
Aktualizacja:
1/13
przejdź do galerii
Akcja Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i policji w dawnej bazie rakietowej rozpoczęła się, gdy urzędnicy zostali ostrzelani przez dozorcę terenu ©Czytelnik
Działania służb rozpoczęły się we wtorek rano, 23 listopada. Jak nieoficjalnie dowiaduje się portal GazetaWroclawska.pl, do WIOŚ-u wpłynęła anonimowa informacja o nielegalnym składowisku części samochodowych na terenie wyschniętego niewielkiego jeziora.
ZOBACZ TEŻ: Co pozostało z poradzieckiej bazy rakietowej w Trzebieniu i okolicach?
Oficer prasowa komendy policji w Bolesławcu, Anna Kublik-Rościszewska potwierdza, że we wtorek rano na składowisku odnaleziono niewybuchy.
- Na miejscu został zastęp gaśniczy, który ma za zadanie zabezpieczać i sprawdzić pod kątem występowania materiałów niebezpiecznych, łatwopalnych czy toksycznych - informuje oficer prasowy bolesławieckiej straży pożarnej Piotr Pilarczyk.
Na miejsce dojeżdża wojskowy patrol saperski i prokurator. Rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Beata Merenda przekazała “Gazecie Wrocławskiej”, że przed rozpoczęciem akcji konieczne było przeprowadzenie rozpoznania: - Wstępnie musieliśmy zidentyfikować stan rzeczy: teren jest trudny i nietypowy i pod tym kątem trzeba było zaplanować działania. Obecnie trwają działania, cała ekipa skoncentrowana jest na ich prowadzeniu. Na miejscu działa też ciężki sprzęt - mówi Merenda.
Według wstępnych badań georadarem, pod ziemią na całym terenie po jeziorku znajdują się śmieci, resztki aut i innych odpadów. Nie są to pozostałości po sowieckiej bazie. Postępowanie wykaże, czy w tym miejscu prowadzona była nielegalnie działalność gospodarcza polegająca na “utylizacji” i zakopywaniu śmieci bez żadnej kontroli.
ZOBACZ TAKŻE: PORADZIECKIE MIASTO WIDMO NA DOLNYM ŚLĄSKU