18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cetnarski: Jesienią też byłem w formie

Jakub Guder
Janusz Wójtowicz
Z Mateuszem Cetnarskim pomocnikiem Śląska Wrocław rozmawia Jakub Guder.

Gol z Ruchem to była Pana pierwsza bramka w barwach Śląska. Ogromna radość?
Czekałem na to pół roku. Jak mi już niektórzy wyliczyli nie strzeliłem gola od 20 miesięcy. Nie prowadzę takich statystyk, może gdybym był napastnikiem... Ale faktycznie - cieszyłem się bardzo, co było chyba widać.

Na zgrupowaniach pracowaliście nad tym, by w polu karnym na piłkę nabiegało więcej zawodników? Bo zanim pan trafił, strzelał Sebastian Mila, ale skiksował...
Sebastian zarzeka się, że to było idealne podanie (śmiech). Cała akcja fajnie się potoczyła. Najpierw Patrik Mraz "sklepał" piłkę do Przemka Kaźmierczaka, on idealnie wrzucił, a ja trafiłem do bramki. Ale oczywiście jest to też element taktyki, by w pole karne wbiegało kilku piłkarzy.

Niektórzy twierdzą, że był spalony.
Widziałem powtórki. Przy starych przepisach pewnie 8 na 10 sędziów odgwizdałoby spalonego, ale przy obecnych nie ma o tym mowy.

Szkoda, że tego gola widziało tak mało kibiców.
Chcielibyśmy, żeby ten stadion się zapełniał. Wtedy jest jeszcze piękniejszy, co pokazały mecze z Wisłą i Lechią. Pewnie pogoda miała wpływ na taką frekwencję. Z drugiej strony zastanawialiśmy się w szatni, dlaczego jest tak mało osób, skoro bijemy się o mistrzostwo. Nie często zdarza się taka sytuacja, a kibice są nam bardzo potrzebni.

W II połowie opadliście z sił?
Pierwszy mecz po zimie jest zawsze specyficzny. Do przerwy na boisku działo się wiele, nie daliśmy właściwie Ruchowi dojść do słowa. Liczyliśmy na to, że strzelimy dwie bramki. Być może dlatego potem trochę zabrakło sił.

A jak się grało obok Mili i Stevanovicia? Niektórzy mówili, że tak podobni piłkarze nie mogą ze sobą grać w jednej drużynie.
Nawet trener Polkowic Janusz Kudyba podczas sparingu was pomylił. Myślał, że gola jego drużynie strzelił Pan, a trafienie zaliczył Stevanović...

Mogło tak zostać (śmiech). To ustawienie ćwiczyliśmy już na Cyprze. Wymienialiśmy się pozycjami, grało się dobrze. Choć nie jest oczywiście powiedziane, że w takim samym systemem wyjdziemy na Legię.

Już od pierwszych sparingów imponuje pan formą. Skąd ta odmiana po słabszej jesieni?
Ja to interpretuję inaczej niż część fachowców i dziennikarzy. Po przyjściu do Śląska grałem w meczach pucharowych i wydaje mi się, że wtedy nie zawiodłem. Mieliśmy mecze co kilka dni, trener wystawiał dwie różne jedenastki. Potem, gdy odpadliśmy z Ligi Europejskiej, ja nie zagrałem w którymś meczu, ale drużyna wciąż wygrywała. Trudno więc, żeby szkoleniowiec zmieniał skład. Za mecze w których wystąpiłem, nie mam do siebie pretensji, bo ciężko w nich pracowałem.

Ale chyba lepiej czuje się Pan fizycznie po tym okresie przygotowawczym?
Sam szkoleniowiec powiedział, że zimowa przerwa to jest inna praca. Latem nie mieliśmy tyle czasu na treningi motoryki, bo były europejskie puchary. Trener Lenczyk słynie zresztą z tego, że u niego piłkarz musi być fizycznie dobrze przygotowany.

A propos trenera - na konferencji pomeczowej powiedział, że Mateusz Cetnarski może grać jeszcze lepiej. Też pan czuje ten potencjał?
Zawsze można grać lepiej. Nie spotkałem się jeszcze z zawodnikiem, który nie grał pół roku, a potem w pierwszym spotkaniu był w znakomitej formie. Z każdym kolejnym pojedynkiem nabiera się ogrania, pewności siebie.

Orest Lenczyk to chyba mąż opatrznościowy Pana kariery.
Przede wszystkim cieszę się, że dał mi zadebiutować w Bełchatowie, gdy miałem 19 lat. Jednego dnia grałem w IV lidze, a następnego w ekstraklasie, gdzie byłem zmiennikiem Łukasza Garguły. To zasługa trenera Lenczyka. Potem mnie i Darka Pietrasiaka chciał w Śląsku, więc chyba zapadliśmy mu w pamięć... No a idzie się przecież tam, gdzie chce cię szkoleniowiec.

A pamięta Pan pierwsze spotkanie z trenerem, gdy był Pan jeszcze nastolatkiem? Mówią, że to specyficzny człowiek.
Na początku właściwie ze mną nie rozmawiał. Kontakt między nami był znikomy. On ma taką filozofię, że młodych nie pyta o zdanie. Muszą zapracować na to, by ich słuchać. Dla mnie to zrozumiałe - młokosi nie powinni się odzywać, przyjdzie na to czas. Więc ja się nie odzywałem, tylko trenowałem. Potem zaczęły się jakieś żarty, uwagi odnośnie gry.

W niedzielę gracie z Legią - to będzie kluczowy pojedynek w walce o mistrzostwo?
Faktycznie, to ważne spotkanie, ale nie kończyłbym po nim sezonu. Jest jeszcze 11 kolejek.

Śledzicie co dzieje się w obozie przeciwnika?
Patrzymy przede wszystkim na siebie. Chcemy zagrać dobry mecz. Mówią, że w Warszawie są kontuzje, że odeszło kilku kluczowych zawodników, że będą słabsi, bo zmęczą się grą w Lidze Europejskiej. A moim zdaniem te dwa spotkania więcej to będzie ich duży atut, bo będą w meczowym rytmie.

Mateusz Cetnarski
Urodzony 06.07.1988 roku w Kolbuszowej, pomocnik.
Kariera klubowa:
Kolbuszowianka Kolbuszowa, UKS SMS Łódź (juniorzy), GKS Bełchatów, Śląsk Wrocław. W ekstraklasie zadebiutował 22.09.2007 roku w spotkaniu z Jagiellonią. Do tej pory rozegrał 93 spotkania, strzelił 9 bramek.

Dwa mecze w reprezentacji:
z Serbią (0:0, 02.06.2010) i z Hiszpanią (0:6, 08.06.2010).

Sukcesy:
MP juniorów młodszych 2005, brąz MP juniorów starszych 2007.
Jego dwóch braci - Łukasz i Tomasz - także grało w Kolbuszowiance.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska