Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli policjanci zostali paserami

Małgorzata Moczulska
Ostatnie lata nie były łaskawe dla wizerunku policji w Świdnicy. Kilku mundurowych okazało się przestępcami, jak ci współpracujący z gangiem bokserów. Na zdjęciu ich proces w sądzie
Ostatnie lata nie były łaskawe dla wizerunku policji w Świdnicy. Kilku mundurowych okazało się przestępcami, jak ci współpracujący z gangiem bokserów. Na zdjęciu ich proces w sądzie Dariusz Gdesz
Zarzuty paserstwa mienia znacznej wartości i uczynienia sobie z tego stałego źródła dochodu postawiła prokuratura dwóm byłym funkcjonariuszom Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. 34-letni Tomasz T. oraz 29-letni Piotr R. przez dwa lata handlowali częściami z kradzionych na terenie Dolnego Śląska samochodów.

Do zatrzymania ich przyczynił się mieszkaniec Wrocławia, którego żonie skradziono samochód. Mężczyzna prowadził śledztwo na własną rękę. Kilka dni po kradzieży zaczął na portalach internetowych szukać ofert sprzedaży części do modelu i rocznika seata, jakiego straciła jego żona. Kilka tygodni później znalazł silnik, który - jak wynikało z opisu i załączonych zdjęć - mógł pochodzić ze skradzionego samochodu.

Sam znalazł skradziony samochód

- Mężczyzna powiadomił o swoich podejrzeniach policję, a sam nawiązał kontakt ze sprzedającym, sugerując chęć zakupu silnika - opowiada Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Dodaje, że wrocławianin w celu zawarcia transakcji umówił się w Świdnicy z Tomaszem T., który zaprowadził go do magazynów przy ul. Westerplatte.

Ta wizyta nie pozostawiła żadnych wątpliwości. W magazynie było mnóstwo samochodowych części, w tym kilka ze skradzionego seata. Nazajutrz, był to październik 2011 roku, do hali wkroczyła policja. Na miejscu zatrzymano dwóch oskarżonych i znaleziono m.in. samochód VW Golf V, który został skradziony poprzedniej nocy we Wrocławiu, oraz kilkaset części z co najmniej 20 skradzionych aut.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił w czwartek do sądu. Tomasz T. i Piotr R. nie przyznają się. Grozi im do 10 lat więzienia.

Ale to nie jest pierwsza sprawa, jaka toczy się przeciwko byłym policjantom. Jak się okazało, obaj oskarżeni zajęli się paserką zaraz po tym, jak w 2007 roku wyrzucono ich ze służby w związku z oskarżeniami o przestępstwa ubezpieczeniowe.

Tomasz T. kilka lat temu zorganizował sposób na szybkie dorobienie sobie do policyjnej pensji. Z pomocą kolegi oraz odznaki wyłudzał pieniądze od ubezpieczycieli. Jak? Na filmie, którym dysponuje prokuratura, widać, jak policjant jeździ w kółko po parkingu pod jednym z hipermarketów i ewidentnie poluje na ofiarę. W końcu jest: do auta wsiada młoda kobieta, wyjeżdża z parkingu, dziwnym trafem wprost pod koła prywatnego auta funkcjonariusza. To nie przypadek. Tak właśnie zostało to zaplanowane.

Nic się nie stało, ale to pani wina

Policjant wysiada, pokazuje odznakę i spokojnym głosem tłumaczy kobiecie, żeby się nie denerwowała, że każdemu zdarza się chwila nieuwagi. Spanikowana pani przyznaje mu rację i bez wahania bierze winę za wypadek na siebie. W końcu zderzyła się z kimś, kto zna się na przepisach. Na miejsce przyjeżdża policja, spisuje protokół, a za kilka tygodni funkcjonariusz dostaje z ubezpieczenia kobiety pieniądze na naprawę swojego auta.

Wpadł, bo czuł się tak pewny swego, że nie przypuszczał nawet, iż w końcu jego koledzy zaczną przyglądać się kolejnym stłuczkom, w których brał udział. Śledczy nie mieli problemu z oskarżeniem go o 9 oszustw i wyłudzenie 21 tys. zł. Mimo mocnych dowodów proces ślimaczy się trzy lata. Przez oczekiwania na opinie biegłych zlecone m.in. przez obronę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska