Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje organów do przeszczepu. Lekarze biją na alarm!

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Transplantolodzy apelują o wypełnianie oświadczeń woli i rozmowę z rodziną.
Transplantolodzy apelują o wypełnianie oświadczeń woli i rozmowę z rodziną. Pawel Relikowski / Polska Press
1707 pacjentów w Polsce czekało we wrześniu tego roku na nowe narządy. Najwięcej, bo aż 1035 chorych potrzebowało nowej nerki. Wrocławscy transplantolodzy biją na alarm, bo w Polsce dramatycznie brakuje dawców organów.

- Obecnie w Europie co czwarta nerka pochodzi od żywego dawcy. Dawcy żywi to główny strumień transplantologii w Europie. W Polsce on jednak nie istnieje - mówi prof. Marian Klinger, kierownik nefrologii i medycyny transplantacyjnej we wrocławskim szpitalu przy ulicy Borowskiej i dodaje, że w Polsce tylko 5 procent organów pochodzi od żywych dawców.

We Wrocławiu w trzech szpitalach przeszczepia się nerki. Przy ul. Borowskiej dodatkowo lekarze przeszczepiają wątroby. W zeszłym roku w stolicy Dolnego Śląska 90 osób otrzymało nowe nerki, a 12 osób wątrobę. Niestety tylko 7 nerek pochodziło od dawców żywych.

Przeszczepy rodzinne szansą dla chorych
Lekarze podkreślają, że przeszczepy rodzinne są przyszłością transplantologii i jedyną nadzieją dla chorych. - Najważniejszą rolę odgrywa tu propagowanie dawstwa narządów – alarmuje dr Dorota Kamińska z oddziału nefrologii w szpitalu przy ul. Borowskiej. Paweł Chudoba, dolnośląski konsultant ds. transplantologii, zachęca, aby Polacy wypełniali oświadczenia woli i rozmawiali o dawstwie narządów z rodziną. - Jeżeli chcemy zostać dawcą, musimy wypełnić oświadczenie woli i uprzedzić o tym rodzinę. A jeżeli chcemy oddać organ komuś potrzebującemu z rodziny, to sami powinniśmy to zaproponować, bo chory nigdy o to nie poprosi - podpowiada lekarz.

W 2015 roku w województwie dolnośląskim na nowe organy czekało ponad sto osób. 72 osoby na nerkę, 12 na wątrobę, 24 na serce i 4 na płuco. Siedmiu pacjentów w 2015 roku zmarło, gdyż nie doczekało się zdrowej nerki.

Janowi Stępniakowi przeszczep uratował życie. - Nie byłoby mnie tutaj, albo byłbym skrajnie wyczerpany i chory – mówi 29-latek, który na nową nerkę czekał 19 miesięcy. Organ otrzymał od zmarłej 51-latki. - 9 lat temu o godzinie 4.20 nad ranem zadzwonił telefon. Lekarz powiedział, że w Bydgoszczy jest dla mnie nerka. To była wielka radość, ale też i strach, bo nie wiadomo, jak to będzie. Towarzyszyły mi skrajne emocje. Czekała mnie ciężka operacja i leczenie.

Dwa lata z nową wątrobą żyje też 60-letni górnik, Tadeusz Flak. - Wiadomość o nowym narządzie przyszła praktycznie błyskawicznie. Dwa tygodnie po wpisie na liście oczekujących dowiedziałem się, że jest dla mnie wątroba. Lekarz poinformował mnie, że jestem drugi w kolejce. Gdy się o tym dowiedziałem, byłem w pracy. Padło sakramentalne pytanie: Czy się zgadzam. Powiedziałem, że tak. Niestety po chwili dowiedziałem się, że jednak nie otrzymam organu, bo jest ktoś pilniejszy ode mnie. To było przykre. Jednak po pięciu miesiącach znów otrzymałem informację, że jest dla mnie wątroba. Za drugim razem się udało – cieszy się 60-latek.

CZYTAJ DALEJ: DLACZEGO POLACY NIE ODDAJĄ ORGANÓW
Polacy nie oddają organów, bo się boją

Od 2008 roku do 2010 roku liczba przeszczepów od dawców żywych wzrosła trzykrotnie. Jednak od 6 lat liczby te nie zwiększają się znacząco. Powód? Profesor Piotr Szyber, szef chirurgii naczyniowej, ogólnej i transplantacyjnej we Wrocławiu, odpowiada, że stało się tak z winy polityków. - Wypowiedź ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobry w sprawie kardiochirurga doktora Garlickiego spowodowała spadek dawstwa*. To było niedobre. Środowisko transplantologów zostało potępione, a ludzie zaczęli się bać – podkreśla prof. Szyber.

- W naszym kraju w dużej mierze sprowadza się przeszczepianie organów do sfery moralności. Niektóre środowiska zupełnie nie akceptują dawstwa organów. U nas panuje jeszcze przeświadczenie, że jak serce bije, to człowiek żyje, dlatego też przeszczepy serca są tak trudne. Nie ze względów technicznych, ale etycznych. Ludzie myślą, że jest to zaprzedanie duszy. Takie myślenie pokutuje do dziś. Widać to po reakcjach ludzi w temacie przeszczepów twarzy.

Profesor Szyber jako pierwszy w 1993 roku przeszczepił we Wrocławiu wątrobę. Teraz mówi, że transplantacje wykonywane laparoskopowo to standard. Pewne kwestie, tj. przeszczepy krzyżowe od par osób ze sobą niespokrewnionych, są jeszcze w powijakach. - Przeszczep krzyżowy jest organizacyjnie trudny do przeprowadzenia. Trzeba znaleźć pary młodych ludzi, którzy mogą oddać i przyjąć organ. Poza tym dochodzi tu kwestia kupczenia narządami. Trudno jest udowodnić, że obca osoba oddaje komuś organ tylko z dobrej woli – tłumaczy lekarz.

Łącznie od 2010 roku we Wrocławiu przeszczepiono 548 nerek (315 przy Borowskiej, 120 przy Kamieńskiego i 77 przy ul. Weigla - w szpitalu wojskowym nerki przeszczepia się od 2013 roku). W latach 2011-2015 w stolicy Dolnego Śląska przeszczepiono również 35 (12 w zeszłym roku) wątrób – wszystkie przeszczepienia wykonano w szpitalu przy ul. Borowskiej.

*[Po aresztowaniu dra Garlickiego przez CBA w lutym 2007 r. Ziobro oświadczył, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Lekarz spędził w areszcie trzy miesiące, sąd apelacyjny nakazał zwolnienie go. Ziobro musiał przeprosić kardiochirurga i zapłacić mu zadośćuczynienie - red.]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska