Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego sam poseł nie wystąpi w pornograficznej sztuce? A na Malcie to spłacamy długi Jagiellonów

Arkadiusz Franas
Pomysł, aby Polskę na szczycie Unii Europejskiej reprezentował premier Czech Bohuslav Sobotka, bardzo mi się spodobał. Zwłaszcza gdy polscy politycy nie mają czasu, aby walczyć o interesy swego kraju, bo muszą udowodnić, że mają rację w swoich malutkich wojenkach wewnętrznych.

Znają Państwo jakieś inne logiczne wytłumaczenie, dlaczego prezydent RP Andrzej Duda wyznacza pierwsze posiedzenie parlamentu na dzień, w którym zwołano szczyt europejski? Albo jaki ma sens, aby o przyszłość kraju na arenie europejskiej walczyła premier na wypowiedzeniu? To niech będzie Czech. Bliski sąsiad, wobec którego mamy trochę długów z przeszłości.

Nie wiem, czy mają Państwo świadomość, ale w historii dwukrotnie rządziliśmy tym krajem. Dokładnie dwóch Jagiellonów: Władysław II i Ludwik I. Odpowiednio wnuk i prawnuk wielkiego Władysława Jagiełły. Był jeszcze epizod z Chrobrym, ale tego ostatniego to Czesi raczej nie zapraszali, w przeciwieństwie do potomków bohatera spod Grunwaldu. Mogli Polacy rządzić w Czechach, może Czech reprezentować Polskę. A może by tak ten zwyczaj rozszerzyć?

Na przykład jak nie wybierzemy w pierwszej turze żadnego z kandydatów na prezydenta, bo żaden nas tak naprawdę nie zadowala. To zaprośmy sąsiada z południa. Taki na przykład obecnie tam panujący Milosz Zeman. Czesi za nim nie przepadają, a swój chłop. Kopci jak parowóz, lubi ziołowe nalewki i stanął w obronie Polaków. Słynna jest reakcja prezydenta na list „w obronie Stepana Bandery”, wysłany do niego przez grupę Ukraińców. W odpowiedzi napisał: „Czy znacie rozkaz Bandery: »Zabijcie każdego Polaka między szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia?«. Jeśli nie znacie, nie jesteście Ukraińcami”. Który z polskich przywódców byłby tak wyrazisty? To może niech Czesi częściej nas reprezentują na międzynarodowym forum, dopóki nie dorobimy się swoich polityków dużego formatu?

Czesi zastąpią też naszych aktorów w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Rządzący nim i notorycznie zadłużający placówkę Krzysztof Mieszkowski wpadł na kolejny „genialny” pomysł. Na scenie mamy sobie pooglądać, jak ludzie to robią, by było im przyjemniej i Ziemia się nie wyludniła. I podobno podczas tych scen seksu aktorów teatralnych, którzy nie zdecydowali się „zagrać” aktu seksualnego, zastąpią aktorzy porno z Czech. Tak, wiem, przedstawienie to przygotowano na podstawie tekstów noblistki Elfriede Jelinek. Może ja jestem mało postępowy, ale teatr ten jest sceną z misją, utrzymywaną przez marszałka województwa i ministra kultury i dziedzictwa narodowego. To nie zobowiązuje? Sztuka nie zna granic? Zna. Tylko do tego potrzeba odrobiny geniuszu, by czymś się różnił od lokalu uciech. Sztuka ma pobudzać wyobraźnię, widz pewne rzeczy może sobie zobrazować, dosłowność na kasetach DVD na stacjach benzynowych na półce „+18”.

Dyrektor Teatru Polskiego został posłem i to ma świadczyć, że jest odpowiedzialny. Posłem też został Piotr Marzec, znany jako Liroy, który podobno grał w takich obrazach czy też je reżyserował. Może pan dyrektor też zaeksperymentuje i wystąpi w roli, której nie chcieli grać jego aktorzy? Został posłem? Demokracja ma też wady: ministrem obrony narodowej jest Antoni Macierewicz, a zadłużający teatr dyrektor - posłem. I to nie koniec listy. Panie Marszałku, ciężko było walczyć z dyrektorem, z posłem będzie gorzej, ale z pornografią trzeba. Bo to idzie o Teatr Polski. Noblesse oblige.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska