że wtedy Polska miała około 2 mln kilometrów kwadratowych powierzchni. Duże ciut więcej niż teraz.

Polityka wciskania kitu to nie tylko specjalność obozu rządzącego. Opozycja, a zwłaszcza PiS, również nie próżnuje. Podczas ostatnich wyborów władz w Parlamencie Europejskim rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman krzyczał: "Najwyższe stanowisko w PE dla Prawa i Sprawiedliwości. Czy na stojąco, czy na siedząco, ugraliśmy więcej niż Platforma Obywatelska w Parlamencie Europejskim". W liczbach pewnie racja. Potem jednak pojawiły się didaskalia. Na przykład to, że owszem, Ryszard Czarnecki został wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, ale czternastym i z najmniejszą liczbą głosów.

Ale by nie było, że tylko my dajemy sobie wmawiać pewne sprawy, to na koniec informacja ze świata. Otóż, część Amerykanów ostatnio powtarza sobie z wypiekami na twarzy informację, że żona prezydenta USA jest... mężczyzną. To ja już wolę naszego Tuska jako Jagiełłę Władysława, a Sikorski niech będzie nawet Boną Sforzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska