Kobieta uratowała szczeniaka na Swojczycach
- Nieobecny właściciel zostawił otwarte na oścież okno. Pies poranił sobie do krwi opuszki łapek o parapet i o mało nie wypadł na zewnątrz. Dla tak dużego psa mogło zakończyć się to śmiercią. Kobieta, która to zauważyła, wdrapała się po gzymsie na balkon, weszła do mieszkania i zabezpieczyła czworonoga - relacjonują wolontariusze Ekostraży.
Jak podają, mieszkanie było całe we krwi i psich odchodach. Pies z nudów niszczył także ściany i meble. Dlaczego? Bo został przygarnięty jako 3-miesięczny szczeniak z portalu ogłoszeniowego i nie został zsocjalizowany.
Zobacz też: Ta kamienica we Wrocławiu od lat tonie w pluskwach. Mieszkańcy załamani i pogryzieni, znikąd pomocy!
Tak wyglądało mieszkanie:
- Dla takiego psa nie wystarczą dwa 10-minutowe spacery. Nie nauczono go życia u boku człowieka - tłumaczą wolontariusze.
Pies został zabrany opiekunowi. Jego pokaleczone od blachy parapetu łapy są leczone. Wymaga także długiej opieki behawiorysty.
- To częsty problem, gdy ludzie oddają nam psy ze zniszczoną psychiką po wielu miesiącach nieudolnej opieki. Niektóre z nich spędzają z nami ponad 2 lata, zanim będą mogły trafić do adopcji i odnaleźć się w prawidłowych relacjach z człowiekiem - wyjaśnia wrocławska Ekostraż.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?