Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej wrocławianek uczy się, jak ratować noworodki (ROZMOWA)

Anna Gabińska
Janusz Wójtowicz
Z Kacprem Rybakiem, ratownikiem medycznym z Centrum Ratownictwa Specjalistycznego Triage, rozmawia Anna Gabińska

Co zrobić, gdy małe dziecko wypadnie nam z rąk?
Jeśli oddycha, ale straciło przytomność, to zadbajmy o udrożnienie dróg oddechowych. U nieprzytomnego człowieka, tak u dziecka, jak i dorosłego, rozluźniają się mięśnie. Opada żuchwa i język, a to blokuje drogi oddechowe. U noworodka (dziecko w pierwszym miesiącu życia) potylica jest bardzo duża i sprawia, że w chwili utraty przytomności głowa przylega do klatki piersiowej. To taka sama sytuacja, jakby dorosły zemdlał w kasku. Na pewno trzeba go zdjąć. Małemu dziecku w takiej sytuacji podkładamy pod tułów złożony kocyk czy ręcznik - tak, by tułów uniósł się na wysokość 1-1,5 cm. Podnosimy mu lekko dłonią brodę do góry. Potem dzwonimy na pogotowie. Czekając, sprawdzamy cały czas, czy oddycha.

A jeśli przestanie?
Wtedy zaczynamy masaż serca: 15 szybkich ucisków mostka jeden po drugim na głębokość 4 cm (u dorosłego robi się na 6 cm) w tempie dwóch na sekundę. Potem dwa oddechy metodą usta-usta. Gdy dziecko zacznie oddychać, zaprzestajemy ucisków.

I odwołujemy pogotowie ratunkowe, spokojnie czekając, aż nasz maluch odzyska przytomność?
Nie. Zawsze po akcji ratunkowej dziecko powinno zostać przebadane. Ratując mu życie, mogliśmy uszkodzić klatkę piersiową. Gdy uderzyło się głową o podłogę, mogło dojść do urazu kręgosłupa, czaszki czy mózgu. Konieczne jest zrobienie badań. Ale najpierw zaczynamy ratować, a dopiero po dłuższej chwili powinniśmy dzwonić na pogotowie.

Słyszałam, że przy zadławieniach nie powinno się podnosić dziecku rąk do góry. Dlaczego?
U dzieci na wysokości grdyki, której u nich nie widać, znajduje się przewężenie. Odcinek od krtani do tchawicy wygląda jak klepsydra. U dorosłych jest to prosta rura. Jeśli zatem jakiś mały przedmiot: część zabawki czy za duży kęs jedzenia zostanie zaciągnięty wraz z powietrzem, może utknąć w tym przewężeniu. Dziecko traci oddech, ale jest przytomne. Nie potrafi kaszlnąć, bo ma słabe mięśnie międzyżebrowe. Wtedy trzeba mu pomóc grawitacją.

Co to znaczy?
Należy trzymając dziecko na rękach przechylić mu głowę do dołu pod odpowiednim kątem. I poklepywać po plecach. To łatwe do nauczenia na fantomie. Po kilku sekundach kęs czy przedmiot powinien wypaść maluchowi z buzi, co pozwoli mu na złapanie oddechu.

A nie wystarczy chwycić za nóżki i za nie potrząsnąć?
Niektóre mamy tak robią. Może to uratować życie dziecka, ale niepotrzebnie narazi na szwank jego zdrowie. Taki ruch może uszkodzić kręgi szyjne niemowlęcia albo wywichnąć jeden ze stawów biodrowych.

A jeśli kęs nie wypadnie?
Wtedy należy dmuchnąć pięć razy w nos i usta dziecka. Obce ciało wpadnie do oskrzela i da się go potem wyciągnąć operacyjnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska