Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była dyrektorka szpitala i jej mąż przed sądem

Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne brak
Zdaniem prokuratury mamy w tym przypadku do czynienia z korupcją. Według byłej pani dyrektor i jej męża nie stało się nic złego. Po prostu firmie zależało na podnoszeniu kwalifikacji kadr zarządzających w służbie zdrowia. „Prezenty” nie miał nic wspólnego z zamówieniami na sprzęt tej firmy. We wtorek rozpoczął się proces w tej sprawie. Choć zdarzenia opisane w akcie oskarżenia dotyczą 2002 roku, a więc doszło do nich prawie 15 lat temu.

Violetta P. zasiadała wówczas na fotelu dyrektorki szpitala na wrocławskim Brochowie. Jej mąż, Bogusław S., był wicedyrektorem szpitala przy ul. Kamieńskiego. Ten sam koncern sprzedawał sprzęt obu tym szpitalom.

Violetta P. nie kryje i mówiła o tym w sądzie, że poprosiła przedstawiciela koncernu o pokrycie kosztów studiów menedżerskich na wrocławskiej Akademii Ekonomicznej. Dla siebie i swojego męża. Złożyła nawet do akt kopię dyplomu z wyróżnieniem i listu gratulacyjnego.

Przekonuje, że to było działanie oficjalne. Firma zapłaciła przelewem za studia - niemal 29 tys. zł. Pani dyrektor i jej maż zgłosili te pieniądze jako swój „przychód” do urzędu skarbowego i zapłacili podatek. A koncern wystawił im PIT-a.

Violetta P. zapewniała w sądzie, że nie miało to związku z kontraktami na dostawy dla szpitala. To nie ona odpowiadała za zakupy. Wszystko działo się w oparciu o przepisy o zamówieniach publicznych. Była komisja przetargowa, a o tym, co trzeba zamówić, decydowali lekarze specjaliści.

A dlaczego poprosiła o sfinansowanie kosztów studiów męża? Bo oba szpitale ze sobą współpracowały.

Ponadto Bogusław S. jako wicedyrektor szpitala przy ul. Kamieńskiego poprosił przedstawiciela koncernu o sfinansowanie kosztów kursu syndyków. Dla siebie i dla żony. To kwota ok. 2 tys. zł.

- Mogłem poprosić o pokrycie kosztów wyjazdu do Nowego Jorku na światowy zjazd neurologiczny - przekonywał sąd. A on skromnie poprosił jedynie o kurs syndyków.

Dlaczego tak postąpił? Bo nie było wśród kadry zarządzającej służbą zdrowia specjalistów od prowadzenia procedur upadłościowych jednostek ochrony zdrowia. A dlaczego prosił dla siebie i dla żony? Bo oba szpitale ze sobą współpracują.

On również zapewniał, że zakupy sprzętu medycznego nie były w zakresie jego obowiązków, więc jego zdaniem w całej sprawie nie może być mowy o korupcji.

W akcie oskarżenia prokuratura napisała, że koncern „kupował przychylność” osób decyzyjnych w szpitalach. - To krzywdząc e - skomentowała te słowa Violetta P.

Akt oskarżenia w tej sprawie to jeden z wątków ogólnopolskiego śledztwa dotyczącego korupcji w służbie zdrowia. Prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Radomiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska