Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel. Maciej Janowski: Zrobimy wszystko, aby te młode wilki na sam koniec zawyły jak najgłośniej!

Maciej Baraniak, RB
Maciej Janowski był jednym z liderów Betardu Sparty w meczu z Unią Leszno. "Magic" zdobył 11 oczek z bonusem w pięciu startach
Maciej Janowski był jednym z liderów Betardu Sparty w meczu z Unią Leszno. "Magic" zdobył 11 oczek z bonusem w pięciu startach Paweł Relikowski
Rozmowa z Maciejem Janowskim, zawodnikiem Betardu Sparty Wrocław

Przyzna Pan, że zawody z Unią Leszno, pomijając sam wynik, który okazał się korzystny dla was, były pełne dramaturgii.
- Tak, na pewno ta kraksa w biegu czwartym troszeczkę ustawiła ten mecz. Wypadł wtedy Piotr Pawlicki, który jest jednym z liderów tej drużyny, a zarazem juniorem, którego można wykorzystywać w różny sposób. Czy poprzez rezerwy, czy różne zmiany. Na pewno to bardzo osłabiło Unię Leszno.

Wyścig czwarty, o którym Pan wspomniał, wyglądał naprawdę dramatycznie z perspektywy trybun, parkingu. Na torze w sumie wywróciło się aż trzech zawodników, jednym z nich był również Pan, kiedy położył motocykl. Czy faktycznie nie było już żadnej szansy, żeby ich wyminąć?

- Nie było żadnej opcji, to wszystko działo się tuż pod moimi kołami, nie mogłem ich już ominąć. Starałem się jak najszybciej położyć motocykl, to działo się bardzo szybko i tak jak mówię, za bardzo blisko wszyscy byliśmy siebie.

Warunki torowe różniły się od tych dotychczasowych, we wcześniejszych meczach na Stadionie Olimpijskim przeważała głównie jazda gęsiego. Zazwyczaj o wszystkim decydował start i rozegranie pierwszego łuku. A w czwartek zgromadzeni kibice naprawdę mogli być świadkami interesujących wyścigów, bo na trybunach dało się słyszeć, że wreszcie jest trochę prawdziwego żużla.

- Tak, było w tym spotkaniu naprawdę trochę lepiej. Przyjechała mocna drużyna, więc wszyscy walczyli o każdy centymetr toru. To mogło podobać się kibicom, bo ja sam nawet oglądając te zawody z parkingu, bardzo dobrze przy tym się bawiłem.

Menedżer Piotr Baron trochę tonował w was emocje, bo powiedzmy sobie szczerze, że to tylko sport, a przede wszystkim liczy się wasze bezpieczeństwo i zdrowie.

- Tak, oczywiście, wydaje mi się, że trener nikomu nie musi tego powtarzać. Ja jestem takim zawodnikiem, że jeżeli nie czuję się pewnie i coś mi sprawia jakieś kłopoty, to wtedy nie jadę ,,na wariata’’. Nie próbuję wówczas wściskać się w każdą koleinę i wydaje mi się, że tutaj większość zawodników tak działa. Na pewno do końca meczu byliśmy skoncentrowani i uważaliśmy, może nie na siebie, ale żeby zbierać te punkty i jechać jak najlepiej.

Doświadczenie zdobywane przez Pana na trudnych torach w Anglii ( M.Janowski jeździ także w Poole Pirates w brytyjskiej Elite League- dop.MB), ma przełożenie na jazdę w Polsce? Czy to zupełnie inna bajka i nie ma co porównywać tych dwóch lig?

- Na pewno ma to ogromne przełożenie. Jeździmy tam bardzo dużo, na różnych torach oraz nawierzchniach. To obycie z motocyklem, różnych sytuacjach, w których się znajdujemy, na pewno nie przeszkadza a wręcz powiedziałbym, że pomaga. Zdecydowanie.

Zakładam, że w półfinale DPŚ w Gnieźnie poradzicie sobie i awansujecie do finału tych rozgrywek. Czy w Vojens będziemy świadkami ,, młodych, głodnych wilków’’ Marka Cieślaka, którzy stawią opór silnym Duńczykom, jeżdżącym u siebie? Sądzi Pan, że może to być dla nich swego rodzaju handicapem?

- Na pewno to może być dla nich swego rodzaju handicapem, ale my nie będziemy o tym aż tak myśleć. Zrobimy wszystko, aby te ,,młode wilki’’ na sam koniec zawyły jak najgłośniej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska