Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowiec Betardu Sparty, Zbigniew Suchecki: Szukam silnika uniwersalnego

Wojciech Koerber
Ze Zbigniewem Sucheckim, żużlowcem Betardu Sparty Wrocław, rozmawia Wojciech Koerber.

Celebruje Pan ciszę i wypoczywa po głośnym, niedzielnym zwycięstwie nad mistrzami kraju?

Raczej średnio. Wyciągamy silniki, przerzucamy je i wciąż szukamy tych najlepszych. Właśnie jestem w drodze do mechanika.

To ile ma Pan tych silników, że tak sobie je przerzuca?

No, dziewięć w sumie. Różnie to jednak jest. Czasem w trzech trafi się jeden świetny, a czasem ciężko cokolwiek dobrego znaleźć. U mnie są i dobre, i gorsze. Ja po prostu szukam takiego uniwersalnego, który jechałby zawsze i wszędzie. Trzeba więc pokombinować z ustawieniami.

Rozumiem, że wciąż robi Pan silniki u ojca Bartosza Zmarzlika, ale to niejedyne źródło zakupów.

Zgadza się, jest tych mechaników kilku i cały czas robimy różne poprawki. Ale nazwiska na razie zachowam dla siebie.

Kibice mówią, że kosztuje ich Pan sporo nerwów, bo nigdy nie wiadomo, co ten Suchy przywiezie. Abo trójkę, albo zerówkę.

Tak to rzeczywiście, póki co, wygląda. Jeśli chodzi o mecz w Toruniu, to w przeddzień rozleciał mi się silnik na kawałki, porozrywało kartery. Trzeba było szybko wyciągać następne. Tych kółek kręciłem w ostatnich dniach naprawdę sporo, chyba jeszcze nigdy nie spędziłem na torze tyle czasu. W czwartek jeździliśmy w Gnieźnie, cały piątek trenowałem we Wrocławiu i jeszcze długo w sobotę.

W Gnieźnie, po dwóch zwycięstwach i odjechaniu rywalom z pola widzenia, zanosiło się na... komplet.

Miałem tam dwa nowe silniki, które sprawdziłem dzień przed spotkaniem. I było dobrze do pewnego momentu, a potem coś stanęło. W trzecim wyścigu zawiesiłem się po prostu na starcie w koleinie. Była ona zbyt głęboka, tylne koło znalazło się w powietrzu i ten start mi nie wyszedł, a i na dystansie czegoś później brakowało.

W niedzielę, przeciwko tarnowianom, było 6 oczek i 2 bonusy. Jak na niebieski kask - nieźle.

W sumie byłem zadowolony, choć w połowie zawodów wkradły się jakieś problemy i błędy. Szkoda mi tego 14. biegu, bo liczyłem, że dobrze pojadę, a nie wyszło. Wiemy jednak, co było przyczyną, więc jestem spokojny. Kwestia ustawień.

Były w parkingu jakieś konsultacje i dywagacje przed tym biegiem - Pan czy Troy Batchelor?

Taka była decyzja trenera. Wiedziałem, że mam jechać i pojechałem.

Jak Pan zniósł emocjonalnie debiut przed wrocławską publicznością?

Nie było żadnych problemów. Skupiłem się i odpowiednio przygotowałem na każdy start.

Pytam, bo takich horrorów może być w tym sezonie więcej.

Oby nie. Oby wcześniej się te mecze na naszym torze rozstrzygały.

Teraz podróżuje Pan już tylko z silnikami, czy wciąż dba również o fizyczne podtrzymywanie formy?

Jak najbardziej. Dobry motocykl trzeba jeszcze dobrze poprowadzić, więc należy być do tego przygotowanym. Samo nie pojedzie. Poza tym mamy Tomka (Skrzypka), który każdorazowo odpowiednio nas przygotowuje i rozgrzewa przed meczami.

Powoli trzeba się grzać na Bydgoszcz, gdzie walczycie w niedzielę.

Startowałem tam przed rokiem, ale średnio mi to wyszło. Raz zostałem wykluczony na prowadzeniu, choć w ogóle nie było kontaktu. Drugi raz prowadziłem i przerwali wyścig. Generalnie jednak całkiem fajnie mi się tam jeździ.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska