Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciepło, coraz cieplej. Gdzie najlepiej spędzić wczasy? Na Dolnym Śląsku! I to od wielu już lat...

Robert Migdał
Robert Migdał
Robert Migdał Materiały Polska Press
Trzymam w dłoniach i z zachwytem czytam najnowszy, świeżutki jeszcze miesięcznik „Nasza Historia”, który właśnie dzisiaj trafił do sklepów, na półki stacji benzynowych i dobrych salonów prasowych.

Na samym początku wciągnęła mnie lektura rozmowy Macieja Sasa z dr. Piotrem Sroką z Ośrodka Pamięć i Przyszłość o Funduszu Wczasów Pracowniczych. Bo okazuje się, że Dolny Śląsk był od początku istnienia FWP polską potęgą wczasową. Dlaczego tak się stało?

Jak wyjaśnia dr Sroka, u nas, szczególnie w Sudetach, znajdowała się świetna, poniemiecka baza wypoczynkowa - liczne pensjonaty i schroniska, które już w 1945 roku były przejmowane przez poszczególne instytucje - zakłady pracy czy zjednoczenia. W połowie lat 50. około połowy miejsc wczasowych w Polsce przypadało na Dolny Śląsk, a mówiąc precyzyjniej, na kilka dolnośląskich powiatów: jeleniogórski, wałbrzyski, kłodzki i bystrzycki, czyli górską część regionu. To pokazuje, jak ważny był to obszar dla powodzenia całej „akcji wczasów”, jak mawiano.

Lata mijają, a Dolny Śląsk nadal przyciąga - zasłużenie oczywiście, bo piękny jest niesłychanie - turystów i miłośników spędzenia wolnych chwil na łonie natury... A i od czasów opisywanych w Naszej Historii poprawiła się baza noclegowa: i agroturystyka rozkwita, i hoteli, pensjonatów nowych mnóstwo, ba - schroniska górskie też się dobrze mają.

Wypoczynek wypoczynkiem. Zostawmy na chwilę zwykłe, przyziemne sprawy i przenieśmy się w świat wielkiej kultury, sztuki i mroczny czas powojennej, polskiej rzeczywistości - czas ubeckich donosicieli.

W „Naszej Historii” z zainteresowaniem przeczytałem tekst Katarzyny Kaczorowskiej o Wojciechu Dzieduszyckim (jego życie to świetny temat na film).

Przedwojenny śpiewak, twórca kabaretu „Dymek z papierosa”, honorowy obywatel Wrocławia, pod koniec życia przyznał się (i drżącym głosem przepraszał), że w 1949 roku w mieszkaniu operacyjnym Urzędu Bezpieczeństwa we Wrocławiu podpisał zobowiązanie do współpracy...

Jak pisze Katarzyna Kaczorowska - Dzieduszycki był jedną z najbarwniejszych postaci nie tylko Wrocławia. Wytypowano go na tajnego współpracownika, bo znał świetnie środowisko przedwojennego ziemiaństwa i arystokracji oraz artystyczny światek. W ciągu 23 lat współpracy dwa razy próbował wyrwać się z matni. Bez skutku. UB raz zawiesiło kontakty z nim na pół roku, ale kiedy sugestie Dzieduszyckiego, że został zdekonspirowany, nie potwierdziły się, wrócono do rutynowych spotkań. Honorowany, lubiany, dzisiaj jest symbolem pęknięcia w biografii na dwie części: jawną i tajną, jasną i ciemną.

Na koniec chciałbym polecić w miesięczniku materiał, który zachwyca zdjęciami. Niedawno zamek Książ w Wałbrzychu pozyskał kolekcję ponad tysiąca nieznanych do tej pory zdjęć zamku i okolic z początku XX wieku. Niezwykłe archiwum przekazała dla Książa, za symboliczną kwotę, Jean Wessel, wnuczka Louisa Hardouina, który od 1909 roku do lat 30. był kucharzem ówczesnych właścicieli zamku i wielkim miłośnikiem fotografii. Na kartach „Naszej Historii” prezentujemy kawałek przecudownej urody zdjęć. Warto je zobaczyć i na chwilę przenieść się do zamku z początków XX wieku. A potem wsiąść w samochód (z rodziną) i pojechać do Książa i zobaczyć go na żywo. Warto...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska