Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Australian Open: Tyle było piłek do utraty tchu

Paweł Pluta
W sześć godzin dolecielibyśmy samolotem z Wrocławia np. do Dubaju. Nieco więcej czasu zajmie nam podróż pociągiem do Warszawy przez... Koluszki. Sześć godzin można też grać non stop w tenisa lub rozegrać cztery mecze piłkarskie.

Zostańmy przy tenisie, bo tak się złożyło, że podczas niedzielnego finału turnieju Australian Open Novak Djokovic i Rafael Nadal walczyli na korcie przez 5 godz. i 53 min. Z tego maratonu zwycięsko wyszedł serbski tenisista, wygrywając 5:7, 6:4, 6:2, 6:7(5), 7:5. Dodajmy, że Djokovic miał w nogach rozegrany dwa dni wcześniej, równie morderczy półfinał ze Szkotem Andym Murrayem, który trwał "tylko" 4 godz. 50 min.

Jednak ten niespełna sześciogodzinny finał to nie najdłuższy pojedynek w historii białego sportu. Taki kibice mogli oglądać w tenisowej mekce, czyli na Wimbledonie, w 2010 roku. Wszystko działo się w pierwszej rundzie, na jednym z bocznych kortów. Francuz Nicolas Mahut (wówczas 149. w rankingu ATP) i Amerykanin John Isner (19. ATP) rozpoczęli pojedynek 22 czerwca. Po czterech setach, rozegranych w niespełna trzy godziny, mecz został przerwany przez sędziego z powodu zapadających ciemności. Tenisiści wyszli na kort ponownie następnego dnia, by rozegrać decydującego, piątego seta.

Wspomnijmy w tym miejscu, że w trzech z czterech wielkoszlemowych turniejów na świecie w rozstrzygającej partii nie rozgrywa się tie-breaka, czyli decydującego gema, zarządzanego przez sędziego przy stanie 6:6 w gemach. Zwycięża ten, kto będzie miał co najmniej dwa gemy przewagi na rywalem, np.: 6:4, 7:5, 8:6 itd. Taka właśnie zasada obowiązuje na Wimbledonie, Roland Garros i Australian Open. Tylko na nowojorskim US Open stacje telewizyjne wymogły, by mecze nie ciągnęły się w nieskończoność i tam także w piątym secie rozgrywany jest tie-break.

Wróćmy jednak na Wimbledon i do piątego seta spotkania Mahut vs Isner. Po 7 godzinach walki arbiter ponownie musiał przerwać mecz ze względu na zmrok. Na tablicy wyników było 59:59! Już wtedy było wiadomo, że ten mecz na dłuuugo przejdzie do historii tenisa. Dopiero trzeciego dnia udało się skończyć się ten niekończący się mecz, trwający w sumie 11 godz. i 5 min! Wygrał John Isner 6:4, 3:6, 6:7, 7:6, 70:68! Przy okazji Amerykanin i Francuz pobili 12 innych rekordów, m.in. zagrali najdłuższego w historii seta (8 godz. 11 min), rozegrali największą liczbę gemów w meczu (183) i w secie (138) oraz zaserwowali najwięcej asów w jednym pojedynku (Isner - 112, Mahut - 103).

Wcześniej najdłuższym oficjalnie uznanym pojedynkiem było spotkanie dwóch francuskich tenisistów: Fabrice'a San-toro i Arnauda Clementa na kortach Rolanda Garrosa w 2004 roku. Santoro pokonał swojego rodaka po 6 godz. i 33 min 6:4, 6:3, 6:7(5), 3:6, 16:14.
Z kolei poprzedni rekord długości meczu pod względem liczby gemów wynosił "tylko" 83, i to już w czasach kiedy wprowadzono tie-break (lata 70. XX wieku). 83 gemy rozegrali Amerykanin Andy Roddick i Marokańczyk Younes El-Aynaoui w ćwierćfinale Australian Open w 2003 roku. W decydującym secie obaj słaniali się na nogach, walczyli ze skurczami. Ostatecznie wygrał Roddick 4:6, 7:6(5), 4:6, 6:4, 21:19.

Z kolei przed wynalezieniem tie-breaka rekord długości gemów w jednym meczu wynosił 112. Tyle rozegrali ich dwaj Amerykanie, w pierwszej rundzie Wimbledonu (1969 r.). Pancho Gonzales pokonał Charliego Pasarellę 22:24, 1:6, 16:14, 6:3, 11:9, w 5 godz. i 12 min.
Rekordy o których wspomnieliśmy dotyczą tzw. ery open tenisa, tj. od roku 1968, kiedy to zlikwidowano sztuczny podział na amatorów i zawodowców. W tych dawniejszych czasach rekordowo długi mecz stoczyli: nasz Wiesław Gąsiorek i Anglik Roger Taylor. W 1966 roku walczyli w hali warszawskiej Gwardii na najszybszej nawierzchni świata, jaką okazał się... parkiet. Kto serwował ten wygrywał, a o tie-breaku jeszcze nikt nie myślał. Pierwszego seta wygrał Anglik 29:27. Drugiego Gąsiorek 31:29. A trzeciego (grano do dwóch wygranych) Anglik 6:4. Mecz skończył się późno w nocy, niczym finał tegorocznego Australian Open.

To lata pracy

Mariusz Dermont, trener przygotowania fizycznego m.in. Marty Doma-chowskiej, Andżeliki Kerber, Alicji Rosolskiej:

- O wartości tenisisty decyduje to, jak gra on w 3 czy 4 godzinie meczu. Czołową czwórkę światowego rankingu (Djokovic, Nadal, Federer, Murray) od reszty tenisistów odróżnia właśnie to, że oni są przygotowani na każdą opcję długości gry, bo mają bardzo dobrą bazę tlenową i wciąż grają na wysokim poziomie, gdy inni już gasną. To efekt pracy od najmłodszych lat (od ok. 7. roku życia) nad wydolnością. Do tego dochodzi odpowiednio zbilansowana dieta białkowo-węglowodanowa. A na samym korcie odpowiednie uzupełnianie płynów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska