Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artysta plagiatorem czy ofiarą pieniactwa? Awantura o obrazy

Marcin Rybak
Paweł Relikowski
Znany wrocławski artysta Andrzej Jarodzki został przez sąd karny prawomocnie uznany plagiatorem. Jarodzki uważa, że to bardzo niesprawiedliwy wyrok. Czuje się ofiarą pieniactwa. Osoba, która doprowadziła do skazania – konserwator sztuki Radka Stachura – uważa z kolei, że artysta przywłaszczył sobie autorstwo kilkunastu obrazów. W tym jednego sprzedanego w 2009 roku podczas aukcji na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chodzi o obraz „Pociąg ze światełkiem do nieba”. Nawiązujący do pomnika lokomotywy – stojącej na placu Strzegomskim we Wrocławiu.

Radka Stachura przekonała do swojej tezy sąd. Choć wcześniej nie udało się jej to z prokuraturą. Początkowo zawiadomienie w sprawie domniemanego plagiatu trafiło właśnie do prokuratury. Ta śledztwo umorzyła. Radka Stachura – jako, że w sprawie uzyskała status osoby pokrzywdzonej – odwołała się do sądu. Ten umorzenie uchylił i nakazał wznowić śledztwo. Ale prokuratura drugi raz umorzyła sprawę.

Zgodnie z prawem w takiej sytuacji – kiedy śledczy dwa razy umarzają postępowanie - pokrzywdzony ma prawo sam stać się oskarżycielem. Do sądu trafiają więc materiały sprawy a proces prowadzi pokrzywdzony, nie prokuratura.

Tak sprawa Andrzeja Jarodzkiego trafiła do sądu, mimo że prokuratura nie widziała w niej przestępstwa. Sąd Rejonowy w listopadzie ubiegłego roku a okręgowy w kwietniu uznali racje oskarżycielki. Sąd uznał, że Jarodzki przypisał sobie autorstwo kilku obrazów, które malowali wspólnie Radka Stachura i Marcin Wieczorkiewicz. Oraz, ze przypisał sobie autorstwo obrazów – w tym „Pociąg ze światełkiem do nieba” - których był jednym z trójki współautorów.

Sporne obrazy były zamówione w 2008 roku przez wrocławskiego przedsiębiorcę Kazimierza Śródkę, współwłaściciela firmy Archicom. Oskarżycielka – a za nią sąd – przekonuje, że to ona je namalowała i miała namalować bo taka była umowa. Śródka zaprzecza. - Wiem u kogo zamawiałem te obrazy i od kogo je kupiłem. Zamawiałem je u Andrzeja Jarodzkiego - mówi.

Sam artysta przekonuje – tak też wyjaśniał rzecz całą sądowi – że to on jest autorem. Radka Stachura i Marcin Wieczorkiewicz mieli tylko wykonać wstępne techniczne prace związane z przygotowaniem obrazów, czyli tzw. „podmalówki”. I do tego miał ich zatrudnić Kazimierz Śródka z „Archicomu”. I ich nazwiska – dodaje – jako wykonawców owych „podmalówek” znalazły się na plakacie wystawy jego obrazów.

- Złapała mnie za serce – mówi o oskarżycielce i procesie, jaki mu wytoczyła. - To hucpa, mówienie kłamstwa jako prawdy.

Jarodzki opowiada, że podczas procesu zaproponował eksperyment. By na sali sądowej on i oskarżycielka musieli namalować obraz na ten sam temat. Ale eksperymentu nie było. Była za to opinia biegłego, który przyznał rację oskarżycielce.

Sąd uznał więc winę artysty, ale nie ukarał go. Umorzył sprawę warunkowo wyznaczając rok próby. Od takiego wyroku obrona artysty nie ma prawa złożyć skargi kasacyjnej w Sądzie Najwyższym. Mógłby to zrobić Rzecznik Praw Obywatelskich. I obrona Jarodzkiego rozważa czy z takim wnioskiem nie wystąpić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska