W każdym razie znalazły się w miejskim depozycie, w którym przeleżały do tej pory. - O przedmiotach wiedzieliśmy już rok temu. Nie można zatem stwierdzić, że nagle znaleźliśmy skarb na miarę „złotego pociągu” - tonuje burmistrz miasta Michał Piszko. - Postanowiliśmy załatwić sprawę pozostających w depozycie kosztowności - dodaje.
Obecnie przygotowywana jest więc opinia prawna określająca, w jaki sposób można sprzedać przedmioty, gdyż - w przypadku samorządu - nie jest to taka oczywista sprawa. Trzeba odnaleźć osoby, które podarowały przedmioty. Jeśli darczyńcy wyrażą zgodę i pozostawią je miastu, kolejnym krokiem będzie wycena wszystkich kosztowności.
- Nie należy spodziewać się bardzo dużych kwot. Mowa tu raczej o kilku tysiącach złotych - mówi Michał Piszko. - Pozyskane pieniądze z ewentualnej sprzedaży przedmiotów przeznaczone zostaną na przeciwdziałanie powodzi. Taki cel będzie zbieżny z tym, który wyznaczyli darczyńcy - podsumowuje włodarz.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?