Klamka zapadła: za 3, najpóźniej za 4 lata w Hucie Miedzi Głogów zostanie uruchomiony drugi nowoczesny piec zawiesinowy. To oznacza wygaszenie znacznie mniej wydajnych pieców szybowych, w których metal wytapiano metodą tradycyjną, przy pomocy ognia. O przejściu na nową technologię mówiono w KGHM od dawna, jednak ze względu na społeczne skutki tej decyzji poprzednie zarządy zwlekały z konkretnymi decyzjami.
Po uruchomieniu nowego pieca w Głogowie kompletnie zbyteczna stanie się przestarzała i kosztowna Huta Miedzi Legnica. Powstanie problem, co począć z 1000 pracujących tu hutników. Zdaniem związkowców, redukcje zatrudnienia zagrożą też części głogowskiej załogi.
- Z trwogą wyczekiwaliśmy tej decyzji - mówi Andrzej Nadoliński, hutnik z Legnicy. - Ludzie boją się o miejsca pracy. Jeśli zamkną hutę, to koniec - cała Legnica to odczuje.
Zarząd KGHM uspokaja, że nie chce zwolnień. Liczy, że zanim nowy piec zostanie uruchomiony, część legnickich hutników przejdzie na emerytury. A reszta?
- Są rozważane różne warianty - mówi Przemysław Ziółek z biura prasowego Polskiej Miedzi. - Być może przekształcimy Legnicę w hutę złomową, czyli taką, która przetapia złom na potrzeby KGHM i innych firm. Możliwe też jest uruchomienie tu przetwórstwa miedzi. Ciągle szukamy najlepszego rozwiązania.
Według krążących po Legnicy pogłosek, rozważane jest też przekształcenie huty w spalarnię. - Na to nigdy nie będzie naszej zgody - twardo stawia sprawę prezydent miasta Tadeusz Krzakowski. - Mam nadzieję, że na najbliższej sesji samorządu pojawią się władze KGHM, by wyjaśnić swoje zamiary.
- To będzie kolosalny problem. Dotąd nic nie zrobiono, by mu zaradzić - ocenia Józef Czyczerski, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność. Według niego, dodatkową komplikacją może okazać się krach na rynkach metali.
- Będziemy mieć rozgrzebaną inwestycję w okresie dekoniunktury - zauważa Czyczerski.
Nadzieje hutników bardzo zawiódł otwarty w legnickiej hucie w zeszłym roku wydział rafinacji ołowiu. Miało tam być sto miejsc pracy. Ale jest o połowę mniej. Są też powracające jak bumerang problemy z podwyższonym stężeniem ołowiu w organizmach załogi.
Nie widać też jakichkolwiek efektów powołania w sąsiedztwie huty Legnickiego Parku Technologicznego Letia. Istnieje od lipca 2007 roku, ale zamiast zapowiadanych 2500 miejsc pracy, na razie głównie zajmuje się mnożeniem wysoko płatnych etatów dla KGHM-owskiej elity.
Nowoczesna technologia a miejsca pracy
Rozmowa z Leszkiem Hajdackim, związkowcem i członkiem rady nadzorczej KGHM.
Nie miał Pan wątpliwości, kiedy rada nadzorcza przyjmowała projekt budowy pieca zawiesinowego w Głogowie?
Miałem, bardzo poważne. Wszyscy wiemy oczywiście, że to dobra technologia, bo daje szansę obniżenia kosztów i lżejszej pracy. Ten projekt nie zajmuje się jednak aspektem społecznym. Oczekiwałbym od zarządu KGHM, że równocześnie z planami budowy pieca w Głogowie przedstawi pomysł na zagospodarowanie tysiąca miejsc pracy w Hucie Miedzi Legnica. To powinno stanowić spójną całość.
Letia miała być takim rozwiązaniem. Uważa Pan, że spełniła pokładane w niej nadzieje?
Absolutnie nie. Letia istnieje już ponad rok i jest postrzegana raczej jako miejsce do miękkiego lądowania ludzi politycznie naznaczonych. Ma samochody, budynki, hojne pensje, ale nie utworzyła dotąd jakiegokolwiek miejsca pracy.
Może mogłaby funkcjonować lepiej?
Ani Letia, ani rafineria ołowiu nie zmienią nagle sytuacji. Niespecjalnie wierzę w istnienie takiego rozwiązania, które by spowodowało nagłe przejście tysiąca ludzi od jednego pracodawcy do innego. Dlatego już teraz trzeba zacząć o tym problemie poważnie rozmawiać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
