Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Członek szajki fałszywych wnuczków skazany na rok więzienia

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Oskarżony Paweł W. odsiedział prawie równo pół roku. Bez pięciu dni. Teoretycznie powinien pójść do więzienia na sześć miesięcy i pięć dni. O warunkowe przedterminowe zwolnienie może się starać po odsiedzeniu połowy kary. A odsiedział już niemal połowę.
Oskarżony Paweł W. odsiedział prawie równo pół roku. Bez pięciu dni. Teoretycznie powinien pójść do więzienia na sześć miesięcy i pięć dni. O warunkowe przedterminowe zwolnienie może się starać po odsiedzeniu połowy kary. A odsiedział już niemal połowę. Pawel Relikowski / Polska Press
Rok więzienia bez zawieszenia dla członka szajki oszustów „na wnuczka”. Taki wyrok wydał dziś wrocławski Sąd Okręgowy. Paweł W. był „kurierem”. Miał odbierać pieniądze od oszukanych seniorów. Odebrał raz. W pozostałych siedemnastu przypadkach jego wspólnikom – oszustom – nie udało się przekonać potencjalnych ofiar do wydania gotówki.

Mężczyzna został zatrzymany w styczniu w Wołowie. Siedział w areszcie do lipca. W tym czasie jego schorowanych rodziców ktoś z podobnej szajki próbował oszukać . Też „na wnuczka”. Paweł W. w sądzie przepraszał. Dał się namówić do udziału w szajce bo stracił pracę, był bezrobotnym. Pewnego dnia – w połowie grudnia ubiegłego roku – pod „pośredniakiem” zaczepił go jakiś mężczyzna. Zaproponował pracę „kuriera”. Miał jeździć pod wskazane mu adresy i odbierać pieniądze. „Mogą być też kosztowności” - uprzedził mężczyzna. Za każdą dostarczoną mu przesyłkę 1000 złotych. Plus 100 złotych na paliwo.

Już następnego dnia do mieszkańców Wołowa zaczęły się telefony. „Wnuczka” albo „córka” potrzebowała pilnie gotówki. Do pani Marii dodzwoniła się kobieta jako „wnuczka”. Spowodowała wypadek drogowy. Ktoś zginął. Jak natychmiast nie wpłaci 50 tysięcy złotych pójdzie do aresztu. Pani Maria miała „tylko” 25 tysięcy. Zgodziła się je wnuczce pożyczyć.

W tym momencie zaczynała się rola Pawła W. Był w Wołowie i czekał na informacje pod jaki adres ma podjechać. Zadzwoniła do niego kobieta, podała ten adres. Miał się podać za „kuriera z banku”. Dostał paczkę. Następnego dnia oddał ją mężczyźnie poznanemu pod pośredniakiem. Otrzymał wypłatę – 1000 złotych.

Potem jeździł jeszcze w różne miejsca – Ząbkowice Śląskie, Głogów, Złotoryja i na końcu znowu Wołów. Tu – 12 stycznia – wszystko się skończyło. Jego wspólnicy trafili bardziej niż pechowo. „Wnuczka” dodzwoniła się do emerytowanego funkcjonariusza służby więziennej. Ten podjął grę z oszustami. Zwabił "kuriera" Pawła do centrum miasta i zawiadomił policję.

Oskarżony od początku współpracował z prokuraturą. Przyznał się. Nie kręcił. Mówił, że to kłopoty finansowe pchnęły go do tego kroku. Kiedy słyszał propozycję zaczął się domyślać, ze to coś nielegalnego. Potem już był pewien. Ale się nie wycofywał. Teraz na procesie przepraszał. Mówił, że zrobi wszystko żeby oddać pani Marii jej 25 tysięcy. Uskładał już siedem tysięcy.

Oskarżenie zażądało dla niego trzech lat więzienia. Sąd uznał, że to byłoby zbyt surowo. Paweł W. to w istocie „słup”. Zwerbowany przez organizatorów oszustwa do najtrudniejszej roli. Jedynej w szajce osoby, która ma kontakt z pokrzywdzonym i najbardziej narażona jest na wpadkę. To nie on wymyślał scenariusz oszustwa, dzwonił i udawał wnuczkę czy córkę. Miał inną rolę w tym przestępstwie. Poza tym – jak mógł pomagał prokuraturze. Dlatego kara znacznie łagodniejsza - nie trzy a rok więzienia.

Wspólnicy? Niewiele o nich wiadomo. Mężczyzna, który go zwerbował był czasem widywany w „pośredniaku”. Być może jeździ albo jeździł srebrnym citroenem. Oskarżony mówi o nim „Pan Paweł”. Z dwoma pozostałymi uczestnikami przekrętu – kobietą i mężczyzną – kontaktował kontaktował się tylko telefonicznie.

Szef „Pan Paweł” dał skazanemu dziś mężczyźnie telefony komórkowe do kontaktowania się ze wspólnikami. Dał też nawigację, żeby jego „kurier” mógł bez problemu docierać pod wskazane mu adresy. Tę nawigację zabrała policja.

Oskarżony Paweł W. odsiedział prawie równo pół roku. Bez pięciu dni. Teoretycznie powinien pójść do więzienia na sześć miesięcy i pięć dni. O warunkowe przedterminowe zwolnienie może się starać po odsiedzeniu połowy kary. A odsiedział już niemal połowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska