Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcesz być emerytem-stażystą? Prezydent to załatwi

Janusz Michalczyk
archiwum polskapress
Prezydent Andrzej Duda chce obiecać Polakom ułatwienia w przechodzeniu na emeryturę. Po to, żeby go wybrali na drugą kadencję.

Na szczegóły musimy jeszcze poczekać, ale sądzę, że już dziś powinniśmy wyjść naprzeciw wizji prezydenta, żeby nie był zdany jedynie na grono swoich doradców i ekspertów, którzy na przykład w sprawie frankowiczów zupełnie się nie popisali. To dlatego ludzie nadal muszą spłacać zaciągnięte kredyty, i to w dodatku z wysokimi odsetkami. Co prawda, tu i ówdzie sędziowie próbują wyrównać szanse ludu w starciu z banksterami, unieważniając umowy, lecz nie jest do końca jasne, co dobrego z tego wyniknie. Sprawa byłaby znacznie łatwiejsza, gdyby minister Zbigniew Ziobro zdołał obsadzić wszystkie sądy swoimi ludźmi i kazał im ogłaszać wyroki opracowane wcześniej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Niestety, do takiego ideału jeszcze nam trochę brakuje.

Kim miałby być emeryt-stażysta w ujęciu prezydenta? Niektórzy mogą mylnie zrozumieć, że taki stażysta to - na wzór stażysty w urzędzie czy firmie - początkujący, aspirujący do nowej roli życiowej człek, którego trzeba dopiero nauczyć, jak zostać porządnym, kompetentnym emerytem. Tymczasem określenie „stażysta” odnosi się do stażu pracy, czyli przepracowanych lat. Są przymiarki, żeby mężczyznom wystarczyło 40 lat z potwierdzonym zatrudnieniem, a kobietom tylko 35 lat. Na logikę rzecz biorąc, to nic innego jak powrót do tzw. wcześniejszych emerytur. Wcześniejszych od ustawowego wieku, który dziś wynosi odpowiednio 65 i 60 lat. Mam nadzieję, że doradcy prezydenta nie podpowiedzą mu, żeby taki emeryt-stażysta dostawał, analogicznie do pracownika-stażysty, jakieś żałośnie niskie świadczenie, bo to nie zrobiłoby dobrego wrażenia na wyborcach.

Krytycy obniżania wieku emerytalnego zawsze wysuwają żelazny argument, że jest to nie do pogodzenia z faktem, że statystycznie żyjemy coraz dłużej. Wspominają też o tym, że proces starzenia się społeczeństwa oznacza, że coraz mniej młodych ludzi będzie musiało utrzymywać (płacąc podatki i składki ZUS) coraz więcej starszych osób, co rzekomo nie jest sprawiedliwe i grozi społecznym buntem. Przypominają też, że - kiedy kanclerz Bismarck wprowadzał system emerytalny - olbrzymia większość pobierała świadczenia raptem przez kilka lat, podczas gdy dziś mnóstwo mężczyzn dociąga do 80 lat, a kobiety radzą sobie jeszcze lepiej. Przy dobrych wiatrach może się okazać, że kobieta po przepracowaniu 35 lat przejdzie w wieku 55 lat na emeryturę i przez kolejne 35 lat będzie pobierać świadczenie emerytalne. Czyli za rok pracy mamy rok emerytury.

I co w tym złego? Postęp technologiczny jest szalony, ludzi szybko przybywa, więc wkrótce zabraknie dla nich sensownej pracy. Być może młode pokolenia będą chodzić do roboty 2-3 dni w tygodniu na cztery godziny i przechodzić na emeryturę jako stażyści po 15-20 latach w wieku 35-40 lat. I dożyją setki. Zresztą, po co się mamy jakoś specjalnie ograniczać? Można powiedzieć wyborcom, że prawie wszystko za nich zrobią roboty, a oni będą sobie siedzieć w domu i oglądać seriale w telewizji. I to jest bardzo dobra wizja na najbliższe wybory.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska